Katarzyna Kowalska: Jakie wydarzenie Pana zdaniem najsilniej wpłynęło na obraz polskiej kultury?
Józef Robakowski: Myślę, że ostatnio najważniejszym wydarzeniem było powstanie kilku nowych placówek muzealnych, a szczególnie stałej kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Kto, według Pana, odegrał znaczącą rolę w polskiej sztuce?
Dla mnie najważniejszą artystką jest Katarzyna Kobro. Jej praca jest na tyle ważna i wartościowa, że musi być brana pod uwagę przez wszystkich historyków oraz artystów jako model funkcjonowania artysty na tyle skrajny, że interesujący ponad wieki. To jest najważniejsza dla mnie postać, która wyznacza niezmiernie wysoki pułap dla polskiej sztuki, ciągle prawie nieosiągalny, dlatego jej twórczość i postawę tak bardzo cenię.
Czy w polskiej historii sztuki jest wydarzenie, które według Pana niesłusznie zostało pominięte lub niezauważone przez krytykę?
Odniosę się raczej do postaci. Jako fotograf notorycznie pomijany był Witkacy, a w tej chwili wygląda na to, że jest do dzisiaj najwybitniejszym polskim fotografem. Związek Polskich Artystów Fotografików w ogóle nie uznał tej części jego twórczości za interesującą; nie stworzono jego sztuce odpowiedniej aury. Mamy świadomość, że był to nie tylko artysta dramatu, nie tylko teoretyk, nie tylko malarz, nie tylko interesująca postać, ale też absolutnie wybitny fotograf, który zaproponował oryginalne rozwiązania, szczególnie odkrywane przez ekspertów fotografii w latach 70., przez konceptualizm. Na stałe swoimi nowatorskimi gestami wpisał się w to, co jest światową kulturą. Pomijany do tej pory jest jeszcze inny artysta szalenie ciekawy – Wacław Szpakowski, który po wojnie funkcjonował we Wrocławiu, w mieście konceptualistów. Miał córkę artystkę, ale o jej tatusiu nic szczególnego nie mówiono, a właśnie on był w tamtym środowisku najbardziej interesującą postacią w latach 70., już jako staruszek. Dopiero w 1978 roku, już po jego śmierci, tekę z jego pracami zawiozła córka Anna do Muzeum Sztuki w Łodzi, gdzie odkrył go kustosz Janusz Zagrodzki robiąc mu pierwszą indywidualną wystawę.
Czemu służy dziś sztuka? Jaka jest jej największa wartość dla współczesnego człowieka?
Sztuka potrafi postawić absurdalne pytania, których nie stawia na przykład nauka; jest operacją na naszej mentalności; może być bezkarna, absurdalna, może działać poza naszymi racjonalnymi wyobrażeniami, poza wiedzą. Często jest tylko ulotnym ale istotnym dla człowieka przeżyciem. Może wykraczać poza realność, staje się wtedy rodzajem fanaberii ludzkiej, a bez tego ani rusz. Moim zdaniem najciekawsze jest, że potrafi wyjść przy pomocy nowoczesnych urządzeń poza naszą ludzką wyobraźnię; dzięki temu niesłychanie wzbogacamy się, mądrzejemy.
Jakie zjawiska mają obecnie największy wpływ na kształt sztuk wizualnych w Polsce?
Pozornie najbardziej istotnymi działaniami są dokonania tak zwanych artystów krytycznych – o nich wiele się mówi w prasie i telewizji. Nie ma prawdziwego artysty bezkrytycznego – to przecież jego domena. Ten pozorny problem jest tak mocno postawiony przez tak zwanych aktywistów, funkcjonariuszy sztuki. Ich pewność siebie, natarczywość , pouczanie ludzi to typowa postawa charakteryzująca politykierów, którzy przemijają wraz z upadkiem kolejnego wodza. Ja stawiam na indywidualność człowieka, którą wzbogaca jego obecność w grupie. Możliwość spełnienia się jako niepodległy artysta uważam za najważniejszy przejaw działania artystycznego. Takie możliwości często pojawiały się w różnych sytuacjach, czasem byłem ich świadkiem, a czasem inicjatorem. Dzisiaj z wielkim zainteresowaniem obserwuję aktywne i progresywne środowisko Poznania, Krakowa, Warszawy, Szczecina, Wrocławia i Łodzi.
Co wyróżnia naszą sztukę na tle innych krajów? Z jakich osiągnięć na polu sztuk wizualnych możemy być dumni?
W kontekście światowym, mamy swoją historię i jest ona, jak się okazuje, bardzo bogata w istotne, często niedookreślone jeszcze wydarzenia. Musimy sami je nazwać i wcielić w światowy bieg historii. Dawniej robił to bardzo skutecznie dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi, Ryszard Stanisławski, który „włożył” w historię kultury wszystko to, co było wartościowe, co stworzyła Katarzyna Kobro, Władysław Strzemiński czy właśnie Witkacy. To są niesamowite przykłady walki o potęgę sztuki tych analitycznie pracujących artystów. Za nimi poszli, Grotowski, Kantor, Fangor, Opałka, Rybczyński i wielu innych. Myślę, że artyści związani z Warsztatem Formy Filmowej też mają tu swoje miejsce jako wyjątkowa grupa propagująca skutecznie w skali światowej nowe media, tak charakterystyczne dla obecnych czasów.
Jaką rolę odgrywają dzisiaj media w kształtowaniu kultury?
„Wielość-rzeczywistości” zapowiadał w latach międzywojennych Leon Chwistek. Jesteśmy teraz w takim świecie, multimedialnym. To moje pokolenie, Warsztat Formy Filmowej, a wcześniej Grupa Zero-61 pracowała na taki a nie inny obraz polskiej sztuki współczesnej. Na tym polu nie mamy kompleksów, otwieraliśmy bowiem między innymi rzeczywistą scenę artystów multimedialnych, biorąc udział w wielkich międzynarodowych manifestacjach aktualnej sztuki, tym razem już jako partnerzy artystów światowych. Teraz nastał intensywny czas współpracy, tak jak w czasie „Konstrukcji w Procesie”, gdy w 1981 roku mogliśmy spotkać się w Łodzi z artystami wielu kontynentów bezinteresownie, na czystym polu sztuki, mimo niesprzyjającej kulturze aury politycznej.
W jaki sposób w ciągu ostatnich lat zmieniło się postrzeganie sztuki przez odbiorcę? Czy nowe technologie pozytywnie wpływają na jej odbiór, czy też stanowią zagrożenie?
Jak się okazuje, sztuka współczesna wcale nie umiera, lecz jest w niezłej formie. Wbrew pozorom staje się dobrem wielu ludzi; dzięki rozwojowi komunikacji dociera do odległych zakątków naszej planety – staje się wszechobecna. Jej język jest na ogół uniwersalny, dlatego może dotrzeć do każdego zainteresowanego. Internet umożliwia nam błyskawiczne przenoszenie kolejnych idei artystycznych. Możemy je dzięki nowoczesnym urządzeniom zapamiętywać i utrwalać na długie lata. Promieniują sztuką kolejne międzynarodowe kompleksy kulturowe otwarte na wszystkie możliwe języki. Stajemy się powszechnie skomunikowanymi obywatelami Świata. Uważam, że to totalne otwarcie jest bardzo obiecujące na przyszłość.
Rozwój nowych technologii to także istotne zmiany w podejściu samych artystów do sztuki. Czy dostrzega Pan owe zmiany w swojej pracy artystycznej ?
Nowe technologie rozszerzyły nam pole kolejnych możliwości. Nastąpiła tak zwana demokratyzacja sztuki – obecnie artystą może być każdy, byle miał coś ważnego do powiedzenia. Idealistyczne fluksusowe myślenie stało się faktem już dzisiaj powszechnie uświadomionym, dlatego sztuka uzyskała nowy odżywczy impuls tak potrzebny współczesnej interesownej cywilizacji.
W jaki sposób Pana zdaniem rozwój nowych technologii wpłynął na obecną kondycję polskiej kultury?
Nam nowoczesna technologia i technika, na przykład w Warsztacie Formy Filmowej, pomogła nawiązać kontakt z zachodnimi artystami. Byliśmy nawet, bo okazało się po czasie, że underground amerykański tworzą filmowcy-amatorzy. To byli ludzie sztuki, którzy wychodząc z amatorskiego ruchu stworzyli inny obraz kina niż filmowcy komercyjni. Natomiast my byliśmy wykształceni w zawodowej szkole filmowej. Pracowaliśmy na profesjonalnej taśmie 35 mm. Dzięki szkole telewizyjnej uzyskaliśmy status ludzi telewizji, co było bardzo ważne w latach 70. Na ogół awangarda filmowa nie tolerowała zawodowej telewizji, uważała, że to komercyjny wynalazek. My, jako artyści multimedialni reprezentujący kolejne pokolenie lat 70., byliśmy na możliwości telewizji absolutnie otwarci, dlatego tak zwany video-art, realizowany początkowo na profesjonalnym sprzęcie, znalazł w Szkole Filmowej tylu zagorzałych zwolenników.
Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska sztuka?
Otwarcia na prowincję. Sam pamiętam czasy toruńskie, kiedy jako nowatorzy przekształcaliśmy z powodzeniem polską fotografię i film artystyczny w sztukę multimedialną. W tym miejscu należy też wspomnieć konceptualistów brytyjskich z kręgu art language, którzy rozpoczęli swoje odkrywcze działania jako artyści prowincjonalni. Mocno wpisały się w naszą sztukę współczesną konceptualne gesty artystów Wrocławia, Elbląga czy Poznania. A znakomita praca kuratorska Andrzeja Mroczka z Lublina otworzyła międzynarodową scenę tego wszystkiego, co było synonimem tak zwanych działań innych mediów dla progresywnych artystów z całego świata.
Jakie wyzwania stoją przed polską sceną artystyczną na najbliższe lata?
Musimy być partnerami artystów z różnych krajów. To się dzieje. Polska sztuka teraz obiecująco funkcjonuje w układach międzynarodowych. Dzięki Internetowi, każdy artysta ma równe szanse zainteresować innych swą pracą. To dla mnie fantastyczne otwarcie i kolejna szansa w moim długim życiu artystycznym. Czy potrafię ją twórczo wykorzystać?
Dziękuję za rozmowę.