Mjr Franciszek Kornicki (pilot, przez kilka miesięcy dowódca Dywizjonu 317):
Defilada Zwycięstwa. Kolumna po dwunastu w rzędzie miała długość 15 kilometrów. Maszerowało trzydzieści narodów sojuszniczych: Czesi i Norwegowie, Francuzi i Irańczycy, Meksykanie, Etiopczycy, nawet Korpus Pionierów z Seszeli. Ale nie było Polaków. Brytyjski rząd zabronił im udziału, aby nie drażnić Stalina. Mała grupka 25 polskich pilotów bitwy o Anglię, których zaproszono, odmówiła tego zaszczytu, kiedy dowiedzieli się, że nie będzie reprezentowana polska armia i marynarka.
Londyn, 8 czerwca [12]
Z artykułu Wielka parada wojskowa w Londynie w polskiej prasie emigracyjnej:
Odbyła się zapowiedziana Defilada Zwycięstwa z udziałem przeszło 20 tysięcy żołnierzy i marynarzy ze wszystkich stron Imperium Brytyjskiego oraz oddziałów przybyłych z różnych krajów alianckich. Defiladę przyjął król Jerzy z rodziną.
Przemarsz odbył się dwoma kolumnami – jedna piesza i jedna zmotoryzowana, które rozciągnęły się na przestrzeni 20 km i przebyły w Londynie ulice łącznej długości przeszło 30 km. Na niewielkiej wysokości przeleciało 300 samolotów wojskowych różnych typów.
Londyn, 8 czerwca [13]
Z artykułu w „Newsweeku”:
Ćwierć ludności Wielkiej Brytanii – 12 milionów osób – stłoczyła się w Londynie […] na największej narodowej imprezie od koronacji króla Jerzego dziewięć lat wcześniej. Pociągami, autobusami, samochodami, na rowerach i pieszo przybyli do stolicy, by oddać hołd […].
Nastrój Londynu poprawił się, gdy masa flag i kwiatów rozkwitła kolorami na budynkach, w parkach, na ulicach. […] Dziesięć godzin przed paradą ludzie stali już wzdłuż dwóch traktów, łączących się przy placu Parlamentu, kończących się przy trybunie na Mall. Niektórzy widzowie mdleli jeszcze przed rozpoczęciem parady. Ponad 4 tysiące zabrały oddziały pierwszej pomocy. Miliony, które dotrwały do soboty, zostały wynagrodzone.
Oglądali króla w uniformie admiralskim, królową Elizabeth w stroju lawendowym z wielkim piórem spływającym z kapelusza oraz dwie księżniczki – jadące do trybuny w otwartym landzie, powożonym przez cztery szare konie. Pozdrowili Churchilla, który przybył powozem rządowym z premierem [Clementem] Attlee. Z dumą obejrzeli oddziały słynnych regimentów i wojsk zamorskich – z Afryki, Arabii, Indii, Malajów, Hongkongu i wysp wschodu i zachodu – ich rodzime miejsca stacjonowania tworzyły atlas imperium.
[…]Oddział amerykański zajmował honorowe miejsce wśród sił aliantów prowadzących paradę, a elitarna jednostka 82 Dywizji Powietrznodesantowej zebrała brawa za idealny szyk. Dalej nastąpiła luka – następne miejsce należało do Rosji. Dalej, po Norwegii, miała być Polska, a Jugosławia – po Transjordanii. Te miejsca też pozostały puste. Rosja i jej główne kraje satelickie odmówiły udziału w uroczystościach wspólnego zwycięstwa.
„Jak to? – mówił oburzony taksówkarz, zirytowany, jak reszta Brytyjczyków, tą nieobecnością. – Jak świętować pokój, gdy nie ma pokoju?”
Londyn, 8 czerwca [19]
Jan Nowak-Jeziorański w wywiadzie:
Dla mnie te dwa dni, 8 maja 1945, dzień jednocześnie zwycięstwa i klęski, i w rok później – dzień 8 czerwca, dzień parady zwycięstwa – to były chyba najgorsze momenty w całym życiu.
Patrzyłem na tę paradę, na Mall, przesuwały się te wspaniałe wojska wszystkich narodów zjednoczonych, byli i Hindusi, jakieś oddziały Sudańczyków, wszystkie oddziały Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, oddziały amerykańskie, południowoafrykańskie – nie było przedstawicieli polskich sił zbrojnych, które walczyły od pierwszego do ostatniego dnia wojny.
Londyn, 8 czerwca [21]
Gen. Józef Kuropieska we wspomnieniach:
Widowisko było zadziwiająco barwne, pozbawione przesadnej sztywności, jakoś urzekająco swojskie. […] Uderzająca była dla mnie również niewymuszona serdeczność publiczności. […] Było to święto niekłamanej radości, jakby premia za wojenne wyrzeczenia i utrapienia.
[…]Szedłem pieszo do domu i byłem z tego powodu stale zaczepiany. Nie byłem wesoły – nie mogłem pojąć, jakie ważne powody zmusiły nasze kierownictwo polityczne do zrezygnowania z udziału w tej bądź co bądź pięknej uroczystości.
Londyn, 8 czerwca [14]
Z artykułu Nieobecni na defiladzie w polskiej prasie emigracyjnej:
Polska, która od tysiąca lat jest nieodłączną częścią Zachodu i która tyle razy w swych dziejach ratowała już ten Zachód, nawet wbrew jego chwilowym wahaniom i błędom – pozostanie wierna swojej tradycji i swemu posłannictwu. A my, żołnierze Polski walczącej i nieugiętej, nosimy w sobie dumną świadomość, że byliśmy w jednym szeregu z żołnierzami Narodów Zjednoczonych wtedy, gdy szło o pokonanie śmiertelnego wroga, a nie – o defiladę.
Londyn, 9 czerwca [5]
Jan Nowak-Jeziorański w wywiadzie:
Fakt, że Polski nie było, wywołał bardzo mocną reakcję moralną wśród całej elity brytyjskiej. Na drugi czy trzeci dzień po paradzie odbył się pod patronatem Króla bankiet dobroczynny funduszu dla poległych lotników brytyjskich. Z inicjatywy Króla i Buckingham Palace zwrócono się do gen. Kopańskiego, żeby wysłał dwóch polskich oficerów na ten bankiet. Akurat byłem ja pod ręką i por. Zbigniew Bąkiewicz.
Poszliśmy tam. Króla reprezentował lord [Louis] Mountbatten. Zostaliśmy posadzeni po jego prawej stronie. Tam była naprawdę cała elita brytyjska. Byliśmy z niezwykłą ostentacyjnością honorowani. […]
Był niesłychanie mocny odruch moralny, którego by nie było, gdyby tamte oddziały w ostatniej chwili na kiwnięcie palcem tam się zjawiły.
Londyn [21]
Reginald Jebb (redaktor naczelny „The Weekly Review”) w liście otwartym do Prezydenta Władysława Raczkiewicza:
Polska była po naszej stronie w najbardziej złowróżbnych dniach i była przy nas w godzinie triumfu. A jednak nie była reprezentowana w defiladzie.
[…]Sądzę, że Pan rozumie, Panie Prezydencie, że postępowanie rządu nie zawsze jest odbiciem opinii społeczeństwa. Postępowanie naszego rządu w ubiegłą sobotę nie jest odbiciem opinii społeczeństwa Anglii, Szkocji i Walii. […] Jako naród jesteśmy zawstydzeni tym, co zrobiono Polsce w naszym imieniu. Nie spoczniemy w błogim zadowoleniu, dopóki nie będzie dane zadośćuczynienie Pańskiemu krajowi.
[…]Pan, Panie Prezydencie, i Pańscy rodacy rozumieją, być może lepiej niż inne narody, co znaczy cierpliwość. […] Nie obawiajmy się, że cierpliwość lub odwaga narodu polskiego idzie dzisiaj na marne. […] Chciałbym podkreślić, że nie jesteście sami. Pomimo wszystko, co się stało, pomimo tego, że zdradził Was nasz rząd, Anglicy i Szkoci nie zapomnieli, co znaczy honor. Są oni ciągle wdzięczni Sprzymierzeńcowi, który nigdy ich nie zawiódł.
Londyn, 13 czerwca 1946 [7]
Źródła wykorzystane w tekście:
- „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z 31 maja 1946.
- „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z 3 czerwca 1946.
- „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z 6 czerwca 1946.
- „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z 7 czerwca 1946.
- „Dziennik Żołnierza” z 9 czerwca 1946.
- „Dziennik Żołnierza 1ej Dywizji Pancernej” z 1 czerwca 1946.
- „Dziennik Żołnierza 1ej Dywizji Pancernej” z 18 czerwca 1946.
- „Głos Polski” z 7 czerwca 1946.
- Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, sygn. LOT AV 10/2.
- Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, teczka PRME 4.
- Stanisław Kopański, Wspomnienia wojenne 1939–1946, Londyn 1990.
- Franciszek Kornicki, Zmagania. Autobiografia pilota myśliwskiego, Warszawa 2009.
- „Kurier Codzienny” z 9 czerwca 1946.
- Józef Kuropieska, Z powrotem w służbie, Warszawa 1984.
- The National Archives, dokumenty brytyjskiego Foreign Office, teczka FO 372/4546.
- The National Archives, dokumenty brytyjskiego Foreign Office, teczka FO 372/4548.
- The National Archives, dokumenty brytyjskiego Foreign Office, teczka FO 372/4550.
- The National Archives, dokumenty brytyjskiego Foreign Office, teczka FO 372/4554.
- „Newsweek” z 17 czerwca 1946.
- „Ostatnie Wiadomości” z 8 czerwca 1946.
- Wywiad z Janem Nowakiem-Jeziorańskim z 1 maja 1955 z Kolekcji Sekcji Polskiej BBC, zbiory Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, sygn. BBC POL 21-7/1.
1 comment
A nie mieli wychodzić na ulice w radości z tego powodu, że Armia Czerwona dotarła do Berlina szybciej niż siły zbrojne Aliantów? Czyżby absolutnie żaden Polak/-ka w Londynie (a co dopiero Warszawa, Kraków itd.) nie cieszył sie wiadomościami, że III. Rzesza przestała istnieć?
Comments are closed.