Kiedy 30 sierpnia 1997 roku przygotowywałam prace na moją wystawę w galerii Studio Kausch w Kassel, zadzwonił telefon. Znajomy poinformował mnie, że jakiś psychol w Parku Aue, tuż przed budynkiem Oranżerii paląc flagę niemiecką wrzeszczał „Zabijcie Helmuta Kohla!!! Koniec ze ździrą, księżniczką Di!”. Trochę późno dotarłam do miejsca tego nietypowego wystąpienia, gdyż kolesia właśnie zwijała policja. Zarówno publiczność trwających wówczas Documenta X, jak i miejscowi byli bardzo oburzeni: „Obrażono Helmuta Kohla i księżniczkę Dianę i to w dzień po jej wypadku ….” powtarzano. Berliński performer, swym nieoczekiwanym, partyzanckim, wystąpieniem chciał zburzyć drobnomieszczańskie mity. Na prośbę szefa finansowego Dokumenta X, Bernda Leifelda oraz kuratora, Hansa Ulricha Obrista wypuszczono prowokatora z aresztu, ale dopiero po 48 godzinach w poniedziałek, gdyż w czasie weekendu policjanci zgubili klucz od kajdanek.
Drażnienie mieszkańców Kassel należało do ulubionych zajęć Christopha Schliengensiefa. Jesienią 1999 roku ponownie zawitał w mieście. Biegając z megafonem po Placu Friedrich apelował, by kaselanie zaprowadzili wreszcie porządek i wyrzucili wszystkich cudzoziemców. Gdy wezwanie okazało się kpiną, kilku rozeźlonych facetów chciało nawet pobić artystę. Tego samego dnia obejrzałam w teatrze miejskim spektakl Schlingensiefa: „Wagner Lebt -Sex im Ring”(Wagner żyje – seks na ringu), należącym do 4 częściowego projektu DEUTSCHLANDSUCHE 99. Poszukując współczesnego Zygfryda (uduchowionego bohatera z Pierścieni Nibelungów Richarda Wagnera) pokazał on rodzaj kabaretu z udziałem karłów, autystów, osób niepełnosprawnych i frików. Każdy, kto miał ochotę na kreatywne współtworzenie, mógł dołączyć do tej wesołej trupy. Zafascynowany rzeźbą socjalną Josepha Beuysa, Schlingensief wykreował szczególny rodzaj socjalnego teatru. Dał możliwość bycia na scenie ludziom ułomnym, kalekim, nieurodziwym i odrzuconym. Nietypowi amatorzy, występując emanowali niebywałą energią i radością. Nikt nie zwracał uwagi na ich słaby aktorski warsztat czy wymowę. Odbiorców porywała raczej możliwość prowadzenia dialogu z przedstawiającymi. Wyśmienita zabawa trwała ponad 3 godziny. Królowała wspaniała atmosfera a do tego panował absolutny chaos.W 2003 roku zobaczyłam w berlińskim teatrze Volckbühne, zainspirowane zamachem na Word Trade Center, kolejne przedstawienie Schlingensiefa Atta Atta. Reżyser sam grał główną rolę. Wcielony w niezrównoważonego malarza, zażywał kąpieli w farbie, pryskając nią siedzącą w pierwszych rzędach publiczność. Gryząc butle i worki z farbami, buchał z gęby dymem, niczym bajkowy smok. Zdziwiła mnie, szaleńcze i nieobliczalność artysty. Odgrywając entuzjastycznie, codziennie wieczorem swój emocjonalny show, prawdopodobnie nie zwracał uwagi na skutki uboczne używanych farb i chemikali. W 2003 roku zaproszony przez Hansa Ulricha Obrista do uczestnictwa w Weneckim Biennale pokazał instalację „Church of Fear” (Kościół strachu). Projekt ów tematyzował strach jednostki wobec autorytatywnej instytucji jaką jest kościół. Przy wejściu do Gardini ujrzałam siedzących na wysokich słupach niemieckich bezrobotnych, zapraszających do odwiedzenia prowizorycznej budki ateistów (COF) .
Ciekawymi wystąpieniami Schlingensiefa była zrealizowana w 2000 roku w Wiedniu polityczna akcja „Proszę kochajcie Austrię” jak i w 2001 roku, inscenizacja „Hamleta” w teatrze miejskim w Zürichu. (Oba projekty dotyczyły walki z wrogimi cudzoziemcom prawicowymi partiami w Austrii i Szwajcarii.)
W latach 2004–2007 kilkakrotnie inscenizował „Parsifal”w Bayeruth. W roku 2009 został jednym z jurorów Berlinale. Wówczas umówionym na wywiad dziennikarzom wręczał wizytówki z adresem własnej galerii o nazwie Peter Deutschmark. Był przecież nie tylko reżyserem i doskonale zorganizowanym strategiem ale robił także instalacje wideo, performance, akcje, filmy, fotografie. Poza tym stanowił wulkan energii i potrafił pracować nad kilkoma pomysłami równocześnie.
Od 2008 roku reżyser walczył z rakiem płuc. Zrobił wtedy spektakl „Kirche der Angst vor dem Fremden in mir” (Kościół strachu przed obcym we mnie) prezentowany również w 2009 roku podczas spotkań teatralnych, Berliner Festspiele. Schlingensief analizując publicznie źródła własnej choroby, wystawił własny pogrzeb. Zagrał surrealnego nieboszczyka. Na ekranie stojącym z tyłu zbudowanej w kształcie ołtarza sceny, wyświetlał czarno-białe amatorskie filmy swego ojca i własne.W przestrzeni teatralnej zamontował, instalacje będące aluzją do prac twórców, których kochał. Były telewizory z kartonu podpisane Naum Paik, dalej wypchany zając Josepha Beuysa i skrzynka jaką Valie Export, użyła w sławnym performance Tapp und Tast Kino. Na scenie wśród opłakujących gości, widniała postać przypomninająca Jonathana Messe. 50 osobowy damsko-męski chór czarnoskórych z Afryki, w pięknych kostiumach autorstwa małżonki artysty, scenografki, Aino Laberenz symbolizował orszak żałobny. Dołączyły do niego niosące wieńce i świece, osoby grające rodziców oraz krewnych reżysera.„Beszczelność, dlaczego właśnie ja…”, wołał wściekle ze scenicznej ambony, Christoph Schlingensief. Po czym obrzucił epitetami publiczność. Podejrzewał, że oglądający wybrali jego spektakl, bo kierowała nimi żądza sensacyjnej rozrywki oraz chęć poprawiania własnego samopoczucia poprzez napawanie się cudzym nieszczęściem. Przedstawienie zakończył okrzykiem Fluxus!!! W ten artystyczny sposób, półtora roku przed śmiercią pożegnał świat. Celebrowanie odchodzenia praktykował właściwie od momentu zaczęcia choroby. W roku 2009 opublikował bestseller, opisujący etapy nękającego go raka: „So schön wie hier kanns im Himmel gar nicht sein:Tagesbuch einer Krebserkrankung” ( W niebie nie może być piękniej niż tutaj: dziennik chorego na raka). Zafascynowany mitem Fitzcarraldo, (w roku 2007 reżyserował w Brazylii Latającego Holendra w Theatro Amazonas w Manaus) w roku 2009/10 rozpoczął intensywną pracę nad projektem wybudowania opery w Burkina Faso w Afryce. W 2011 roku został nominowany do ogrania pawilonu niemieckiego na Biennale w Wennecji. Wszyscy wierzyli, że pokona chorobę. Niestety zmarł w Berlinie 21. sierpnia 2010 roku, przeżywszy zaledwie 49 lat.
2 comments
Od razu widac, ze czubek.
Ciekawa postać, ale przydałaby się uważna redakcja tekstu…
np. co to znaczy “kilkakrotnie inscenizował Parsifal [raczej Parsifala, prawda?] w Bayreuth? inscenizował o ile wiem raz, tylko było to powtarzane w kolejnych edycjach festiwalu. Co rozumiemy przez “ogranie pawilonu”? I tak dalej…
Comments are closed.