Lucas, Jason Ajemian, Tim Hecker, Scanner i Joep van Liefland badają zjawisko białego szumu, w którym prawdopodobnie ukryte są zakodowane komunikaty z różnych wymiarów. Zjawisko białego szumu jest rodzajem akustycznego przekazu, który z bliżej niewyjaśnionych przyczyn zmienia swoje napięcie. W swojej najczystszej formie, nie jest on wcale przysłowiowym szumem. Tajemniczą właściwością białego szumu, zawierającego wszystkie możliwe częstotliwości, jest zdolność do maskowania i zagłuszania hałasu. Najnowsze badania psychologów wykazują, że biały szum, którego dźwięk przypomina przeważnie zwykłe „szszsz”, ma właściwości uspokajające i wyciszające. Jednakże ten uspokajający dźwięk bywa czasami przełamany przez zakłócenia, których pochodzenie, mimo wysokiego poziomu współczesnej nauki , w dalszym ciągu traktuje się jako zjawiska paranormalne.
Carl Michael von Hausswolff, Martin Howse, Sam Ashley, i Scanner zbudowali z przerobionych różnego rodzaju maszyn konstrukcje, które według pierwotnego założenia mają rejestrować najbardziej ulotne zmiany w galerii. Te zmiany, oczywiście, mają związek z duchami. Każdy dźwięk, zmiana temperatury lub niezidentyfikowany hałas zostaje odnotowany przez artystyczne maszyny. Ku wielkiemu ubolewaniu widzów niczego nadprzyrodzonego nie stwierdzono, choć możliwe jest, że ewentualne duchy harcują w czasie zamknięcia galerii. Jednakże nadmiar dźwięków i wrażeń może być szkodliwy. Praca szwedzkiego artysty porusza interesujący problem schizofonii, czyli agresji dźwiękowej, która zaczyna osaczać człowieka w każdym miejscu, w którym się znajduje. Z definicji schizofonia oznacza rozszczepienie dźwięków od ich pierwotnego pochodzenia. Nowoczesne technologie umożliwiają zapisywanie, odtwarzanie i archiwizowanie głosów. Autorem tego pojęcia jest Raymond Murray Schaeffer, kanadyjski kompozytor, który oprócz zainteresowań muzycznych, poświęca sporo uwagi tak zwanej ekologii akustycznej, poświęconej problemowi nadmiaru dźwiękowych wrażeń. Jego wielkie obawy budziło rozpowszechnienie się radia: „Bohater jednego z opowiadań Borgesa lęka się luster, gdyż pomnażają one ludzi. To samo można powiedzieć o radioodbiornikach. Tak jak krzyk ogłasza niebezpieczeństwo, tak głośnik komunikuje niepokój. »Nie podbilibyśmy Niemiec bez głośnika« – pisał Hitler w 1938 roku. W USA zarejestrowano w 1969 r. 268 mln radioodbiorników. Nowoczesne życie przekształciło się w brzuchomówstwo”3. Mirosław Pęczka w swoim tekście dla tygodnika „Polityka” przypomina publiczne wystąpienie w latach 60. ubiegłego wieku Witolda Lutosławskiego, który zwrócił się z prośba o ciszę. „Wybitny kompozytor nie mógł znieść wszechobecności radioodbiorników tranzystorowych, zwyczaju głośnego odtwarzania płyt przy otwartych oknach mieszkań i ogólnego schamienia obyczajów w kwestii szacunku dla cudzych uszu. Jeśliby oceniać ów apel z dzisiejszej perspektywy, powiedzielibyśmy pewnie, że krytykowana wtedy sytuacja to nic specjalnie zatrważającego w porównaniu z tym, z czym spotykamy się teraz – pisze Pęczka. Autor tekstu zauważa udźwiękowienie każdej przestrzeni, w której na co dzień bywa człowiek – hipermarkety, taksówki, blokowiska. Tymczasem Erik Bunger w swoim performance „Wykład o schizofonii” definiuje to zjawisko jako coś jeszcze bardziej niebezpiecznego, co sprawia, że „psy szczekają na głośniki, dzieci szukają chowającego się za nimi człowieka, a dzicy żądają zwrotu uwięzionej duszy“. Bunger bada schizofonię z perspektywy popkultury, gdzie żywe głosy łączą się z martwymi, tak jak się to dzieje w przypadku duetów, gdzie głos któregoś z kultowych już śpiewających nieboszczyków, zostaje połączony z głosem żywej diwy. Przykład – duet Celine Dion i Franka Sinatry. Według Bungera zmienia się sposób postrzegania zmarłych ludzi, którym tylko pozornie przedłuża się życie za pomocą nagrywania ich głosów. Praca artysty wzbudza mimowolne uczucie przygnębienia, gdyż widz zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że nadmiar dźwięków może zagłuszyć bardziej istotne komunikaty niż te, którymi faszerują nas między innymi supermarkety.
Wystawa w toruńskim CSW prowokuje do zadawania pytań bez odpowiedzi. Zjawiska paranormalne fascynują, pobudzają i reinterpretują sposób widzenia świata. Jednakże ich ulotność i nieprzenikniona tajemnica sprawia, że wymykają się wszelkim naukowym ramom. Wędrując od jednej pracy do drugiej, odnosi się wrażenie transcendencji, której nawet najwyższa technologia nie będzie w stanie przeniknąć, pomimo tego, że stała się ona swoistym medium, dzięki któremu można badać między innymi duchy i tajemnicze odgłosy, które wcale takimi paranormalnymi być nie muszą. To, co niezrozumiałe i jeszcze niezbadane, niekoniecznie musi być nie z tego świata. Jednakże wystawa bardzo skutecznie zachęca do tego, by uwierzyć w ducha.