Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz otrzymał Polak, Tomasz Wasilewski za film Zjednoczone Stany Miłości.
„Mam odczucie, że zrobiliśmy coś ważnego. Polskie kino zostało docenione, a oczy świata i przemysłu filmowego zwróciły się w stronę Polski. To polski czas. Należy oglądać polskie filmy…” – mówił podczas konferencji prasowej młody reżyser.
Dziennikarzom podobały się brawurowe wypowiedzi Tomasza Wasilewskiego. Stwierdziłam, że sentencja Julisza Cezara: „Przyjechałem, zobaczyłem, zwyciężyłem…” bardzo pasowała do sytuacji Wasilewskiego, który, będąc u progu swej kariery, po raz pierwszy uczestniczył w międzynarodowym festiwalu filmowym Berlinale, w sekcji konkursowej i od razu zdobył nagrodę.
„Nigdy nie uważałem siebie za scenarzystę. Piszę, by robić filmy. Dla mnie film zaczyna się w głowie i na papierze. Scenariusz Zjednoczonych Stanów Miłości stworzyłem z myślą o moich rodzicach. Zrozumiałem, że w komunizmie mieli trudne życie, a ich wybory oraz decyzje były podyktowane smutną rzeczywistością. Chciałem przybliżyć tamte czasy. Nie powinniśmy o nich zapominać…” – kontynuował reżyser.
Wasilewski sportretował życie czterech osamotnionych kobiet z małego polskiego miasteczka. Znakomicie oddał atmosferę początku lat dziewięćdziesiątych polskiej prowincji. Tomasz Wasilewski urodził się w 1980 roku w Inowrocławiu.
Złotym Niedźwiedziem nagrodzono dokument Fuocoammare włoskiego reżysera Gianfranco Rosi. Film opowiada o życiu dwunastoletniego chłopca, Samuela mieszkającego na wyspie Lampedusa oraz o dobijających tam pontonach z afrykańskimi oraz arabskimi uciekinierami. Przybliżał także pracę leczącego uchodźców lokalnego lekarza, doktora Bartolo.
„Pewnego ranka 2011 roku przypłynęło siedem tysięcy osób. Nawet teraz, 20 lutego 2016 roku o godzinie 21:00, podczas trwania konferencji prasowej, do Lampedusy przybyła łódź z 240 uchodźcami na pokładzie. Tragedia mieszkańców Erytrei i innych państw afrykańskich poruszyła mnie. Postanowiłem zrobić o tym film. Pokazałem śmierć ludzi w drodze do Europy. Przedstawiłem ludzi uciekających przed okrucieństwem, głodem, represjami, męczarniami, wojną, cierpieniem. Lampedusa ma pięć tysięcy mieszkańców i wszyscy solidarnie dbają o przybyszów. Dają ubrania, pożywienie. Nie zrobiłem filmu politycznego. Chciałem jedynie uwrażliwić widzów na człowieczeństwo…” – mówił Gianfranco Rosi.
Reżyser pragnie zaprezentować swój film mieszkańcom wyspy. Niestety na Lampedusie nie ma kin. „Musimy czekać do maja. Wtedy będzie ciepło i zrobimy projekcję w przestrzeni otwartej…” – kontynuował. Na mnie Fucoammare nie wywarło wrażenia, gdyż większa część filmu wcale nie odzwierciedlała problemów uchodźców, lecz sielankę i nudne zabawy dorastającego na wyspie wnuka rybaka, Samuela. Warto wspomnieć, że Gianfranco Rosi urodził się w 1964 roku w Erytrei, skąd w 1977 roku, dzięki pomocy militarnego transportu, wyjechał do Włoch. W Erytrei zostawił rodziców.
Srebrnym Niedźwiedziem Wielką Nagrodę Jurorów obdarowano Danisa Tanovica z Bośni i Hercegowiny za Death in Sarajewo (Śmierć w Sarajewie). Film bazuje na sztuce teatralnej Hotel Europa autorstwa Bernarda-Henri Lévy. Akcja rozgrywa się w całości we wnętrzu hotelu Europa w Sarajewie, podczas przygotowań do obchodów setnej rocznicy zamachu na arcyksięcia Ferdynanda. Przyjechał przedstawiciel Unii Europejskiej, chór dziecięcy próbuje zaśpiewać Odę do radości. A pracownicy przygotowują się do strajku, gdyż stojące na krawędzi plajty kierownictwo hotelu przestało im płacić pensje. Na tarasie lokalna telewizja przeprowadza wywiady z osobistościami Sarajewa. Danis Tanović uwypuklił nacjonalizm mieszkańców Sarajewa po bałkańskiej wojnie.
„Pesymista mówi: gorzej być nie może, a optymista odpowiada: tak może być jeszcze gorzej…” – żartował reżyser. „Za wszystko co robię dostaję nagrody…” – stwierdził dumie Tanović i miał rację.
Srebrnym Niedźwiedziem wyróżniono jego film An Episode in the Life of an Iron Picker (Epizod z życia zbieracza złomu). W 2001 zdobył Złotą Palmę w Cannes, a w 2002 roku Oscara za No Man’s Land.
„Nagrody są ważne dla Bośni. W moim kraju trudno robić filmy niekomercyjne. Publiczność chętnie chodzi do kina na «Batmana» albo «Gwiezdne Wojny», ale nikt nie chce oglądać filmów poruszających problemy Bośni i Hercegowiny…” – mówił twórca.
Srebrnego Niedźwiedzia Nagrodę Alfreda Bauera dla filmu otwierającego nowe perspektywy kina wręczono Lavowi Diaz z Filipin za film Alullaby to the Sorrowful Mystery. Po raz pierwszy w sekcji konkursowej Berlinale przedstawiono ośmiogodzinne dzieło. Była to gigantyczna, bezkompromisowa opowieść o walce wyzwoleńczej przeciw hiszpańskim władcom kolonialnym.
„W naszym kraju panuje nieograniczona korupcja. Chcieliśmy pokazać, że wartości człowieczeństwa i humanizmu są ważniejsze od tego co wnosi kapitalizmu…” – mówił reżyser.
Lav Diaz pracował nad tym filmem siedem lat. Ciekawy jest też fakt, że Diaz dorastał w dżungli. Jego rodzice byli wiejskimi nauczycielami. „Będąc dzieckiem zawsze w niedzielę oglądałem z ojcem filmy wideo z Hong Kongu, Rosji ale też z Holywood…” – wspominał twórca.
Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię otrzymała francuzka Mia Hansen-Løve za L’Avenir. Akcja dzieje się w Paryżu i przedstawia opuszczoną przez męża nauczycielkę filozofii w podeszłym wieku (świetna rola Isabelle Huppert).
„Wierzyłam w aktorów, miałam do nich pełne zaufanie. Emocje aktorów były dla mnie tak samo ważne jak muzyka i rytm…” – mówiła skromna, bardzo nieśmiała i zaskoczona nagrodą reżyserka.
Srebrny Niedźwiedź dla najlepszej aktorki przypadł Dunce Trine Dyrholm. W filmie The Commune, w reżyserii Thomasa Vinterberga, odtworzyła ona postać kobiety, która uciekając od małżeńskiej nudy założyła komunę. Dysponująca wielkim bogactwem środków wyrazu aktorka potrafi być jednocześnie ładna i brzydka. Nie boi się też nagości.
„Jestem próżna, ale nie wtedy, gdy gram…” – mówiła na konferencji prasowej Dyrholm.
Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego aktora dostał Tunezyjczyk Majd Mastoura za rolę w filmie Hedi w reżyserii Bena Attia. Majd Mastoura grał chłopaka zdominowanego przez swoją matkę. Potajemny związek z przypadkowo spotkaną młodą tancerką wprowadził go na drogę buntu i emancypacji.
„Właściwie chciałem się wycofać z aktorstwa. «Hedi» był moim drugim filmem. Nagroda mnie jednak podbudowała. Teraz wiem, że muszę dalej uprawiać mój zawód. W Tunezji nie mamy kin, nagroda Berlinale wzmocni też wiarę w rozwój przemysłu filmowego w Tunezji…” – mówił aktor.
Srebrny Niedźwiedź za wybitne osiągnięcia artystyczne przypadł operatorowi, Markowi Lee Ping-Bing z Tajwanu za zdjęcia do filmu Crosscurrent w reżyserii Yang Chao. Wspaniałe ujęcia rzeki Jangcy powstały podczas dwumiesięcznej podróży małym statkiem po tej historycznej, chińskiej rzece.
„Było bardzo zimno. Robiąc ujęcia musieliśmy reagować na zmiany pogody. Zawsze płynęliśmy z prądem. Korzystałem tylko ze światła dziennego, dlatego trudno mi było pracować w nocy. Podczas ujęć nocnych na zewnątrz mieliśmy niebo i gwiazdy, natomiast wewnątrz statku panowała ciemność… ” – mówił Ping-Bing.