Autor „najwęższego domu świata”, który marzy o tym, żebyśmy chodząc produkowali prąd, miłośnik architektonicznego dziedzictwa, który uwrażliwia odbiorców na historię i tożsamość miejsca, w którym żyją.
29 listopada na zaniedbanym skwerze między ulicami Szewską i Świdnicką we Wrocławiu zabłyśnie „Aureola”, instalacja świetlna, zaprojektowana przez Jakuba Szczęsnego. Realizacja ma związek z odbywającą się w położonej obok skweru Galerii Dizajn BWA wystawą prac i projektów Szczęsnego, jednak zostanie w mieście na dłużej. Świetlny okrąg, który będzie zapalał się i gasł, w zależności od tego, czy ktoś będzie przechodził przez skwer ma wspomóc proces rewitalizacji tej do niedawna nieprzyjaznej i niebezpiecznej przestrzeni.
Jakub Szczęsny swoją pracą udowadnia, że architektura to nie tylko sztuka komponowania, konstruowania i zdobienia budowli, ich ścian czy dachów. Jego projekty dotykają kwestii urbanistycznych, architektonicznych i społecznych, są nierzadko reakcją na aktualne problemy lub szeroko dyskutowane wydarzenia. I co najważniejsze – wykraczają poza ogólnie przyjęte i kojarzone z architekturą ramy. Bo jak zakwalifikować napędzane siłą ludzkich mięśni urządzenie do oczyszczania wody, reagującą na zachowania użytkowników wieżę widokową czy metalowy statek kosmiczny służący do oglądania malarstwa? Choć trudno jednoznacznie zaszufladkować Jakuba Szczęsnego do którejś z architektonicznych dziedzin, łatwo dostrzec cel, który mu przyświeca. Projektant stara się poszerzyć nasze rozumienie przestrzeni oraz wypełniającej ją zabudowy, pokazać nam, że świat wokół to nie tylko budynki i ulice. „Ja używam narzędzi, które tylko udają architekturę, wchodzą z nią w romans”[1] – mówił w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. W debacie publicznej dominuje architektura wielkiej skali – mówi się o wieżowcach, dużych osiedlach, o gmachach użyteczności publicznej. Działalność Jakuba Szczęsnego stoi w opozycji do tego dyskursu – jego projekty są niewielkimi interwencjami z pogranicza sztuki i architektury, które autor lokuje w zwykle niezauważanych, uznawanych za nieistotne „dziurach” w przestrzeni miast.
Szczęsny urodził się w 1973 roku. Studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, Escuela Tecnica Superior D’Arquitectura de Barcelona i Ecoled’Architecture Paris la Defense. Po studiach, zamiast trafić w tryby produkującej masowo osiedla mieszkaniowe albo biurowce pracowni, został ilustratorem: tworzył rysunki dla takich magazynów jak „Fantastyka”, „Fluid”, „Playboy Polska”. W 2001 roku z podobnie jak on myślącymi architektami założył grupę projektową Centrala – kolektyw architektów i dizajnerów, którzy tworzą „platformę wspólnych poszukiwań”. Obecnie do grupy Centrala należą poza Szczęsnym Krzysztof Banaszewski, Małgorzata Kuciewicz i Simone De Iacobis.
Członkowie kolektywu Centrala nie są zwykłą pracownią. Jak sami podkreślają: „projektowanie to dla nich proces twórczy, który nie może odbywać się w oderwaniu od współczesnej myśli filozoficznej oraz innych dziedzin sztuki”[2]. Wszyscy członkowie Centrali wielką wagę przywiązują zarówno do pogłębionych badań, poprzedzających proces projektowania, jak i poszerzania swojej refleksji o wątki z filozofii, historii sztuki i kultury czy nawet socjologii. Projektanci mają na razie na koncie jedną tradycyjną realizację architektoniczną – to hala sportowa w śląskiej miejscowości Bieruń, wybudowana w 2007 roku (projekt wyłoniono w ramach konkursu SARP w 2003 roku).
W 2006 roku grupa Centrala (Małgorzata Kuciewicz, Krzysztof Banaszewski, Dominik Strzelec, Jakub Szczęsny) zwyciężyła w konkursie na tymczasowy pawilon, zapowiadający budowę Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. Zbudowali Ohel – niebieski namiot o nieregularnym, organicznym kształcie, inspirowany charakterystyczną formą holu przyszłego muzeum. Tymczasowa budowla służyła jako punkt informacyjny, sala wystawowa, miejsce spotkań i prelekcji dotyczących budowanego muzeum.
Rozgłos Centrali przyniosła jednak inna realizacja – adaptacja gmachu kasowego Stacji Powiśle na potrzeby baru. W 2009 roku opuszczony i zniszczony pawilon, wybitny przykład polskiego powojennego modernizmu (proj. Arseniusz Romanowicz, 1962), odzyskał swoją pierwotną formę i urok, stając się zarazem jednym z modniejszych klubów w stolicy. Projektanci z Centrali podeszli z szacunkiem do liczącej ponad pół wieku bryły i przywrócili jej unikalną formę, subtelnie wpisując w nią nową funkcję. Temat architektonicznego dziedzictwa z lat powojennych zaprzątał już nieraz uwagę architektów z Centrali. Kontrowersje wzbudziła m.in. ich utopijna wizja przeniesienia słynnej warszawskiej Rotundy (futurystycznego pawilonu z lat 60., będącego siedzibą banku) na środek najbardziej ruchliwego ronda w mieście. Co więcej, architekci chcieli budynek podnieść na ukośnych nogach, by jeszcze bardziej przypominał statek kosmiczny, który z nieznanych przyczyn wylądował w sercu europejskiej stolicy. Pomysł był stworzoną na potrzeby prasy prowokacją, mającą na celu wywołanie dyskusji na temat ochrony i rewitalizacji zabytków nowoczesności. „Niewidzialnej” przestrzeni miasta dotykał projekt Centrali z 2010 roku. Architekci na planie Warszawy dostrzegli… uśmiech. Okazało się, że ulice: Mokotowska, Bracka i Zgoda, wytyczone jeszcze w XVIII wieku nietypowo, bo na kształt łuku, przecinają ortogonalną siatkę ulic w centrum miasta. Centrala zaznaczyła na mapie tę niezwykłą strukturę urbanistyczną, postulując stworzenie wzdłuż niej trasy spacerowej. „Uśmiech Warszawy to projekt, który ma na celu utrwalenie urbanistycznych struktur miasta w wyobraźni jego mieszkańców. Zbiorowa świadomość elementów, z jakich składa się miasto, ma ogromny wpływ na to, jak miasto jest rozumiane i używane oraz w jakim kierunku podążają decyzje co do jego przekształceń”[3] – pisali autorzy projektu.
Jakub Szczęsny jako samodzielny architekt zdobył międzynarodową sławę w 2012 roku, kiedy w wąskiej szczelinie pomiędzy blokiem a kamienicą na rogu warszawskich ulic Chłodnej i Żelaznej powstał zaprojektowany przez niego Dom Kereta – dzieło z pogranicza sztuki i architektury, instalacja, o której rozpisywały się gazety na całym świecie. Wąski na zaledwie półtora metra obiekt powstał jako dom dla zagranicznych twórców, biorących udział w rezydencjach artystycznych w Warszawie. . Jako pierwszy w „najwęższym domu świata” zamieszkał znany izraelski pisarz Edgar Keret. Tę realizację można interpretować na różne sposoby. Budowla powstała tuż obok miejsca, w którym w czasie wojny biegła kładka łącząca dwie części getta, w którym zmuszona była zamieszkać także rodzina pochodzącego z Polski Kereta. Tym samym biały dom da się odnieść do tragicznych zdarzeń, mających miejsce w tej części Warszawy, do dziejów narodu, który miał zostać eksterminowany. Wąski pawilon unaocznia też, jak niezwykły potencjał kryje się w pozornie nieistotnych, niezauważalnych fragmentach miejskich przestrzeni, w jak zaskakujący sposób można je wykorzystywać.
Dom Kereta nie jest pierwszym projektem, w którym Jakub Szczęsny operuje niewielką przestrzenią. Niecałe 22m2 ma… własne mieszkanie architekta, które zaaranżował tak, by stało się w pełni funkcjonalne. Zaprojektował kontener, który po odpowiednim rozłożeniu staje się kuchnią lub jadalnią. Między posiłkami obie te funkcje można „zamknąć” w nietypowej skrzyni, zyskując sporo przestrzeni w mieszkaniu.
Wszystkie prace Jakuba Szczęsnego są wynikiem badań i analiz – zanim architekt opracuje projekt dla jakiejś lokalizacji, stara się poznać ją oraz zamieszkujących tam ludzi: „Wszystkie działania architekta poprzedza research i gromadzenie najróżniejszej wiedzy – od historii i faktografii przez anegdoty, plotki, informacje z pierwszej ręki, skojarzenia i praktyczne sposoby użytkowania miejsc, architektury, miast”[4] – pisze Kaja Pawełek, kuratorka wystawy prezentującej dorobek Szczęsnego (ekspozycję można było w październiku 2013 roku oglądać w Galerii Dizajn BWA we Wrocławiu). Długie badania historyczne i społeczne poprzedziły projekt zrealizowany wraz z Kają Pawełek w australijskim mieście Narrogin. W miejscu o trudnej, postkolonialnej historii, zamieszkałym przez skonfliktowane aborygeńskie klany, przy opuszczonej stacji kolejowej powstała 18-metrowa wieża widokowa, o fasadzie wyposażonej w specjalne poliestrowe „włosy”, reagujące na każdy ruch w pobliżu. Choć kształt wieży inspirowany jest porastającymi australijski busz egzotycznymi roślinami, użytkownikom miała się ona kojarzyć przede wszystkim z zabawą, czymś przyjemnym. Budując na opuszczonym, poprzemysłowym terenie ogromną, nieco surrealistyczną, poruszającą się budowlę-rzeźbę, Szczęsny chciał przywrócić życie tej zdegradowanej przestrzeni, zachęcić mieszkańców miasta, by znów zaczęli tam przychodzić.
Wynikiem badań nad tożsamością miejsca i problemami, jakie dotyczą określonych przestrzeni, są realizacje w ramach corocznego projektu Fundacji Bęc Zmiana pt. Synchronizacja. W 2008 roku Jakub Szczęsny pod warszawskim Mostem Łazienkowskim stworzył świetlną instalację, która wprowadziła zupełnie nowy klimat w dość niebezpieczne, zapuszczone, a zarazem ruchliwe miejsce, silnie oddziałała na odbiór tego miejsca przez jego użytkowników. Rok później powstała „Wyspa” – umieszczona na rzece platforma, wyposażona w urządzenia kojarzące się z… siłownią. Bieżnie czy stacjonarne rowery połączone były z pompami, dzięki którym używający sprzętów ludzie „przy okazji” oczyszczali wodę Wisły. „Nie dość, że przekazując energię z przyrządów fitness do systemu filtrów, Szczęsny niejako „podłącza” wysiłek fizyczny do celu, czyniąc z niego pracę, to pozwala od razu doświadczyć jej wytworu (zobaczyć, dotknąć, poczuć, posmakować)”[5] – pisał o projekcie Kuba Mikurda.
W lipcu 2011 roku na dnie osuszonego stawu w Parku Branickich w Białymstoku stanął lśniący, metalowy pawilon o nieregularnym kształcie. To Kolektor – tajemnicza, niektórym przypominająca statek kosmiczny budowla, w której zamknięta była maszyna przesuwająca przed oczami widza obrazy. Malarskie dzieła, pozbawione podpisów autora czy tytułów, oderwano w ten sposób od ich wartości symbolicznej, historycznej czy ekonomicznej. Dzięki temu widzowie mogli je oglądać, nie sugerując się kontekstem ich powstania czy intencjami malarza. „Instalacja Kolektor, która przybrała formę szczególnego pawilonu parkowego, jest refleksją artystyczną nad sposobami i mechanizmami muzealizacji sztuki”[6] – wyjaśniał opis pracy. Wybrana przez Szczęsnego forma pawilonu – lśniąca, nieco surrealistyczna – miała zaś intrygować, zaciekawiać, nie sugerując zarazem, co widza spotka wewnątrz.
Jakub Szczęsny jest idealistą, który architekturę rozumie szerzej niż tylko jako deweloperskie inwestycje. Projektant wierzy, że nawet dzięki drobnym ingerencjom w przestrzeń można kształtować świadomość i wrażliwość ludzi, przypominać im historię, przywracać radość życia. W realizacjach takich jak Dom Kereta, poruszająca się wieża widokowa w Australii czy wyspa do gimnastyki i oczyszczania wody kryje się mnóstwo znaczeń, funkcji i jednoczących ludzi inspiracji do działania. Wiele projektów samego Szczęsnego oraz pracowni Centrala uważanych jest za utopijne, idealistyczne, oderwane od twardych realiów. Jednak nawet jeśli mają charakter tymczasowy, pomagają nam zrozumieć, że jesteśmy częścią zurbanizowanego środowiska, które tak samo oddziałuje na nas, jak my na nie.
- Architektura nie-możliwa, z Jakubem Szczęsnym rozmawia Dorota Jarecka, źródło: http://wyborcza.pl/1,76842,7949911,Architektura_nie_mozliwa.html, dostęp: 16.11.2013↵
- Źródło: http://centrala.net.pl/who-we-are, dostęp: 16.11.2013↵
- Źródło: http://centrala.net.pl/our-work/smile, dostęp: 16.11.2013↵
- Tekst kuratorski Kai Pawełek, towarzyszący wystawie Jakub Szczęsny. Działania na terenie zaludnionym, prezentowanej od 23.09.2013 do 31.10.2013 w Galerii Dizajn BWA we Wrocławiu; źródło: http://www.bwa.wroc.pl/index.php?l=pl&id=781&b=3&w=2, dostęp: 16.11.2013↵
- Kuba Mikurda, Cud nad Wisłą, [w:] Wyspa. Synchronizacja, Fundacja Bęc Zmiana 2009, źródło: http://synchronicitywarsaw.blogspot.com/2009/10/wyspasynchronizacja.html, dostęp: 16.11.2013↵
- Źródło: http://galeria-arsenal.pl/media/2011-08-05_PodrozNaWschod/Kolektor_Jakuba_Szczesnego.pdf, dostęp: 16.11.2013↵