Ponure myśli rozwiewała praca Johna Baldessari’ego na fasadzie pawilonu włoskiego. Postać artysty dla tej edycji Biennale okazała się niezwykle znacząca, nie tylko przez monumentalną pracę i nagrodę honorową1. Artysta od dziesięcioleci łączy dorobek sztuki konceptualnej i amerykańskiego popartu z sobie właściwym dystansem i poczuciem humoru. Podobno w 1972 roku nakręcił film, w którym w rytm popowej piosenki śpiewa teoretyczny tekst Sol LeWitta. W tym roku w Wenecji cała elewacja najważniejszego pawilonu wystawy została pokryta fototapetą, przedstawiającą błękit morza, niebo i dwie palmy, niczym widokówka z wakacji w ciepłych krajach (Ocean and Sky with Two Palm Trees, 2009). Jeśli nawet w egzotycznej podróży było tak sobie, zawsze można wysłać piękną pocztówkę do rodziny i stworzyć mit udanych wakacji.
Dalej, wkraczając w widokówkę Baldessari’ego, widz staje się uczestnikiem najbardziej prestiżowego miejsca całej wystawy. Ekspozycja w Pawilonie Włoskim, jednak niestety nieco rozczarowuje. Jest nierówna. Obok dzieł zupełnie średnich znajdziemy interesujące. Zupełnie nie przekonuje mnie ani plastycznie ani ideowo plątanina lin Argentyńczyka Tomasa Saraceno (Galaxies Forming along Filaments, like Droplets along the Strands of a Spider’s Web, 2008), reprodukowana wielokrotnie, ani obiekty Andre Cadere spajające ekspozycję w Pawilonie (Six barres de bois rond, 1975). Zawodzi również wydawałoby się pewniak – Sherrie Levine praca Melt Down, After Yves Klein (1991). Artystka tym razem wzięła na warsztat wizerunki monochromów Yvesa Kleina i wydobyła z nich przy pomocy programów komputerowych jednolite tony czystych kolorów. W rezultacie otrzymała monochromatyczne płaszczyzny – od czerni do niemal czystej bieli. Najważniejsze miejsce całej wystawy w moim odczuciu zdominowały prace zanadto proste, które nie ewokują polemik. Tuż obok zgromadzono również prace wybitne – jedne z najlepszych dzieł, które udało mi się zobaczyć tego lata w Wenecji, były autorstwa Rosjanina Pavela Peppersteina. Artysta, przy użyciu akwareli, tuszu i piórka, tworzy komiczne wizje świata przyszłości, który został urządzony według inspiracji ze strony wielkich utopii artystycznych początku XX wieku – konstruktywizmu i futuryzmu. Wizja odległej przeszłości podporządkowana jest zasadom, z dzisiejszej perspektywy groteskowym, ale racjonalnym z punktu widzenia klasyków awangardy. Na jednej z akwarel, na środku błękitnej tafli oceanu widzimy czerwony sześcian (Landscape of the Future 2555, 2006). Ponad tym monumentem widnieje odręczny napis: „W 2555 roku olbrzymia siedziba Rządu Świata została wzniesiona na środku Pacyfiku”. Artysta snuje sarkastyczną wizję przyszłości, sięga po tradycyjne niezrealizowane awangardowe utopie, które jeszcze nie sprawdziły się, ale w przyszłości będą wyznacznikiem poglądów ogółu społeczeństwa czy też władzy. Konstrukcja jest ciekawa w perspektywie przerostu imperialnych dążeń Rosji – ojczyzny tego artysty i konstruktywizmu. Większą kolekcję jego prac można było zobaczyć w pawilonie rosyjskim.
Sala przeznaczona na prezentację instalacji z kręgu japońskiej grupy Gutai jest kolejnym jasnym punktem. Założona w 1954 roku przez Jiro Yoshihare grupa jest kluczowym elementem japońskiej awangardy, odkrywanej bardzo pomału przez Świat Zachodu. Eksperymenty efemeryczne czy akcje w przestrzeni publicznej równoległe do dokonań Johna Cage’a i Allana Kaprowa jasno pokazują, że precedensy współczesnych form kreacji wywodzą się nie tylko z Europy i USA.
Wchodząc do Arsenału „turysta” otrzymywał od razu mocne uderzenie, niczym według recepty na dreszczowiec Alfreda Hitchcocka. Instalacja Michelangelo Pistoletto, zajmująca permanentnie pomieszczenie, zatytułowana Seventeen Less One (2008), składa się z osiemnastu wielkich luster oprawionych w złote ramy. Siedemnaście z nich zostało rozbitych, resztki szkła leżą na podłodze, w całości przetrwało tylko jedno. Niepokoi przeczucie o zbliżających się siedmiu chudych latach…
W jednej z pierwszych sal Arsenału zrekonstruowano instalację zmarłej w 2004 roku wybitnej brazylijskiej artystki Lygia’i Pape (Tteia I, C, 2002). W przestrzeni pogrążonej w ciemności, z użyciem cieniutkich błyszczących nici zaaranżowano abstrakcyjną geometryczną kompozycję pasów, które wydają się być strumieniami złocistego światła.
Po drugiej stronie luster Pistoletto, przekraczając liryczną instalację Pape, wkraczamy w przeładowaną scenografię inspirowaną afrykańską wioską. Multimedialna instalacja wykorzystuje symbole różnorodnych kultur, a ogólna kompozycja przywodzi na myśl rodzinne strony artysty – Kameruńczyka Pascale Marthine Tayou (Human Being, 2007).