Potem oczywiście to się zmieniło. Pamiętam jeszcze inne, ważne dla mnie momenty. Pamiętam Pragę w 1966 roku, wielką Wiosnę Praską, kiedy wszystko tam buchało energią, kwitło, dystansowało nas, kiedy odbywał się tam Kongres AICA. Ja wtedy miałem wystąpienie na którym żegnałem się z krytyką poetów i mówiłem, że nadeszła era krytyki ekspertów.
Powoływałem się na swoich mistrzów, na Andre Salmona, na Apollinaire’a, cytowałem Andre Bretona. I wtedy zrobił się na sali jakiś ruch, ktoś podszedł do prezydującego nam G. C. Argana, coś mu powiedział. Widziałem że już mnie nie słuchają i jak skończyłem to Argan wstał i powiedział, że confrere Porębski cytował tu André Bretona i właśnie teraz przyszła wiadomość, że Breton nie żyje. To był ten moment kiedy krytyka poetów rzeczywiście skończyła się razem z tym wielkim krytykiem.
Był taki Kongres w Paryżu kiedy inagurowaliśmy Centres Pompidou. Oglądaliśmy makietę i chodzili po fundamentach z żalem patrząc na ogromną dziurę po Halach, która była dla nas pożegnaniem Paryża naszej młodości. Potem była dziwna Lizbona, akurat po Rewolucji Goździków. Hotel, w którym mieszkaliśmy, był przepełniony uchodźcami z Mozambiku, z Angoli. Wszyscy bardzo zdenerwowani, niepewni tego, co będzie z nimi dalej. Ja na tej sesji mówiłem o sztuce Czarnej Afryki i o jej wpływie na kubizm. To był jeden z wątków wiodących, akurat trafiony.
Później w 1977 roku była jeszcze Kolonia. Był to kongres, na którym mieliśmy rozmawiać o metodzie. Ja mówiłem o metodach, którymi posługuje się krytyk i o narzędziach, jakie są mu niezbędne. Mówiłem o tym, że krytykowi jest potrzebne oko, ale również i ucho, żeby wiedzieć, o czym się mówi i co słychać. Że są tacy krytycy, którym wystarcza samo ucho i doskonale sobie z tym radzą. Że poza tym trzeba jeszcze mieć nos, żeby wywęszyć możliwy sukces. Bo krytyka jest wielką grą — tłumaczyłem wtedy — jest grą o wartości, grą którą trzeba wygrywać.
To był chyba ostatni kongres na jakim byłem.
I myślę, że to nam jednak zostało, to, że ciągle gramy o te wartości. Tak czy inaczej, w takim czy innym układzie, w kolejnej takiej czy innej generacji. No i tak będziemy grać dalej.
Mieczysław Porębski, 1998
[ Artykuł publikowany w O Magazyn Kultury Nr 1/1999 ]