Wystawa Krótka historia przypadku Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej, w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie, to prezentacja projektu z roku 1997, który miał już swoje odsłony m.in. w Poznaniu i Krakowie (2010). W czasie, który upłynął od jego powstania, na pograniczu literatury i sztuk wizualnych wydarzyło się bardzo wiele. Rozwinęły się różne techniki narracji sieciowej, oparte często na multimediach. Narracja przeniesiona została w większości do przestrzeni niematerialnej, odrzucając linearność lektury i konwencjonalne doświadczenie odbiorcy. Eksperymenty z geolokalizacją, mediami lokacyjnymi i nawigowaniem w przestrzeni realnej w celu odczytania wirtualnych komunikatów, rozszerzyły pole sztuki dotychczas skoncentrowanej głównie w środowisku Sieci. Ponowna prezentacja Krótkiej historii przypadku wpisuje się w obecny powrót sztuki mediów do neoanalogowych obiektów, bądź postaw sytuujących się na skrzyżowaniu realnego i wirtualnego. Hipertekst nie musi być związany wyłącznie z wirtualnością, a jego doświadczanie coraz częściej powiązane jest z poruszaniem się w przestrzeni realnej, geograficznej. Zarówno projekty wykorzystujące mapę, jak i te, skupione na mniejszej przestrzeni – np. wnętrzu galerii – powodują, że czytanie łączy się z krążeniem po wyznaczonych śladach, dotykiem, ruchem w przestrzeni. Te literackie podchody kierują odbiorcę po znakach, budując jednocześnie konceptualną przestrzeń.
Sieć, którą tworzy Małgorzata Dawidek-Gryglicka na potrzeby projektu, sprawia wrażenie zamkniętej, z uwagi na rozplanowanie przestrzenne, ale po zapoznaniu się z tekstem, okazuje się nie być pętlą. Uwaga czytelnika kierowana jest jednak w pętli (loop), której kolejne punkty przecięcia mogą być dyktowane potrzebą logiki lub przypadkiem. Przypadek jest obecny w tytule, jako element związany z losowością, ale także synonim nieprzewidywalności, w której niektórzy upatrują wyższego, lecz niedostrzegalnego porządku. Banalne pytanie „Co by było, gdyby…” prowadzi do zastanowienia nad możliwymi wariantami przebiegu wypadków, których zestawienie znamy z wielu tekstów i filmów, z których najbardziej znanym jest Przypadek Kieślowskiego.
Sama historia, przed którą (czy raczej wewnątrz której) postawiony jest czytelnik, przypomina scenariusz filmowy, ze względu na filmowy sposób opowiadania, „kadrujący” rzeczywistość, niekiedy umożliwia „zbliżenia” detali. Czytelnik nie ma dostępu do emocji bohaterów, porusza się tylko w przestrzeni faktów, drobiazgowo wyliczonych szczegółów wraz z ich kolorami, fakturą czy dźwiękiem. Precyzyjne didaskalia wpływają na tworzenie plastycznego obrazu, a mnogość akustycznych szczegółów w tekście wywołuje wrażenie, że mógłby to być scenariusz także słuchowiska, realizowanego tradycyjnie, z udziałem imitatorów dźwięku. Również zaakcentowanie faktu, że historia rozgrywa się w deszczowy dzień wpływa na stworzenie wrażenia nieostrości widzenia, którego doświadczają zarówno bohaterowie, jak i czytelnik. Wpływa na to kolorystyka tej odsłony projektu – szarość ścian i umieszczonych na nich liter. Opowieść nie jest osadzona w konkretnym czasie historycznym, ale bogata w detale przestrzenne, a jej fabuła jest podróżą, ulokowaną w konkretnie nakreślonej topografii. Ta przestrzenna organizacja narracji, w tym precyzyjne osadzenie zdarzeń w przestrzeni, w której poruszają się bohaterowie, jest powiązana z przestrzenną organizacją tekstu. Rytmiczne zorganizowanie w czasie wyznaczanym w opowieści godzinami, sygnałami radia, rytuałem codziennych czynności, nadaje historii intensywność. Wewnątrz tekstu fabuły znajdujemy odwołania do mikrotekstów, a także do tekstów literackich opartych na systemach, takich jak Gra w klasy. Nie bez znaczenia jest także system talii kart, mających również związek z grą, ale także swoją symbolikę, czy wreszcie, dla niektórych, znaczenia wróżebne, związane z wysiłkiem odgadnięcia przyszłości.
Lektura pozbawia jednak odbiorcę komfortu samotności, odbywa się bowiem w przestrzeni publicznej. Pozwala to jednocześnie uwidocznić, jakimi torami biegną skojarzenia współczytelników. Odczytywanie tekstu i decyzja o wyborze kolejnego fragmentu odbywa się w inny sposób, niż gdy ma się do dyspozycji luźne karty bądź książkę zorganizowaną w nielinearny sposób, ale jednak dostosowaną do potrzeb pojedynczego czytelnika. Czytanie jest jednocześnie ruchem w przestrzeni, związanym w pewien sposób także z rozmieszczeniem poszczególnych paragrafów. Plastyczność opisów w tekście, operujących danymi na temat kolorów czy wyglądu rekwizytów, powoduje, że odbiorca rysuje sobie bardzo wyraźny obraz opisywanych epizodów. Przywodzi to na myśl konceptualną ideę pisania w umyśle (writing in the mind). Doświadczenie odbiorcy zapożyczone jest więc z gruntu sztuk wizualnych i taka jest też forma prezentacji projektu – zaplanowana przy wszystkich odsłonach przez autorkę na jedno pomieszczenie, z jednymi drzwiami i jednym oknem.
Białe linki (słowo to ma podwójne znaczenie, przypomina bowiem o przestrzennej, protohipertekstowej strukturze projektu), łączą poszczególne fragmenty tekstu, wyznaczając możliwe kierunki jego odczytania. Autorka wyróżnia trzy główne opcje lektury, nie wykluczając utworzenia przez odbiorcę szlaku własnego. Decyzja, podejmowana przez czytelnika przy trzeciej stronie, łączy się z decyzją, podejmowaną przez bohatera opowieści – od tego momentu wzrasta ilość możliwych rozwiązań fabularnych, a odbiorca zaczyna wędrować między poszczególnymi partiami tekstu, rozproszonymi w przestrzeni galerii. W projekcie Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej przypadek rządzi nie tylko fabułą tekstu – wpływając na bohaterów – rządzi również samą zasadą odbioru tekstu. Czytelnik może podążać za potrzebą usystematyzowania narracji, ale może też poddać się przypadkowi, a nawet celowo zrezygnować z fragmentów tekstu, by pozostawić historię intrygującą, ponieważ niedopowiedzianą.