W mistycznym serialu duńskiego reżysera Larsa von Triera „Królestwo”, w którym przeplata się jednocześnie świat żywych i umarłych, pada określenie „przestrzeń Swedenborga”. Oznacza ono miejsce, gdzie medium może nawiązać kontakt z duchami. Przez chwilę takim miejscem stało się toruńskie Centrum Sztuki Współczesnej, które zorganizowało spirytystyczną wystawę „Nie śpią tylko duchy. O duchach i ich mediach”.
Cała galeria zaczęła przypominać prawdziwe laboratorium, skonstruowane z niekończącej się ilości kabli, fotografii i trudnych do jednoznacznego zidentyfikowania sprzętów. Inspiracją do powstania ekspozycji stało się archiwum nagrań Friedricha Jürgensona, który odkrył w 1959 roku tak zwane Electronic Voice Phenomenon (EVP). Pojęcie to określa dźwięki, które zostały zarejestrowane analogowo lub cyfrowo w całkowitej ciszy, o prawdopodobnie paranormalnym pochodzeniu. Są to najczęściej zniekształcone ludzkie głosy, które wypowiadają krótkie zdania lub pojedyncze wyrazy. Takie przekazy najczęściej uważa się za głosy osób zmarłych lub istot pozaziemskich, które próbują nawiązać kontakt z naszym wymiarem. Toruńska wystawa próbuje zagłębiać to zjawisko z punktu widzenia najnowszych technologii i nieustannego przypisywania im niezidentyfikowanych zdolności.
Corrine May Botz w swoim projekcie Haunted House fotografowała nawiedzone domy, prześladowane przez upiorne historie i ciągle obecne duchy. Artystka zainspirowała się mrocznymi opowieściami kobiet, które padały ofiarami zdrad i upokorzeń, borykających się na co dzień ze straszliwymi rodzinnymi tajemnicami i zagadkami. Obecność duchów w nawiedzonych domach to świadectwo tego, czego nie mogły powiedzieć uczestniczki przerażających zdarzeń dziejących się w zaciszu ich własnego domu. Krzesła, narzuty, firanki i wiele innych domowych szczegółów na fotografiach artystki stopniowo nawarstwiają się, a widza zaczyna ogarniać duszność i podskórny lęk. Dom zaczyna stawać się przestrzenią opanowaną przez nieznane siły i stłumione wspomnienia, których niemymi świadkami są sprzęty domowego użytku. Widz staje się tym samym pewnego rodzaju medium, które wchodzi kontakt z duchami. Posługując się terminologią Whately’a Carnington’a, badacza zjawisk paranormalnych, aby stać się takim właśnie medium, konieczne jest skojarzenie tak zwanej „idei K”, która jest łączniczką pomiędzy dwoma umysłami, wpływającą na pojawienie się obcej świadomości w umysłach innych osób1. W przekonaniu Carningtona. po śmierci umysł ludzki trwa nadal. Pozostałością po takim umyśle jest psychon, który składa się z utkanych za życia wspomnień i wrażeń. Psychon może wchodzić w kontakt z żyjącymi istotami, które mają bardzo silnie rozwinięty zmysł intuicji. Powoduje to powstanie jak gdyby rozdwojonego umysłu, które odczuwa medium, czyli osoba przyjmująca psychony zmarłej osoby2. Z podobnymi wrażeniami boryka się nadwrażliwy widz, do którego świadomości spływają informacje o mrocznej części naszej natury.
Kolejnym fotograficznym zapisem nadnaturalnych sił stają się prace pary niemieckich artystów, Niny Fischer i Maroan el Sani. Wykorzystują oni technologię fotografii kirlianowskiej, która polega na rejestracji wyładowań elektrycznych przy użyciu materiałów fotograficznych. Obiekty, które mają się znaleźć na takiego typu fotografii, umieszcza się na światłoczułym materiale, przykładając do niego wysokie napięcie. Powstaje wtedy rejestracja napięć koronowych wokół fotografowanych przedmiotów. W kręgach osób zajmujących się parapsychologią i energoterapią, fotografię kirilanowską traktuje się jako sposób zapisywania aury, którą posiada każda żywa istota. Jednakże takie doświadczenia nigdy nie były poparte żadnymi naukowymi dowodami. Nina Fischer i Maroan el Sani wykorzystując tą technologię, chcą ukazać ciągle obecną aurę ludzi w miejscach naznaczonych przez historię, która odciskała swoje piętno na jednostkach, ginących niejednokrotnie okrutną śmiercią.