Ostatni projekt Anki Leśniak przypomina formą pamiętnik złożony z historii nieznanych kobiet oraz ich portretów, zdjęć; co ciekawe bohaterki często podobne są do samej autorki. Leśniak dedykuje go „niewidzialnym” kobietom.
Multimedialna artystka Anka Leśniak wystawą Niewidzialne Widzialnego podsumowała cykl swoich działań twórczych. Dotykały one historycznego statusu roli kobiety, artystki, aktorki fabuły własnego życia, co sygnalizowała cytatem: „Zastrzegam sobie wyłączne posiadanie własnego życia!”. Czy jej realizacje są próbą udokumentowania uniwersalnej czy osobistej historii? A może stanowią odpowiedź na poruszane już przez nią wcześniej pytania o miejsce kobiet w życiu i w sztuce (cykl Fading Traces i Zarejestrowane, Galeria [ON] Poznań, Galeria Lokal 30 Warszawa, Galeria Entropia Wrocław, 2010/12)?
Anka Leśniak, artystka, historyczka sztuki, również jako „archiwistka” i „antropolożka” dokumentuje życie trzech kobiet: Michaliny Tatarkówny-Majkowskiej, Fifi Zastrow oraz Stanisławy Przybyszewskiej. Nie wpisują się one w aktualnie definiowane wzorce kobiece – konserwatywny i feministyczny, dlatego można powiedzieć o Leśniak, że poszukuje kobiecości – ego female. Podąża za jej symptomami, nie tylko biologicznymi, ale i zakodowanymi w tkance urbanistycznej, miejscach lokalnych, opustoszałych. To ulice, kamienice, które zostają na nowo ożywione dzięki historiom kobiet, postaciom, które stają się widoczne. Ich biografie to modelowy przykład herstory, historii, które uwalniają emocje. Czym są biografie dla lokalnej (i tymczasowej) społeczności, a czym dla Leśniak, czy, przede wszystkim, dla kobiet?
Artystka pierwszy raz wsłuchuje się w opowieści kobiet i posługuje się odtworzeniem (reenactment) ich biografii w realizacji Top Models. To siedem fotografii parafrazujących dzieła dawnych mistrzów, między innymi Danae Rembrandta, Wenus z Urbino Tycjana, Maja naga Goyi oraz wideo, w którym artystka relacjonuje w pierwszej osobie historie modelek tych obrazów. Siedem kobiecych mitów – w postaci wyimaginowanych opowieści, podkreślających ich anonimowość. Z kolei w projekcie Grodzka 5 (Lublin 2014) artystka sięga do archiwum Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” i dokonuje reenactment nagrania z panem Chętko, wspominającym swoją narzeczoną Rysię, która mieszkała w czasie wojny w tej kamienicy. Leśniak sięga po archiwa typu oral history, fakty z przeszłości, mikro-historie. Mieszkańcy kamienicy, mikrospołeczność i zarazem pierwsza publiczność, są częścią dzieła sztuki, żywym organizmem podkreślającym związek działania artystycznego z konkretnym obszarem (site-specific).
Miejscami wybranymi do projektu Niewidzialne Widzialnego były Gdańsk i Łódź, tematem – historie kobiet związanych z tymi miastami. Jedna z nich – historia Fifi Zastrow – ma swój początek w czasach Rosji bolszewickiej, w sierocińcu w Petersburgu zwanym „fabryką aniołków”. Wychowankowie tych ośrodków opiekuńczych nie mieli łatwego życia. Domy były przepełnione, sześcioro, ośmioro dzieci spało na jednym łóżku. Brakowało im żywności, cierpiały na opuchliznę głodową, nie miały ubrań, leków, zimą odmrażały sobie stopy. Żyjąc w niegodziwych warunkach buntowały się od najmłodszych lat – jako tak zwani „bezprizorni” tworzyły przesiąknięte patologią, niebezpieczne dla otoczenia bandy. Fifi Zastrow historię z sierocińca i czasów młodości w teatrze zachowała w pudełku, które trzymała pod łóżkiem w domu opieki. Pozostawiła tam fotografie, programy teatralne i kontrakty z pracy w Theater zu Litzmannstadt z lat 1942/43. O pudełku dowiadujemy się od Leah Zazulyer, amerykańskiej pisarki działającej w fundacji Stevena Spielberga Survivors of the Shoah (organizacji rekonstruującej losy europejskich Żydów z czasów wojny). To ona odtworzyła ostatnie lata życia Fifi. Niemieckie nazwisko, które wtedy nosiła, wskazało trop prowadzący na deski teatru. Żydówka, ukrywając się pod nazwiskiem męża, mogła wykonywać swój upragniony zawód. Scena była jedynym miejscem, gdzie czuła się bezpiecznie, mogła odgrywać role , do których nie była zmuszana, pomimo iż teatr łódzki służył umacnianiu niemieckiego ducha. W artystycznej realizacji Leśniak widoczna jest piętnastometrowa czerwona kotara zwisająca z górnej elewacji budynku niczym kurtyna sceniczna (ul. Jaracza 34). Tuż pod nią znajduje się nazwisko „Fifi Zastrow” zapisane szwabachą (popularny gotycki krój pisma z czasów III Rzeszy), którym drukowano programy Theater zu Litzmannstadt. Rządy polityki dobiegły końca: „Acta est fabula” – „sztuka dobiegła końca”, teraz klaszczcie i mierzcie siłę politycznej propagandy!
Robotnica Michalina Tatarkówna-Majkowska także mieszkała w Łodzi – mieście kobiet. Artystka namalowała nad oknami opuszczonej łódzkiej kamienicy hasło: „Michalina zuch dziewczyna”. W jej oknach zostały rozpięte wydziergane przez artystkę pajęczyny, ślady Arachne – patronki prządek; towarzyszą im czerwone koronkowe flagi uszyte przez łódzkiego krawca. Hasło nawiązuje do radzieckiego filmu w reżyserii Konstantina Judina z 1939 roku, którego polski tytuł brzmi Zuch dziewczyna. Prosta, o twardym charakterze, stała się emisariuszką władzy komunistycznej. Jedna z łódzkich ulic do dzisiaj przypomina mieszkańcom jej nazwisko. Pracownik łódzkiego Muzeum Niepodległości mówi o niej: „Kontrowersje zaczęły pojawiać się już po jej śmierci, mnożone przez tych, którym nie pasowało, że to komunistka. A to była bardzo porządna kobieta”[1]. Michalina wychowywała się w jednoizbowym lokalu robotniczym bez sanitariów, w którym mieszkało od pięciu do siedemnastu osób. Było to źle wykonane budownictwo, z niskiej jakości materiałów, grożące zawaleniem. Michalina pracę podjęła już jako czternastolatka w Widzewskiej Manufakturze. Tam kształtowała swój charakter, osobowość, poglądy, które popchnęły ją w stronę działaczy komunistycznych. Michalina Tatarkowna-Majkowska jako pierwsza kobieta została I sekretarzem KW PZPR w Łodzi i zarządzała województwem łódzkim w latach 1953-55, następnie w późniejszym okresie lat 50. zajęła stanowisko I sekretarza KŁ PZPR. „Stalinówka” miała też słabość do dzieci – cały swój majątek zapisała miejscowemu Towarzystwu Przyjaciół Dzieci.
Ostatnia przywołana przez Leśniak bohaterka, to córka i, według plotkarskich domniemań, kochanka poety Stanisława Przybyszewskiego. Stanisława ma najbardziej wyrazisty, balansujący na granicy etyki życiorys, opatrzony przywołanym wyżej hasłem: „Zastrzegam sobie wyłączne posiadanie swego życia” – to cytat z listu Stanisławy Przybyszewskiej do jej ciotki (siostry matki) Heleny Barlińskiej. Słowa Przybyszewskiej brzmią jak manifest zwrotu ku osobistej pasji, jaką jest pisarstwo. Fascynacji, w której kobieta jest aktywna i wolna, stanowi o swoim świecie, a nie tylko odtwarza wyznaczoną jej przez granice społeczne drugoplanową rolę. Leśniak przywołuje tutaj Simone de Beauvoir: „Kobietę określa się i różnicuje w stosunku do mężczyzny, a nie mężczyznę w stosunku do kobiety; kobieta jest czymś nieistotnym w obliczu czegoś istotnego. Mężczyzna jest Podmiotem, jest Absolutem: Kobieta jest Inną”.
Cytat z Przybyszewskiej wraz z zapiskami z notatnika pisarki dotyczącymi napisanego przez nią dramatu, Sprawa Dantona, artystka umieściła w oknach i na fragmentach tynku kamienicy (I, II i III piętro) znajdującej się bardzo blisko dawnego miejsca zamieszkania Przybyszewskiej, na ulicy Przy Białej Bramie 13, w samym centrum Gdańska. Zastosowana czcionka Robespierre, która swą nazwą wskazuje na jednego z najważniejszych rewolucjonistów w historii Europy, nadaje instalacji charakter kodu, rezolucji, listu otwartego. Całość sygnowana jest stalówką zakończoną lotką, niczym z gry w darta.
Trzy biografie postaci wybrane przez Leśniak są próbą nawiązania dialogu z lokalną społecznością. Artystyczny przekaz złożony jest z krótkich działań performatywnych i instalacji site-specific. Emblematyczne dekoracyjne napisy, czerwone elementy: kotara, strzałka/stalówka, flagi, to wyraźna zachęta i wyzwanie do udziału w performatywnym kobiecym manifeście.
Interesujące jest to, że Leśniak w swoich pracach niejednokrotnie (np. w fotokolażach z pracy Acta est fabula Fifi Zastrow lub fotografii małżeństwa Eugenii Steinbart i Joanny Ogrodnik z projektu Eugenia Żeni się, 2015) przybiera wizerunki swoich poszczególnych bohaterek. Jest niby ukrytą Cindy Sherman. A jednocześnie jej performance raczej towarzyszy życiu i twórczej pracy. Happening Michaela Stanley’a Kirby’ego polega na teatralizowaniu wybranych sytuacji życiowych, zwyczajnych i potocznych. Głębiej ku życiowym aspektom zwraca się Allan Kaprow – nazywa on happeningiem każdą przypadkową lub inscenizowaną sumę przedmiotów lub osób w jednym miejscu. Leśniak także zrywa z definiowanymi formami sztuki. W jej pracach znajdziemy po części elementy performance indywidualnego pola psychologicznego, o którym mówił Vito Acconci, body artu – gdzie ciało jest znakiem, czy staged happeningu, którego sceną jest najczęściej konstrukcja urbanistyczna, ściana budynku.
Przebywając w pracach Leśniak, czujemy się jak na planie filmowym, czy w żywej bibliotece. Sztuka łódzkiej artystki to ciągłe poszukiwanie „pudełka z fotografiami”, interesujących opowieści, potem tworzenie scenariusza tych realnych historii, w którym każdy może się odnaleźć. Aby dojrzeć prawdziwy portret kobiety, widz nieustannie przygląda się i przegląda. Ten performance się nie kończy.
Planowana publikacja projektu artystyczno-badawczego Leśniak w formie bliskiej nie tyle książki artystycznej co beletrystyki, już niebawem – warto śledzić strony internetowe Stowarzyszenia Publish Art oraz Miejskiego Biura Wystaw Artystycznych w Lesznie.
- Zapis rozmowy z artystką.↵