1.
Losy dzieła Auschwitzwieliczka Mirosława Bałki są mało znane poza Krakowem, tymczasem mogą stanowić znaczący głos w dyskusji o sztuce publicznej. Korytarz – jak głosi tekst na stronie festiwalu Art Boom, w ramach którego powstało dzieło – stanowi pierwszą w Polsce stałą pracę w przestrzeni publicznej zrealizowaną przez światowej sławy artystę Mirosława Bałkę (www.artboomfestival.pl). Bałka pracował już w przestrzeni pozagaleryjnej, z okazji wystawy Ideal City – Invisible Cities w Zamościu i Poczdamie (2006). Zaproponował wtedy obiekt czasowy, bez większego związku z lokalizacją. Jest także autorem pomnika ofiar promu Estonia w Sztokholmie (1994) znakomicie przyjętego nie tylko w Szwecji, ale i poza jej granicami.
2.
Sztuka w przestrzeni publicznej cieszy się dzisiaj niezwykłą popularnością. Termin ten właściwie zdominował myślenie o realizacjach artystycznych poza galeriami.
W latach 90. dyskutowano w Polsce o pomnikach: ich lokalizacjach, a także wyborze postaci i zdarzeń do upamiętniania. Zastanawiano się nad procesami prowadzącymi do postawienia monumentu: kto lub co ma na nie wpływ, czy liczy się głos obywatelski, przede wszystkim zaś ubolewano nad psuciem wspólnej przestrzeni. Te dyskusje stanęły u początku dzisiejszej popularności sztuki publicznej i rozważań nad jakością przestrzeni polskich miast. Wcześniej także sztukę wyprowadzano poza galerie, polską specjalnością można nazwać wszakże niezwykłe rozpowszechnienie plenerów. Z bardziej spektakularnych wydarzeń wymienić należy trwające od 1965 do 1987 Biennale Form Przestrzennych w Elblągu, dziś na nowo odkrywane przez historyków sztuki i artystów. Koniec lat 90. przyniósł z kolei popularność galerii billboardowych.
Nową falę zainteresowania sferą miejską zapowiedziały imprezy poświęcone muralom i street artowi, w czym przodowały Gdańsk i Wrocław. Problematyka sztuki publicznej pojawiła się w Polsce po akcesji do Unii. Regiony i miasta dostały pieniądze na rozwój i zaczęły rywalizować ze sobą w sposób bardziej agresywny niż do tej pory. W tej rywalizacji wielką rolę zaczęła odgrywać kultura. Wystawy, wydarzenia, festiwale zaczęły się mnożyć. Dzisiaj każde większe miasto posiada własną imprezę wyprowadzającą sztukę na place i ulice: Lublin, Poznań, Tarnów, nie mówiąc już o obfitującej w takie inicjatywy Warszawie.
Gdy śledzi się dyskusje o sztuce publicznej, widać, że ważną rolę odgrywa w nich dyskusja o tożsamości miasta i jego przeszłości, o identyfikacji mieszkańców z miejscem zamieszkania. Trwają spory na temat uczestnictwa obywateli w sztuce, polityczności i polskiej demokracji, dobra wspólnego.
3.
W porównaniu z innymi miastami sytuacja w Krakowie była skromna. Po ambitnej, lecz nie mającej następstw wystawie Futuryzm miast przemysłowych. 100 lat Wolfsburga i Nowej Huty, autorstwa Martina Kaltwassera i Kuby Szredera (2006), dopiero w roku 2009 doszła tutaj do skutku pierwsza edycja cyklicznej imprezy, którą nazwano Art Boom. Finansuje ją miasto, a organizuje agenda miejska, Krakowskie Biuro Festiwalowe. Art Boom wszedł w skład nowej strategii promocji Krakowa przez kulturę, o nazwie 6 zmysłów. Ów nowy zestaw festiwali stanowił odpowiedź na zamówienie polityczne – prezydenta miasta – i wywołał szereg kontrowersji. Nie miejsce jednak na roztrząsanie problemu.
Udział Mirosława Bałki w Art Boomie zapowiadano od początku. Projekt jego pracy był jednym z pierwszych, jakie zostały zaproponowane organizatorom.
4.
Idea pracy Auschwitzwieliczka skrystalizowała się dzięki tekstowi reklamującemu krakowskie biuro podróży oferujące wyprawę w 8 godzin do Auschwitz i Wieliczki oraz zapewniające niezapomniane wrażenia i miłą rozrywkę. Jest to korytarz odlany z betonu, o przekroju prostokątnym, długości 17 m, szerokości 2,5 m, wysokości 3 m. Waży 17 ton, a koszt jego wykonania wyniósł 80 tysięcy złotych, do tego dochodzą koszty wynajęcia agencji ochrony strzegącej dzieła przez dłuższy czas, a także transportu. Podstawowe informacje zostały podane na tabliczce, ale ta zniknęła. Ukradli ją zbieracze złomu.
Korytarz utrzymany został w naturalnej barwie betonu, a w jego suficie został wycięty drukowanymi literami napis AUSCHWITZWIELICZKA. Zasadniczą cechą pracy jest to, że wymaga obecności widza. Jego położenie wobec wnętrza lub zewnętrza prostopadłościanu wpływa zasadniczo na to jak pracę się odbiera. Gdy się chce obejrzeć Auschwitzwieliczka, nie sposób pozostać w jednym punkcie, trzeba się przemieszczać. Realizacji nadano formę korytarza specjalnie, by sprowokować ludzi do wejścia do środka, do przejścia wzdłuż ścian, do obejścia dookoła. Również w tym celu w suficie zostały wycięte litery, przez które świat zewnętrzny wpływa do wnętrza. Światło słoneczne uczestniczy w tworzeniu znaczenia: przeświecając przez ażury liter, tworzy napis na ścianach.
Praca daje wyraziste tropy interpretacyjne, które wysnuć można – jak zawsze u Bałki – z materiału, formy, usytuowania, a także tytułu, utworzonego w tym wypadku z neologizmu. Można ją odczytywać jako monument świadomej niepamięci, nawiązujący krytycznie do postmodernistycznej maniery mieszania ze sobą różnych rejestrów kultury. Może być interpretowany jako krytyka kultury współczesnej z jej polowaniem na doznania za wszelką cenę. Forma korytarza stanowi odniesienie do rytuałów przejścia. Niesie aluzję do historii i ofiar nazizmu. Pracę można odczytywać w końcu jako komentarz do obecnej polityki Krakowa, stawiającej na masową turystykę. Byłaby to zresztą krytyka na zamówienie.
5.
Korytarz stał prawie przez rok na placu Niepodległości, w dzielnicy Podgórze. Plac znajduje się u wylotu mostu Piłsudskiego. Jest związany z momentem historycznym, na jego terenie stały bowiem koszary austriackie, skąd nastąpił wymarsz sił niepodległościowych w listopadzie 1918. Dzisiaj jednak to spokojne miejsce, położone u zbiegu kilku szlaków komunikacyjnych. Dookoła znajdują się domy mieszkalne, park, szkoły, przystanki autobusowe i tramwajowe, sklepy, banki i fitness club, w pobliżu zaś – kościół. Zadbano tutaj o zieleń, ławki. Na ławkach siedzą emeryci, uczniowie, opiekunowie z dziećmi. Plac nie stanowi bynajmniej atrakcji turystycznej, nie został włączony w strategię promowania nowych rejonów Krakowa (o ile coś takiego istnieje). Nie jest szczególnie związany z historią II wojny światowej, ani z wydobyciem soli w Wieliczce. Wszystko wskazuje zatem, że pierwsza lokalizacja dla Auschwitzwieliczka została wybrana przypadkowo. Znalazł się po prostu „pusty” plac, na którym można było ustawić dzieło sztuki. Kwestia lokalizacji nie została skonsultowana z mieszkańcami dzielnicy, stała się niespodzianką dla radnych, którzy wystosowali protest. Także już po ustawieniu Auschwitzwieliczka nie zadbano o przeprowadzenie jakiejkolwiek akcji informacyjnej, edukacyjnej.
Warto także nadmienić, że zanim na placu Niepodległości stanęła betonowa rzeźba, przez kilka miesięcy, od czerwca do września 2009, stała tam wersja wykonana z płyt paździerzowych. Organizatorzy festiwalu Art Boom nazwali ją „makietą”. Zamiana wersji prowizorycznej na wersję ostateczną korytarza dokonała się z okazji Kongresu Kultury Polskiej, uroczystość odsłony „właściwego” dzieła uświetnił swoją obecnością Minister Kultury Bogdan Zdrojewski.
Korytarz Auschwitzwieliczka nie został dobrze przyjęty ani przez okolicznych mieszkańców, ani przez radnych Dzielnicy XIII (Podgórze). W styczniu 2010 Anna Agaciak pisała w „Gazecie Krakowskiej”: Wprawdzie to dzieło światowej sławy artysty, ale powinno znaleźć się dla niego inne miejsce – mówi Jacek Bednarz, przewodniczący trzynastki. Od kilku miesięcy mieszkańcy dzielnicy krytykują lokalizację dla instalacji Bałki. Zadowolone są z niej jedynie sprzedawczynie w pobliskim sklepie monopolowym. – Teraz podchmieleni panowie nie piją pod sklepem, tylko kupują alkohol i konsumują w środku rzeźby – opowiada ekspedientka. Dzieło sztuki stało się też dziką toaletą. A młodzież „upiększa” je graffiti i podrzuca śmieci. Wcześniej, jeszcze w grudniu 2009, Rafał Romanowski w krakowskim dodatku „Gazety Wyborczej” zawstydzał mieszkańców Krakowa grzmiąc: W londyńskiej galerii Tate Modern pracę Mirosława Bałki oglądają w zachwycie tłumy zwiedzających.
W Krakowie nowa praca artysty niszczeje w morzu rozbitego szkła, niedopałków, butelek po wódce i wymiocin. I nie ma nawet podpisu. Trwały ożywione dyskusje na forach internetowych, nazwy, jakimi określano pracę, takie jak „beton” czy „kolos”, świadczą o niechęci, jaką wywołała. Na portalu podgorze.pl zauważono, że korytarz został ustawiony tak nieszczęśliwie, że zajął miejsce przewidziane zwykle na estradę. Tak zatem dziełem sztuki postawionym od święta, zablokowano prowadzenie codziennej działalności kulturalnej.
W końcu, w sierpniu 2010 korytarz został przetransportowany w nowe miejsce. Wedle zapowiedzi Krakowskiego Biura Festiwalowego, rzeźba miała trafić do zbiorów powstającego właśnie Muzeum Sztuki Współczesnej (Mocak). Problem w tym, że muzeum, o czym można dowiedzieć się nieoficjalnie, daru wcale nie chce przyjąć. Obecną lokalizację miał wybrać sam artysta, znajduje się ona na przedłużeniu tunelu pod torami kolejowymi, tuż przy stacji Kraków Zabłocie. Teren jest zaniedbany, rosną dzikie chaszcze, apartamentowce sąsiadują z budynkami hurtowni, magazynów, małych zakładów przemysłowych, domów mieszkalnych. Dzielnica błyskawicznie ulega gentryfikacji. Jak się jednak okazuje, i ta lokalizacja nie jest jeszcze… ostateczna. Jak głoszą informacje na stronie Art Boomu, rzeźba zostanie przetransportowana na nowo tworzony, reprezentacyjny plac miejski po drodze do muzeum (które budowane jest w miejscu, gdzie pracował Oskar Schindler).
Powyższe posunięcia spowodowały kolejną falę krytyki. Na www.podgorze.pl pisano: Przeniesienie rzeźby Bałki w rejon przystanku kolejowego PKP Zabłocie ucieszy amatorów taniego wina, gdyż będą mieli gdzie spożywać i załatwiać swoje potrzeby (wpis z sierpnia 2010). Inna wzmianka głosiła, że w pobliżu tunelu walają się śmiecie i widnieją plamy krwi. Autor dodawał, że korytarz spowodował… zwiększenie ilości napadów na przechodniów.
6.
Korytarz pozostawia po sobie osad niepokoju, wzbudza niejasne emocje, umyka przed nazwaniem ich źródła. Jego monumentalna, a prosta forma ma działać jako rodzaj puryfikatora – ma pozbawiać słów i pozostawiać pustkę. Jednak co najmniej część tych uczuć dotyczy irytacji z powodu arogancji działaczy kultury i urzędników miejskich, którzy nie pojmują na czym polega sztuka publiczna. I w pierwszej, i w drugiej lokalizacji, korytarz stanowił rodzaj przeszkody, na placu, leżąc w poprzek uczęszczanych szlaków, przy stacji, nie zachęcając przechodniów do wchodzenia do środka. Ludzie najczęściej przechodzą obok niego.
Pora na postawienie pytania. Czy Auschwitz-wieliczka można nazwać sztuką publiczną? Jakie rozumienie tej sztuki można wysnuć z tej pracy? Korytarz nie wnika przyjaźnie w przestrzeń, jest jakby izolowaną wyspą, zamkniętym światem. Przeszkadza, irytuje. Bałka nie wpisał rzeźby w miejscowy pejzaż, nie nawiązał do konkretnej lokalizacji. Dlatego też jej odbiorcą nie są konkretni ludzie – mieszkańcy miejsca, gdzie rzeźbę ulokowano. Są to jacyś ogólni wszyscy. Teren miasta został natomiast potraktowany jak olbrzymia galeria.
Historia korytarza Bałki przynosi naukę jak ostrożnie trzeba postępować ze sztuką w przestrzeni publicznej. Nie wystarczy zamówić rzeźbę i umieścić ją tam, gdzie jest wolne miejsce. Miasto widziało w pracy Bałki potencjał marketingowy, nie uszanowało jednak prawdziwych dysponentów i użytkowników przestrzeni miejskiej.
Niechęci do dzieła, wyrażanej bądź w słownych komentarzach do – jak to określano – „omijanego szerokim łukiem” korytarza, bądź przez wynalezienie dla niego nowych zastosowań, jako miejsca picia piwa i załatwiania się, a także do napadów, nie można zlekceważyć, grozić palcem ludziom, że są niekulturalni, bo nie doceniają wybitnego dzieła. Taka reakcja świadczy o kompletnym nieporozumieniu. Dzieło zostało przecież oswojone, wynaleziono dla niego nową rolę, co powinno prowokować raczej do pytań dlaczego tak się stało i jak powinno się realizować takie dzieła sztuki publicznej, które przynoszą korzyść dzielnicy i jej mieszkańcom.
7.
Jeżeli posługiwać się kryteriami dzieła-sztuki-w-galerii , można powiedzieć, że Mirosław Bałka stworzył znakomitą realizację. Problem jednak w tym, że miasto nie jest galeryjnym, wypranym ze znaczeń white cube. Krzyżują się tutaj rozmaite narracje, zderzają się ze sobą rozmaite, często sprzeczne interesy. Przestrzeń publiczna znajduje się w nieustannym procesie bycia stwarzaną, negocjowaną przez jej użytkowników. Dzieło Bałki tego faktu nie uwzględnia. Jest monumentem, niechcianym pomnikiem, nie może jednak zostać nazwane dziełem sztuki publicznej.
Nie mogę powstrzymać się przed wspomnieniem dobrej strony „betonowego kolosa” w Krakowie. Paweł Kubisztal zauważył na www.podgorze.pl: Szara betonowa konstrukcja pokryta plamami po usuniętym graffiti wygląda tak brzydko, że… doskonale komponuje się z obskurnym tunelem, jednym z najbrzydszych zakątków Zabłocia. Teraz ten tunel też wygląda, jak dzieło sztuki! Mimo ironii, ta uwaga nie mija się z prawdą. Szkoda, że jedynie do takiego pozytywnego działania sprowadza się Auschwitzwieliczka.
1 comment
Na ten temat nie warto pisac,poniewaz hipokryzja dotyczaca holocaustu i Aushwitz osiagnela swoj zenit juz bardzo dawno.
Comments are closed.