A.K.: Wbrew tytułowi Shadowplay wystawa nie opowiada jedynie o cieniu. Dlaczego mieszczą się w jej ramach także działania fotograficzne oraz koncepcja pomieszczenia z elementami świecącymi w ciemności?
T.D.: Prezentując zdjęcia wykonane meblami, zostawiłem je w formie oryginalnej, negatywowej, by podkreślić, że fotografia jest cieniem, mimo że nie powstałaby bez ingerencji światła. Wystawa w równej mierze jest o świetle jak i o cieniu – o nierozłącznych, utopionych we wzajemnych zależnościach partnerach. Jeśli wpadające przez okno światło odkłada nam na ścianie i meblach przepływający kształt okna, to nie jest to kształt światła, ale jest to dziura, jest to przerwa w cieniu, który pomieszczenie na tę ścianę rzuca.
Co do elementów świecących w zupełnej ciemności: są to fotoluminescencyjne fotografie przedmiotów znajdujących się w naszych domach. Przedmiotów, które dzięki elektryczności świecą delikatnie nocą, tworząc dla nas swego rodzaju mapę do poruszania się po pokrytym mrokiem mieszkaniu. Fotoluminescencja to zjawisko, dzięki któremu obiekty świecą tylko wówczas, gdy zostały wcześniej naładowane światłem. To jest metafora pamięci i czasu – skumulowane wcześniej światło świeci, gdy przestrzeń pokryta jest cieniem.
A.K.: Instalacja jest grą z pojęciami źródło i efekt. Cień sam w sobie nie może przetrwać bez swojego źródła, przedmiotu i strumienia światła. W Twojej pracy jest to jednak możliwe. Na podłodze dwóch pomieszczeń pozostały ślady stolika i taboretu, cienie tych przedmiotów utworzyły geometryczną kompozycję. Jakie perspektywy artystyczne ma dla ciebie problem analizy takich procesów – m. in. oderwania efektu od swojego źródła?
T.D.: Cień pozostawia różne ślady, oczywiście zależne od przedmiotu, który ów cień rzuca, a także od kąta padania światła. Bywają ślady, z których od razu możemy odczytać, co za przedmiot tworzy taki obraz cienia, ale bywają też bardziej odrealnione, których rozpoznanie zabiera więcej czasu. W takich momentach szukamy przedmiotu źródłowego, do którego dany cień możemy przypisać, ale jednocześnie przestajemy analizować kształt cienia. Abstrahując cień od przedmiotu, nie narzucam widzowi konkretnego obiektu. Podobnie jak w niektórych moich wcześniejszych realizacjach, pozostawiam miejsce dla wyobraźni, pozbawiając odbiorcę możliwości widzenia przedmiotu, próbuję zmusić go, by poszukał odpowiedzi we własnej wyobraźni, we własnych wspomnieniach.
Krzysztof Siatka: W projekcie wyszedłeś od zagadnień formalnych: interesują cię problemy takie jak punkt widzenia, ślad, cień. Mój kontakt z instalacją Shadowplay zaowocował jednak przeświadczeniem o związkach projektu z problemem inwigilacji, zawłaszczenia prywatnej sfery czy symulacji rzeczywistości. Podglądają mnie meble, w których zainstalowałeś aparaty fotograficzne, analizowany jest układ sprzętów w moim domu. Co więcej nie mogę być pewien nawet realności cienia okna, który odbija się na mojej ścianie, bo w rzeczywistości jest on projekcją. Nie czuję się pewnie we własnym mieszkaniu, nie wiem czy jest ono realne i czy nie dąży do mojej destrukcji. Czy dopuszczasz w swoich projektach również taką interpretację, z gruntu bardzo polityczną, która kojarzy się z filmami Życie na podsłuchu czy Truman Show?
T.D.: Żyjemy w czasach, w których istnieją dość zaawansowane możliwości inwigilacji drugiej osoby. Wszyscy mają dostęp do urządzeń, dzięki którym możemy podsłuchiwać czy podpatrywać. Myślę, że ten, powstały raczej z przekory i filozoficznej ciekawości, projekt może posiadać także i taką interpretację. Wszystkie instalacje są sumą wnikliwych obserwacji zjawisk światła i cienia, a także ich działania w konkretnej przestrzeni. Obserwatorem byłem ja, ale kto wie, może to owe zjawiska mnie obserwowały (śmiech). Może tak naprawdę jesteśmy tylko aktorami w nieustającym teatrze cienia.
Shadowplay, MCSW „Elektrownia” w Radomiu, od 19 lutego do 15 marca 2010.