Dlaczego „nieluzja”? Albowiem „iluzja” wyczerpała możliwości wzbogacania i rozszerzania znaczeń, stając się słowem tak wieloznacznym, iż przestało cokolwiek precyzyjnie znaczyć. Czy nowy termin wprowadzam potrzebnie? Odpowiem słowami Feyerabenda z książki „Przeciw metodzie”: Główne idee tego eseju […] są banalne i wydają się banalne, gdy wyrazimy je, korzystając z właściwych terminów. Wybrałem tutaj bardziej paradoksalne sformułowania, ponieważ nic tak nie otępia umysłu jak dobrze znane słowa i slogany.
Nieluzja, to prawda i fałsz w jednym, to akceptowany fałsz i podważana prawda. Efekt uświadomionej niemożliwości znalezienia ostrego podziału między wykluczającymi się kategoriami. Na jeden z aspektów nierozstrzygalności owego zagadnienia zwrócił uwagę Russel w „Problemach filozofii”: Innym, obok zasad ogólnych, rodzajem prawd samooczywistych są te, które bezpośrednio wywodzimy z wrażeń. Nazwiemy je „prawdami postrzeżeniowymi”, a wyrażającym je sądom nadamy miano „sądów postrzeżeniowych”. Ale tutaj, aby dokładnie określić naturę tych samooczywistych prawd, trzeba zachować pewną ostrożność. Faktyczne dane zmysłowe nie są ani prawdziwe, ani fałszywe. Nie przeszkadza im to jednak osiągać doskonałości w mamieniu.
Jeżeli coś nie daje gwarancji, iż jest tym, za co uchodzi próbuje przekonać do sugerowanego sensu własnym zaprzeczeniem. Ale nie-coś, to przecież dalej coś, tylko że z przeciwnym niejako znakiem. Nieiluzyjna iluzja, pozbawiona wdzięku kreatora złudzeń, otwiera się na nieznane. Nieobecność przedstawienia czy raczej jego niekompletność zaprasza wyobraźnię do nieskrępowanej kreacji. Coś, co ledwie szkicowo zasygnalizowane zostało obrazem, doznaje dopełnienia. Splot obrazowych cząstek i drobnych fragmentów niekompletnego wizerunku, nie dając asumptu do wyobrażenia sobie całości, wyzwala domysły, których niezborna sieć wraz z mnożeniem niewiadomych coraz bardziej zagęszcza się. Tak oto myślane dominuje widziane. Strzępy iluzji objawiają się nieluzją. Pozbawione pewników widzenie, zdezorientowane brakiem wizualnej ciągłości, zniekształcone zmiennością potencjalnych perspektyw nieuchronnie prowadzi do błędnych interpretacji, do naprzemiennego odnajdowania i gubienia sensu. To praktyka kontaktowania się ze światem, którą należałoby dedykować Każdemu myśleniu, które znika w niepamięci, by posłużyć się mottem ze „Sztuki maszyny” Ezry Pounda.