Metoda pracy Chlandy polega na operowaniu analogiami. Treść tej pracy stanowią dociekania na temat stosunku pomiędzy oryginałem (Oryginałem) a kopią, między zjawiskiem a wizerunkiem, rysunkiem wewnętrznym a zewnętrznym, realnością a ułudą. Analogiczność różnych czasów, miejsc, odczuć, myśli, emocji, a także pokrewieństwo tożsamości wyznacza kroki artysty w tym postępowaniu. Nie ma tu miejsca na abstrakcję lub wirtualność. Chlanda oddaje się obcowaniu z drugim istnieniem. Jest to obcowanie kopisty z autorem oryginału, wspólnictwo poprzez zwracanie się przezeń (za pośrednictwem pracy manualnej, czasem też wypowiedzi mówionych lub pisanych) do konkretnych osób, których odpowiedź albo winna zostać udzielona, albo jaka została już kiedyś udzielona – słowem, obrazem, innym dokonaniem – jakimś osiągnięciem. Chlanda sam jest autochtonem osiągnięcia. W ostatnich latach – wiemy to już – środki komunikacji, jakimi się on posługuje to zwykle rysunek, malowidło, wypowiedź pisana albo wymawiana, cytat, przypis. Słowem – obrazowy (a czasem i werbalny) dialog. Bywa, że wciąż posługuje się on obiektem trójwymiarowym, z rzadka także zapisem filmowym. Sam też zmuszony jest dokumentować swoje realizacje. To wszystko konstytuuje owe całości, „rodziny”, wypełnia notatniki, ściany, wnętrza, układa się w długie monologi, nieczęsto ale też – bywa – wystąpienia publiczne, nierzadko wyczerpujące dialogi, a dalej kodeksy, portfolia, serie listów, płyty CD i DVD etc. Najistotniejsze jednak jest to, że Chlanda odnajduje całościowe metody postępowania. Są one jego ćwiczeniami – praktycznymi i duchowymi zarazem. W cytowanym eseju, Tadeusz Sławek wywodzi z praktyki oraz postawy Chlandy konkluzję, iż „dzieło jest ćwiczeniem w prostocie.” Owe ćwiczenia wypełniają życie artysty. Stanowią jego pomoce życiowe. Sztuka per se mniej go zajmuje. Ale w następstwie zasady analogiczności owe metody postępowania mogą okazać się pomocami życiowymi dla tych, którzy z owocami pracy Chlandy obcują w sposób sumienny i rzetelny. Wiemy wszak, że obcujemy tu ze sztuką.
Marek Chlanda w takiż sumienny sposób obcuje z dokonaniami innych artystów. O nich też częściej aniżeli o swojej własnej pracy mówi. Wzorcowa jest tu jego relacja z Moshe Kupfermanem, malarzem z Galilei (którego wystawę organizowaliśmy w Muzeum Sztuki w Łodzi oraz w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w 1994 roku). W nawiązaniu do cyklu obrazowego The Rift in Time (z 1999 roku) autorstwa Kupfermana, Chlanda stworzył serię rysunków i kolaży zatytułowaną After „The Rift in Time” (w roku 2009). Powstał tu unikalny dialog obrazowy. Spotkanie ja i Ty, jak u Martina Bubera. Artysta przy okazji jego tworzenia zapisywał notatki. Rysunki i zapiski powstały po kolejnej wizycie Chlandy w miejscu, gdzie żył i pracował Kupferman, a już po śmierci izraelskiego malarza. Chlanda notował: „Potrzebujemy obrazów aby pojąć – malarstwo jest kwestią widzialności, lecz rozumienie tego co się widzi nie przesądza o pojmowalności. Czasem rozumienie zasłania to co w obrazie jest bezpośrednie i wyraźne. Zasłania widzialne i sprawia, że staje się ono niepojmowalne.”
Dotykamy tu znaczenia oglądu w pracy Marka Chlandy. I centralnego znaczenia wizerunku. O wiarygodności tworzonego świata przedstawień decyduje siła wpatrzenia się przez artystę w drugą osobę, w innego, a potem w jego lub jej dokonanie, w jego albo jej obraz. Świat Chlandy ma naturę medytacyjną i zmysłową zarazem. Ustanawia on każdą swoją pracą (i postępowaniem w pracy) sens relacji pomiędzy światem wewnętrznym i zewnętrznym, pomiędzy ja i nie-ja. Dokonuje ich unaoczniania. „Indywidualnie zyskujemy prawdziwą wiedzę, nasiąkając kawałek po kawałku tym, co wcześniej było jedynie zewnętrzem. Lecz aby pojawiła się samowiedza – potrzebny jest świadek. […] uleganie własnej oryginalności (unikalności też) jest główną przeszkodą w poszukiwaniu oryginału” – napisał do mnie Marek Chlanda w 2004 roku. Świadectwo słowne nie wydaje się być niezbędne takiemu rodzajowi pracy, jaką wykonuje Chlanda. On sam tak zazwyczaj utrzymuje. Takie świadectwo jednak, w odniesieniu do pracy Marka Chlandy jako sztuki, okazuje się pomocne. W trakcie konferencji w Uniwersytecie Warszawskim Grotowski – narracje w 2010 roku, Chlanda mówił: „Szuka się wszędzie żeby sobie pomóc. Właściwie nic nie można zrobić o własnych siłach. Dla mnie praca nad przedmiotami to praca nad sobą. Zawsze tak było.” Pomoc zapewne musi zawsze przyjść z zewnątrz.
lato 2012 roku
©2012 by Jaromir Jedliński