Według Luigiego Pareysona, artystyczne tworzenie, to „podejmowanie prób”, tworzenie kolejnych propozycji i szkiców, cierpliwe indagowanie „materii”.
(Umberto Eco, Sztuka, Kraków 2008)
Poprzez wystawę Niebo a ziemia, przedstawioną w CRP w Orońsku, Robert Kaja po raz kolejny powraca do kluczowych dla jego pracy rozważań nad istotnymi elementami wyznaczającymi horyzont ludzkiego życia. Według słów artysty, zamierzenie Niebo a ziemia odnosić się ma do przeciwstawnych wartości (…) nacechowanych ładunkiem pozytywnym lub negatywnym, tworzących pewnego rodzaju kulturową różnicę potencjałów. Pokazywane prace miały określić (wyznaczyć) swoiste pola przynależności, pośród których dokonują się ludzkie wybory. Są to decyzje w obrębie podstawowych doznań i relacji konstruujących tożsamość jednostkową i zbiorową (państwo, religia, ekonomia).
Prezentację tworzą obiekty, które pojawiały się już we wcześniejszych wystąpieniach autora oraz realizacje przedstawiane tu po raz pierwszy, budujące kolejny etap jego artystycznej narracji, ściśle jednak z poprzednimi związany, wynikający z towarzyszących jego pracy poszukiwań i refleksji.
Podobnie jak inne pokazy Roberta Kaji, wystawa Niebo a ziemia została zaaranżowana w ścisłym powiązaniu z miejscem jej przedstawienia, w interakcji z przestrzenią orońskiej galerii.
Główną oś prezentacji wyznaczyła jedna z najnowszych prac – instalacja wykonana z kilkudziesięciocentymetrowych wałków – pasmo rzymskich cyfr ułożonych w porządku od I do X. Dekalog, jak nazywa go autor, utworzony został z wydobytych z mineralnych złóż soli geologicznych próbek o wyglądzie szarych walców, których układ na podłożu (podłodze galerii) podtrzymywany jest przez pałeczki bordowego laku. Kontrast kolorystyczny, jak mówi Kaja, ożywia kompozycję, wydobywając podobieństwo użytych materiałów do form biologicznych. Ascetyczne kształty liczb przywodzące na myśl, poza zapisem dekalogu, także czynność odliczania, mierzenia czasu, wyznaczania dat, czy też odczytywania danych, jest także, jak można sądzić, refleksją na temat istnienia logosu tworzącego ramy procesów zachodzących w świecie ożywionej i nieożywionej przyrody, mającego również wpływ na przebieg ludzkiej egzystencji. Instalacja ta zajęła centralne miejsce pomiędzy silnie skontrastowanymi ze sobą pracami umieszczonymi na przeciwstawnych biegunach środkowej osi wystawy: usytuowanym w pobliżu wejścia do galerii, utworzonym z kredowych prostopadłościanów białym, świetlistym obiektem – Katedrą o zwartych geometrycznych formach, a ciemnym, rozległym, usypanym z grafitowego, połyskującego miału zarysem wielkich skrzydeł, rozciągającym się wzdłuż przeciwległej ściany pomieszczenia. W uderzających prostotą, wyważonych i statycznych proporcjach kredowej Katedry autor powiązał surowe kształty średniowiecznych świątyń, także prehistorycznych siedzisk – tronów oraz archaicznych, kubicznych sarkofagów. Ta zwarta i, pomimo niewielkich rozmiarów, monumentalna, świetlista bryła, zdająca się być uosobieniem świata tradycyjnych duchowych i społecznych wartości, przeciwstawiona została skierowanemu w jej stronę, niezwykle dynamicznemu, przytłaczającemu kształtowi, kojarzącemu się ze śladem, czy też cieniem wielkiego, nisko nad ziemią lecącego samolotu. Cień – wtapiający się w podłoże niepokojąco połyskujący obiekt – jest odbiciem latającego skrzydła, niewidocznego dla kontroli radarowej bombowca, perfekcyjnego i śmiercionośnego osiągnięcia najnowszej techniki.