Czy w dobie przesytu obrazami fotografia jest jeszcze w stanie nas poruszyć? Omar Marques wystawą refugees. Images of the unseen pokazał, że jest to możliwe, ale wymaga radykalnych cięć.
Kryzys migracyjny ostatnich lat jest dyskutowany na różnych forach i wielu poziomach: ekonomicznym, społecznym, tożsamościowym czy religijnym. Sytuacja sprawiła, że już prawie wszystkie środowiska poczuły się zobligowane do zajęcia stanowiska. Wzmaga się szum informacyjny i bałagan medialny, które narosły dookoła tego tematu, czyniąc go jeszcze trudniejszym. Głos zabrali też artyści, mówiąc nie wprost, ale posługując się aluzjami. Przecież wszyscy mamy w uszach przestrogi Susan Sontag, która w Widoku cudzego cierpienia wyraziła sumę strachów nowoczesności wobec reprezentacji cierpienia. Jej słowa są dzisiaj nie tyle banalne, co wciąż bardzo trafne. Obiegające media relacje przedstawiające zakrwawione dzieci, czy widoki martwych ciał uchodźców wyrzuconych na plażę powodują u większości widzów krótki atak zgrozy. Ale Internet jest miejscem chwilowych wzruszeń i szybkich dramatów – zdjęcia znikają przysypane innymi treściami o różnym charakterze. Sztuka próbuje wywrzeć wrażenie dłuższego terminu przydatności za pomocą gestów o symbolicznym znaczeniu. A Weiwei z początkiem tego roku obłożył kolumny berlińskiej Konzerthaus 14 tysiącami kamizelek ratunkowych z wyspy Lesbos. Nowojorska MoMA na przełomie 2016 i 2017 roku zorganizowała wystawę pt. Insecurities: Tracing Displacement and Shelter, poświęconą temu tematowi. W Polsce w zeszłym roku, w CSW mogliśmy oglądać retrospektywę Anny Konik Ziarno piasku w źrenicy oka. Wideoinstalacje 2000–2015, której wiele prac było poświęconych uchodźcom. Tak więc reprezentacja uchodźców w sztuce ma się całkiem nieźle. Nie jest dosłowna, ucieka od banału i z całą pewnością trzyma się z daleka od fotografii, żeby nie podpaść pod paragraf „Sontag”.
Tymczasem Omar Marques, fotograf o reporterskim doświadczeniu, pojechał fotografować legalne i nielegalne obozy uchodźców w Europie. Jednak to, co powstało z jego wypraw, nie jest kolejnym reportażem o cierpieniu, ani kolejną próbą wizualizowania piekła. Cykl zatytułowany refugees. Images of the unseen to anty-reprezentacja. Bo taka właśnie figura jest najwłaściwsza do opowiadania o uchodźcach w Polsce. Jesteśmy jednym z kilku europejskich krajów, który do tej pory, mimo unijnych zobowiązań, nie przyjął ani jednego uchodźcy, podobnie jak Węgry, Austria i Dania. Mimo że problem jest dyskutowany w mediach na szeroką skalę i każdy czuje się w obowiązku zająć stanowisko – uchodźcy w Polsce nikt nie widział.
Cykl Marquesa jest efektem twórczej współpracy z fotografką Natalią Wiernik, znaną z serii fotograficznych Thanksgiving i The protagonist, które odniosły duży sukces i zostały nagrodzone w prestiżowym Sony World Photography Awards w 2013 roku. Jednocześnie Natalia Wiernik realizuje też projekty o charakterze performatywnym czy instalacje (m.in. projekt Wystawa pokazywany w Galerii ASP w Krakowie zimą 2016 roku) mocno osadzone w tradycji konceptualizmu. Jej twórczość jest daleka od tego co robi Marques – reportażysta publikujący swoje zdjęcia w „Paris Match” czy „The Guardian”, współpracujący z Anadolu Agency i innymi dużymi domami prasowymi. Jednak z ich spotkania i twórczej rozmowy wyniknął nietypowy projekt. Zdjęcia, które Marques wykonał w obozach w latach 2015-2017, zostały poddane obróbce – usunięto z nich ludzi. W efekcie oglądamy puste przestrzenie. To co miało być scenografią, tłem dla cudzego cierpienia – wychodzi na pierwszy plan. Podziwiamy pustą scenę, bez aktorów. Bohaterami staja się porzucone buty, walające się śmieci. Ten gest usunięcia ludzi, jak sam przyznaje Marques, był dla niego trudny do wykonania. Fotograf nie jest reportażystą pochopnym, nie jest typem paparazzi, który wpada do obozu, aby pstryknąć parę zdjęć. We wszystkich miejscach w których pracował starał się spędzać czas z ludźmi, których fotografował. Cały projekt wymagał więc dużego logistycznego przygotowania, nie tylko dostania się do obozów, ale spędzenia tam czasu, nawiązania więzi. Z tą świadomością tym bardziej trudny i radykalny wydaje się gest wyrugowania człowieka ze zdjęć. To właśnie można nazwać anty-reprezentacją, która oddaje rzeczywistą sytuację uchodźców. Według analityków Unii Europejskiej obecny kryzys migracyjny jest największym tego typu wydarzeniem od czasów II wojny światowej[1]. A jednak ofiary tego kryzysu są obecne w dyskursie publicznym przede wszystkim pod postacią liczb – kwot zasiłku, który będą chcieli pobierać, czy procentów bezrobocia, które wzrośnie wraz z ich napływem. To liczby używane do upolitycznienia sprawy przyjęcia uchodźców i zastraszania społeczeństwa negatywnymi skutkami takiej ewentualności. Ale prawdziwych uchodźców nikt w Polsce nie widział.
Projekt Marquesa zamiast pokazywać ofiary i ich cierpienie, ukazuje więc pustkę. To strategia artystyczna, po którą sięgano już wcześniej. Warto przywołać video Sławomira Rumiaka Macunaima wraca do Sao Paulo. Rumiak sfilmował San Paulo – 19 milionową metropolię. Jednak zamiast zatłoczonych ulic i gwarnych placów czy turystycznych atrakcji, film pokazuje opuszczone „nie-miejsca” – przystanki autobusowe czy przejścia podziemne. Jedynymi obecnymi na filmie są bezdomni, którzy zdają się wtapiać w jego strukturę, stawać niewidzialnymi. Tytuł filmu nawiązuje do brazylijskiej legendy o dzikusie, Macunaima, który zagubił się w miejskiej dżungli. Podobnie jak projekt Marquesa, jest anty-reprezentacją społeczności wykluczonej z przestrzeni publicznej. Jest też jeszcze jeden punk wspólny – „nie-miejsca”. W teorii francuskiego antropologa kultury Marca Augé ten termin został użyty na określenie przestrzeni przechodnich, pozbawionych tożsamości, których użytkownicy nie traktują jako miejsca docelowego, przybywają w nich z konieczności. Co więcej, nie-miejsca nie sprzyjają również budowaniu więzi, społeczności. Do tej pory w kategorii nie-miejsc mówiło się przede wszystkim o przestrzeniach miejskich, a także o wyobcowaniu generowanym przez technologie – ludzie zatapiają się w ekranach komórek i laptopów, przenosząc się w ten sposób do innych wirtualnych przestrzeni. Obozy dla uchodźców są nowym rodzajem „nie-miejsc”, podniesionych do potęgi. Nikt nie chce tam być. Nikt nie opuszcza swojego domu, tego „miejsca nad miejscami”, aby narazić swoje zdrowie i życie oraz egzystować w warunkach urągających ludzkiej godności. Chyba, że alternatywą jest śmierć. Europa wytworzyła na swoich obrzeżach „nie-miejsca” na tak wielką skalę, jak nigdy dotąd. Prorocze mogą się wydać słowa Zygmunta Baumana z 2004 roku: „Nigdy wcześniej w historii świata »niby miejsca« nie zajmowały tak wiele przestrzeni”[2]. Tyle, że Bauman nie miał na myśli obozów, lecz miejsca zdehumanizowane przez tępo życia, globalizację i nowe technologie. Te współczesne nie-miejsca zamieszkują obecnie miliony ludzi. Trudna jest do określenia nawet dokładna ich liczba, gdyż w chaosie skrupulatna biurokracja niejednokrotnie zawodzi i nie sposób wszystkich policzyć. Pojedyncze, ludzkie jednostki zapadają się tam w pomieszaniu formalności i prowizorki. Tracą tożsamość, giną w tłumie historii, przenikają do mediów jedynie jako statystyki. Można pokusić się o refleksję, że zbyt długie przebywanie w nie-miejscu czyni niewidzialnym. Wydawałoby się, że najlepszym sposobem, aby przywrócić uchodźcom widzialność, byłoby powtórne indywidualizowanie, opowiadanie poszczególnych historii i pokazywanie zdjęć. Więc wracamy do punktu wyjścia – zbyt wiele już widzieliśmy. To dopiero fotografie Marquesa, przypominające postapokaliptyczny krajobraz, wytrącają nas z równowagi. Dopiero patrząc na nie możemy sobie zadać pytanie inaczej postawione, nie: co my oznaczamy dla uchodźców, ale: co oni znaczą dla nas. I czy chcielibyśmy aby naprawdę zniknęli?
Wystawę zdjęć Omara Marquesa refugees. Images of the unseen można było oglądać w krakowskim Tytano w dniach 30 czerwca-14 lipca 2017. Towarzyszyły jej wykłady i dyskusje z badaczami, a także osobami działającymi na rzecz uchodźców w Polsce.
- WSPÓLNY KOMUNIKAT DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY Stawić czoła kryzysowi uchodźczemu w Europie: rola Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/ALL/?uri=CELEX:52015JC0040 dostęp z dnia 10.06.2017.↵
- Z. Bauman, Utopia bez toposu, [w:] Kultura w czasach globalizacji, red.: M. Jacyno, A. Jawłowska, M. Kempny, Warszawa 2004, s. 159.↵