Fotografia to dziedzina intuicji i rzeczywistości, która poddaje ją manipulacji oraz zniekształceniu pod wpływem indywidualnego spojrzenia. Potrafi zapadać w pamięć na dłużej, niż bezwarunkowo przesuwające się telewizyjne obrazy.
Susan Sontag twierdziła, że zdjęcie stanowi chwilę obdarzoną przywilejem trwałości, którą można oglądać do woli. Uwrażliwia to zmysł wzroku, który za pomocą aparatu fotograficznego wdziera się w ciąg zdarzeń, kształtując odczucie przeżywanej sytuacji. Ta trudna sztuka rejestrowania pozornie nieuchwytnych momentów udaje się hiszpańskiemu artyście Jordi’emu Sociasowi, którego przegląd fotografii prezentuje krakowska galeria Pauza. Socias posiadł niezwykłą umiejętność kadrowania niewymuszonych i niczym nieskrępowanych gestów bohaterów swoich prac, którzy na co dzień ukrywają się za maską makijażu czy społecznych ról.
Socias urodził się w 1945 roku w Barcelonie. Buntownik z natury, a artysta z wyboru, swoją przygodę z fotografią rozpoczął po przedwczesnym opuszczeniu studiów, kiedy to słusznie oskarżając jednego z profesorów o molestowanie seksualne młodych chłopców zostaje wydalony ze szkoły. Zapisuje się wtedy na korespondencyjny kurs fotografii, która stanie się jego życiową pasją, podobnie jak namiętne pochłanianie niezliczonej ilości książek zarówno z dziedziny sztuki, jak również filozofii (głównie Sartre’a) i literatury. Z czasem jego artystyczne zainteresowania przekształcają się w zawód fotoreportera. Artysta nigdy nie ukrywał, że w swojej twórczości inspiruje się Cartierem-Bressonem, Richardem Avedonem, Helmutem Newtonem czy Brassaï’em. Swoje pierwsze zdjęcie publikuje w 1972 roku na łamach Cambio 16, kolejne w czasopismach TeleExpress, Destino i Por Favor.
Pod koniec lat 80. uczestniczył w tworzeniu czasopisma kulturalnego El Europeo i filmowego Cinemania, by później rozpocząć pracę jako redaktor i fotograf w El Pais Semana. Artysta tworzył głównie portrety, ale interesowały go także festyny, strajki i konwulsyjne manifestacje uliczne za czasów ostatnich lat panowania skrajnie prawicowego generała Francisco Franco, którego postać do dnia dzisiejszego wzbudza wiele kontrowersji. Franco zasłynął między innymi z ostrych restrykcji skierowanych ku osobom homoseksualnym, a oskarżenia związane z inną orientacją były w tym czasie chętnie wykorzystywane w celu represji zagrażającym władzy generała politykom. Sociasowi udało się zarejestrować napięcia, konflikty, różnice klasowe oraz najbardziej kluczowe momenty w historii Hiszpanii, przeżywającej w tym czasie gwałtowne zmiany polityczne, stające się tym samym obiektywnym materiałem dowodowym naszych czasów.
Ze zdjęć wykonanych z bardzo bliskiej perspektywy, wyłaniają się skrajne emocje fotografowanych ludzi – począwszy od napuchłych od histerycznego płaczu, smutku, a także niekontrolowanej radości twarzy, poprzez oblicza uśmiechniętych wyborców w pierwszych demokratycznych wyborach, a na euforii nowych grup artystycznych, intensywnie powstających po śmierci Franco skończywszy. Socias posiada instynktowne wyczucie tematu, który bezbłędnie, także pod względem technicznym, rejestruje na swoich fotografiach. Jak pisze Marta Huzarska – Szumiec, artysta potrafi uchwycić z pozoru banalny obraz, który jednak ukazuje niezwykłość życia. Dzieje się tak w przypadku legendarnej już fotografii Sociasa „Autoportret z bestią”, na której artysta obejmowany jest przez tytułowego potwora, czyli wielkiego niedźwiedzia. Jest to bardzo spontaniczne i niezwykłe zdjęcie, ukazujące sprzeczności rządzące rzeczywistością, oscylujące pomiędzy pięknem oraz brzydotą, a życiem w zgodzie z naturą i przeciwko niej, stawiające znak równości pomiędzy tymi paradoksami.