Rozmowa z Feliksem Marciniakiem, którego prace można oglądać na Ownetic.
Łączy Pan pracę grafika-projektanta i artysty-malarza. Co było pierwsze?
Pierwsze było projektowanie. W czasach licealnych w ramach dyplomu zaprojektowałem serię okładek albumów muzycznych. Całość wykonana była ręcznie: grafikę i typografię rysowałem cienkopisem, następnie skanowałem i składałem w Illustratorze. To działanie w zasadzie było mocno ilustracyjne, wręcz malarskie, tylko robione na innym medium niż płótno. Zainteresowanie malarstwem przyszło wraz z początkiem studiów. Sporo czasu poświęcałem wtedy na tworzenie płócien w domu, nie tylko w ramach zajęć na uczelni. To był dla mnie aktywny i rozwojowy czas, a efekty były bardzo bliskie moim wczesnym pracom na polu projektowym. Uważam, że obie te dyscypliny — grafika i malarstwo — mogą korzystać z tych samych środków wyrazu, choć w ramach zupełnie różnych mediów.
Dlaczego zdecydował się Pan tworzyć przy użyciu tak różnych mediów?
Proces twórczy w przypadku malarstwa i projektowania graficznego daje mi dużo satysfakcji. Jednak efekty oraz konsekwencje tych działań mają różne podłoże: jako projektant, poza spełnieniem i realizacją wizji, staram się wypracować wspólny kierunek z klientem, jest to moja komercyjna działalność. Z kolei w malarstwie mogę w całości przenieść swoją ideę i pogląd na daną sytuację. Odwrotnie niż w trakcie projektowania dla klienta, malarstwo jest tym momentem, w którym mam poczucie stuprocentowej wolności działania. Mimo różnic, obie formy są dla mnie w równym stopniu ważne.
W malarstwie używa Pan farb akrylowych, czasem nie gruntuje płótna. Jak dobiera Pan media malarskie przy pracy nad obrazem?
Wybór techniki jest mocno intuicyjny, raczej nie planuję tego, jak będzie wyglądał sam proces pracy nad płótnem. Najważniejsze dla mnie jest przelanie idei na podłoże. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to tematyka obrazu determinuje sam proces twórczy.
Pana prace charakteryzują się dużą dbałością o szczegóły – czy korzysta Pan również ze szkicownika?
Jeżeli tworzę jakąś narrację, opowiadam coś konkretnego, to często szkicuję. Przed przystąpieniem do pracy robię szybki projekt tego, jak chciałbym ubrać myśl w formę wyrazu.
Późniejsze prace (np. „Virtual Life is Dead”) mają charakter krytyczny?
Tak, dosyć często poruszam tematykę internetu, a raczej jego funkcjonowania i wpływu na relacje międzyludzkie. Przykładami mogą być choćby obrazy “Offline” czy “Future kids”.
Czy podzieliłby Pan swoje obrazy w cykle? Jeśli tak to jakie?
Można tak powiedzieć, choć cykl nie ma tutaj wymiaru czasowego, a bardziej stylistyki, w której się poruszam. Czasem tworzę coś przez długi czas z dbałością o szczegóły, takie cyzelowanie obrazu jest wynikiem analizy, którą chcę zawrzeć na płótnie. Bardzo inspirujące jest dla mnie również tworzenie za pomocą intuicji i przypadku. Dotyczy to prac linearnych malowanych jedną kreską lub prac osiowych.
Niektóre obrazy wchodzą w trzeci wymiar – czy wykorzystuje Pan w swojej pracy inne materiały niż tylko farby i tradycyjne podobrazia?
Tak, w swojej pracy wykorzystywałam takie podłoża jak znalezione w lesie patyki, które ze względu na swoja formę i fakturę bardzo przypadły mi do gustu. Ich unikalność zachęca do budowania zupełnie nowych narracji i historii. Przykładem fuzji płótna i innego materiału jest obraz “Beautiful plastic world”, w którym także wykorzystałem naturalny materiał, jakim były patyki. Osią fabuły tego obrazu jest paradoks: z jednej strony piękne i różnorodne kije, które podobnie jak dzisiejszy świat zostały zunifikowane i spłaszczone poprzez pomalowanie ich na jednolicie biały kolor zabijający ich niezwykłość.
Czy pracownia jest również magazynem Pana obrazów?
Nie do końca. Większość prac trzymam u dwóch bliskich osób, a reszta wisi na ścianach u znajomych. W domu, który jest zarazem pracownią, mam ich zaledwie kilka. Lubię, kiedy obraz spełnia swoją funkcję, jaką jest przekaz treści i myśli.