Zazwyczaj jeszcze za życia większości wybitnych pisarzy rozpoczyna się próba katalogowania i mapowania ich literackiego dorobku. Toczą się boje o to, kto będzie biografem-prekursorem, poznającym i upubliczniającym jako pierwszy skrywane tajemnice autora. Nie jest tajemnicą, że spora część tytułów obecnych na rynku wydawniczym powstaje niekoniecznie z rzeczywistej potrzeby, lecz raczej na zamówienie – pisze się wszak ze względu na wymogi rynku, nieustannie go podsycając.
Wydaje się, że właśnie z takich pobudek powstał twór, który na potrzeby tego tekstu nazwałam „biografią niedomkniętą”: jest to publikacja skrupulatnie opisująca życie i/lub twórczość danego artysty, jednak napisana i wydana jeszcze za jego życia, a zatem – siłą rzeczy – pozbawiona wiedzy o celu jego twórczej wędrówki. W niniejszym tekście skupiam się na czterech specyficznych publikacjach, które zaliczyłabym do grona biografii niedomkniętych. Są to: Krall pod redakcją Wojciecha Tochmana i Mariusza Szczygła, Pilch w sensie ścisłym Katarzyny Kubisiowskiej, Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia Barbary Gawryluk oraz Dżanus. Dramatyczne przypadki Janusza Głowackiego Elżbiety Baniewicz.
Dowody na istnienie[1] – o książce Krall[2] pod redakcją Wojciecha Tochmana i Mariusza Szczygła
Po usłyszeniu nazwiska „Hanna Krall” pierwsze skojarzenie jest oczywiste: Zdążyć przed Panem Bogiem, czyli lektura szkolna, której przedmiotem jest rozmowa z Markiem Edelmanem, lekarzem i jednym z przywódców powstania w getcie warszawskim. Co jeszcze o Hannie Krall – wybitnej polskiej reporterce – można, a przede wszystkim warto napisać?
Tego niełatwego zadania podjęli się Wojciech Tochman i Mariusz Szczygieł podczas pracy nad poświęconą jej publikacją. Jednak każdy z nich podszedł do tego odmiennie. Część książki nadzorowana przez Tochmana składa się z rozmów, jakie odbył z autorką podczas podróży do miejsc jej bliskich: ruin otwockiego domu dziecka, kamienicy przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze, gdzie mieszkała z matką, oraz ulicy Dubois, przy której mieściła się redakcja „Polityki”, w której Krall przepracowała wiele lat. Część zrealizowana według pomysłu Szczygła to tak zwana Szuflada, złożona z wielu rozmaitych rzeczy: tekstów autorstwa Krall i tych o samej Krall, fotografii dokumentujących ważne momenty z jej życia prywatnego i zawodowego, przedruków listów pełnych uznania od takich osobistości jak Jan Karski, Krzysztof Kieślowski czy Leszek Kołakowski, jak również zwykłych czytelników wdzięcznych za jej reporterską pracę.
Oprócz nietypowego podejścia do tematu – nie jest to wszak biografia sensu stricto – książka oferuje swoim czytelnikom coś jeszcze: możliwość uchwycenia reporterki w ruchu, prześledzenia jej toku myśli, gdy wybiera tematy, którymi warto się zajmować, i słowa, które będą w stanie unieść opowieść. Chociaż rozmowa z Tochmanem wywołuje w niej szereg wspomnień, to opowiada o nich w sposób zwięzły i mimo pojawiających się dygresji pilnuje podjętego wątku. Co więcej, Krall nie waha się przed strofowaniem swojego rozmówcy: zwraca mu uwagę, że reporter nie powinien kpić z osoby, z którą rozmawia, lecz zawsze winien traktować ją poważnie – niezależnie od tego, jak wygląda czy się wysławia. Mimo że Tochman jest autorem wielu wybitnych reportaży, za które otrzymał sporo nagród, to fakt ten niewiele znaczy dla Hanny Krall: nieustannie uczy ona warsztatu i prawideł reporterskiego zawodu nawet kogoś tak doświadczonego na tym polu, jak ów liczący sobie niemal pół wieku reporter.
Nie mniej interesującym dodatkiem do książki są przedruki tekstów autorki z czasów, gdy pracowała w czasopiśmie „Wiadomości Wędkarskie” jako prowadząca dosyć nieoczywistą rubrykę Smutek ryb. Choć mogła się obłożyć leksykonami wędkarskimi i opiewać przewagę linów nad szczupakami, postanowiła podejść do zagadnienia inaczej. Na łamy swojej rubryki zaprosiła wielu wybitnych naukowców, a tematyka ichtiologiczna stanowiła tylko przyczynek do dalszej, o wiele głębszej dyskusji. Z Jerzym Szackim, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawiała o roli ryb w historii myśli społecznej, a z Jerzym Putramentem, pisarzem i ówczesnym redaktorem naczelnym „Literatury”, nie tylko o smutku ryb, ale też o jego perypetiach wędkarskich i o teorii kolejnych stadiów życia.
Książka Krall, niczym każdy reportaż tej pisarki, mimo szczupłej objętości zawiera wiele głębszych treści. Oprócz wspomnień, fotografii, listów, fragmentów artykułów, skanów rękopisów, a nawet unikatowego zapisu lekcji przeprowadzonej w Polskiej Szkole Reportażu z udziałem Krall, Julianny Jonek i Mariusza Szczygła czytelnik otrzymuje nie tylko możliwość wejścia w obszar wspomnień tej wybitnej pisarki i jej sposób widzenia świata. Może także podejrzeć ją podczas pracy i selekcji materiałów, kiedy uczula kandydatów na reporterów: „Zbędnych słów jest coraz więcej na świecie. Jest coraz więcej książek, gadania, hałasu, tumultu. Trzeba więc wyławiać tylko te, bez których nie można się obejść”[3].
Dobrze mieć świadomość, że Hanna Krall jest polską pisarką, która – tuż po Oldze Tokarczuk – może się poszczycić największą liczbą przekładów. Zadziwiające, że wciąż tak niewiele wiemy o reporterce, która ocala od zapomnienia (jednostkowe) ludzkie historie.
Tezy o głupocie, piciu i umieraniu – o biografii Pilch w sensie ścisłym autorstwa Katarzyny Kubisiowskiej[4]
„Nie byłam pewna, czy mam prawo i czy warto latami cementowaną relację poświęcać dla jednej książki. Zastanawiałam się, czy zdobędę się na dystans – grunt pod uczciwą biografię – do jego stylu życia, systemu wartości, literatury. Czy odwołując się do co najmniej faktów z jego życia, nie poranię jego i jego bliskich? Czy nie naruszę tego, co bezcenne – dobra osobistego? Czy będę umiała wyznaczyć linię demarkacyjną między tym, co powierzone mi jako poufne, a tym, co będzie wolno mi obwieścić reszcie świata?”[5] Choć myśl ta towarzyszyła Katarzynie Kubisiowskiej od samego początku pracy nad książką, to jednak efekty tej pracy podzieliły środowisko literackie. Większość – na czele z samym Jerzym Pilchem – odwróciła się od autorki, posądzając ją o wykorzystanie przyjaźni z pisarzem i opisanie w książce zdarzeń, eufemistycznie mówiąc, mijających się z prawdą.
Moim celem nie są roztrząsania przechylające szalę na korzyść autorki lub podmiotu jej badań. Chcę się zastanowić przede wszystkim nad warunkami i ograniczeniami, jakie wynikają z wyboru takiej, a nie innej tematyki książki oraz sposobów jej realizacji. Sam pomysł przygotowywania się do pisania biografii jeszcze za jego życia jej bohatera należy przecież oceniać pozytywnie: można jeszcze zapytać twórcę o zdanie na temat ważnych i nurtujących kwestii, a potem próbować je konfrontować np. z opinią, jaką głosił w bardzo młodym wieku, tym samym śledząc rozwój jego myśli.
Kubisiowska w swojej książce postawiła przede wszystkim na ludzi, którzy przydarzyli się Pilchowi, a zarazem tych, którym przytrafił się fenomen o nazwisku Jerzy Pilch. Nie jest to bowiem opowieść tylko o autorze Bezpowrotnie utraconej leworęczności, lecz także o ludziach, którzy przez całe życie go otaczali i wywarli na niego największy wpływ: o rodzicach, krewnych i bliskich mu mieszkańcach Wisły, kolejnych narzeczonych, przyjaciołach z krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego i redakcji, w których pracował („Tygodnika Powszechnego” oraz „Polityki”).
Najciekawszym elementem tej biografii jest ukazywanie początków literackiej drogi Pilcha i próba odpowiedzi na pytanie fundamentalne z punktu widzenia decyzji o zostaniu pisarzem: skąd wzięła się jego miłość do literatury? Autor wyjaśniał swej biografce, że miało na niego wpływ kilka czynników. Jednym z najważniejszych była postać bliskiego przyjaciela rodziny, księdza biskupa Andrzeja Wantuły, którego porywające kazania i umiejętność precyzyjnego wyrażania sądów zawsze robiła na przyszłym pisarzu wrażenie. Potęgowała je ogromna biblioteka biskupa, a także poważne rozmowy, jakie prowadził z młodocianym Jurkiem. To właśnie Wantuła przekonywał wahających się rodziców Jerzego, że bycie pisarzem nie jest tożsame z przymieraniem głodem. To on zauważył, że młody Jurek przejawia wiele cech, które pomogą mu w trakcie pisarskiej kariery: przysłowiową luterską pracowitość i brak zadowolenia z efektów swojej pracy. Już samo wzrastanie w charakterystycznej wiślańskiej polszczyźnie, naznaczonej językiem pochodzącym m.in. z bardzo popularnego wśród protestantów XVII-wiecznego przekładu Biblii, nie było bez znaczenia. Jeden z rozmówców biografki wprost stwierdza, że język używany przez autora Miasta utrapienia jest tak charakterystyczny, że można powiedzieć, iż Pilch mówi literaturą, a jego słowa wystarczy po prostu zapisać, by otrzymać kawał niezłej prozy. Kubisiowska wypunktowuje też kolejnych autorów ważnych dla pisarza i przez niego wielbionych: m.in. Czesława Miłosza, Andrieja Płatonowa, Tadeusza Konwickiego oraz Kornela Filipowicza, z którym Pilch znał się spośród tego grona najlepiej.
Ciekawym zabiegiem jest także włączenie w treść biografii wyciągniętych z archiwum mało znanych utworów pisarza, w tym juwenilnych wierszy, wczesnych opowiadań i felietonów. Czytelnikowi bardziej zorientowanemu w twórczości Pilcha uzmysłowi to drogę, jaką pisarz musiał przebyć, i jego ustawiczne rozwijanie warsztatu. Z tekstu można także wyłowić tony ciekawostek i mniej znanych faktów o autorze, jak np. jego drobną niechęć względem Adama Małysza, który odebrał mu zaszczytne miano najsłynniejszego mieszkańca Wisły, fakt prowadzenia zajęć na Uniwersytecie Jagiellońskim, na które uczęszczał studiujący wtedy Marcin Świetlicki, oraz felietonowej pomocy przy promowaniu debiutującej Doroty Masłowskiej, dzięki czemu o młodej pisarce usłyszała niemal cała Polska.
Jedną z bardziej osobliwych cech tej książki są widoczne drobne zawahania interlokutorów w trakcie rozmów o Pilchu, dotyczące czasu, w jakim mieliby prowadzić narrację. Część z rozmówców konsekwentnie mówi „Pilchu jest…”, część wspomina jego młodość i zachowanie słowami „Jerzy był…”. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie wiedzą, jakiego czasu użyć wobec bliskiego, acz bardzo schorowanego kolegi: czy lepiej powiedzieć już „Pilchu był…”, czy jeszcze „Jerzy jest…”?
Choć biografia autora Innych rozkoszy dla każdego fana jego twórczości jest pozycją interesującą, to wiele wątpliwości budzi podejście i warsztat badaczki. Fundamentalną kwestią są tutaj więzy emocjonalne, jakie łączą ją z pisarzem: oprócz długiej, bliskiej znajomości jest to także więź rodzinna – Jerzy Pilch i jego dawna narzeczona są rodzicami chrzestnymi jednego z synów Kubisiowskiej, co w biografii pisarza podkreślone zostało nawet za pomocą stosownej fotografii. Ktoś, kto już na pierwszych stronach książki biograficznej pisze: „Z biegiem lat nasza znajomość przekształciła się w zażyłość, a ja pozostawałam pod jego niesłabnącym urokiem”[6], nie powinien zabierać się za grzebanie w życiu bliskiej osoby i upublicznianie wielu nieprzyjemnych faktów, zwłaszcza mając świadomość, że powstały tekst zostanie przeczytany przez bardzo wiele zainteresowanych osób – wszak lwia część interlokutorów Kubisiowskiej, których opinie można przeczytać na kartach tej biografii, to dość młodzi i wciąż żyjący ludzie. Oczywiście pewnych kwestii nie dało się w biografii Pilcha pominąć, np. jego stanu zdrowia i nałogów, jednak można było je opisać w sposób o wiele bardziej stonowany i elegancki. Melodramatycznie zatytułowany rozdział Zdrada, opisujący koniec współpracy i rozluźnienie kontaktów z Pilchem, podparty urażoną dumą i nieumiejętnością zrozumienia, co tak naprawdę się stało, także nie przysparza jej chluby jako dziennikarce i biografce.
Wiele złego wydarzyło się nie tylko w samej książce, ale i wokół niej. Na ile jednak to efekt złego podejścia autorki i pogoni za tanią, często niesmaczną sensacją, a na ile wypadkowa niechęci wobec Kubisiowskiej oraz faktu, że taka biografia – traktująca o burzliwym i niełatwym życiu twórcy – ukazała się po prostu o wiele za wcześnie i została odebrana jako żerowanie na mocno schorowanym pisarzu?
- Tytuł zbioru reportaży Hanny Krall, wydany po raz pierwszy w 1995 roku. Wszystkie śródtytuły są tytułami książek pisarzy omawianych w danym podrozdziale.↵
- Krall, red. Wojciech Tochman, Mariusz Szczygieł, Dowody Na Istnienie 2015.↵
- Tamże, s. 193.↵
- Katarzyna Kubisiowska, Pilch w sensie ścisłym, Znak 2016.↵
- Tamże, s. 7.↵
- Tamże.↵