Rijeka. Fiume. Sankt Veit am Pflaum. Po polsku – rzeka. Granica. Między wpływami włoskimi, austriackimi i węgierskimi, między morzem, a lądem, między tym, co lokalne, a tym, co globalne, między Istrią a wybrzeżem. Dzisiaj trzecie największe miasto w Chorwacji, największy port w kraju.
Symbolem miasta jest Morčić – główka murzyna w turbanie. Spotykany najczęściej jako element biżuterii – złoty kolczyk, wisiorek, fragment bransoletki czy nawet kolii. W czasach, kiedy w pozostałych częściach Chorwacji pojęcie o istnieniu ludzi o innym kolorze skóry było znikome, w Rijece, znaczącym porcie śródziemnomorskim, widok osoby czarnoskórej nie wzbudzał zainteresowania, a już na pewno nie w sensie negatywnym.
I tak jest do dziś. Rijeka jest miastem otwartym na różne języki, kultury, światopoglądy, nazywanym najbardziej liberalnym miastem w całym kraju. Mieszkańcy nie przejmują się czyjąś odmiennością, są gotowi zaakceptować niemal każdego – i odnieść się do niego z życzliwością. W mieście nie ma wielu turystów, większość wybiera pobliską Opatiję, więc miejscowi do każdego przybysza zwracają się we własnym języku. Każdy w swoim, bowiem na ulicach usłyszeć można mieszankę najróżniejszych chorwackich dialektów – i język włoski, używany zazwyczaj z wielką pewnością siebie i marnym rezultatem.
Włosi bowiem nie czują się w mieście przybyszami. Mniejszość włoska ma status autochtonicznej, jednak niewielu miejscowych Chorwatów zna włoski. Mieszkańcy chętniej wykupują mieszkania w dawnej austro-węgierskiej części miasta. Niezależnie jednak od wyboru dzielnicy, samo miasto nie wydaje się najlepszym miejscem do zamieszkania. Bliskość morza w tym wypadku oznacza widok nie na bezkresny horyzont, a na port i stocznię, zaś ukształtowanie terenu (miasto położone jest na wzgórzach) wymaga od spacerujących pewnej kondycji. Życia w mieście nie ułatwia klimat. Zimą wieje bura – silny wiatr, który w Słowenii suszy wędliny, a w Rijece chwieje najwyższymi kondygnacjami wieżowców (w tym nowego budynku uniwersytetu, w którym studentów ewakuowano, bo na najwyższych piętrach popękały okna) i przeszywa do szpiku kości niezależnie od ilości i grubości założonych ubrań. Latem zdarzają się okropne upały, kiedy powietrze stoi nieruchomo, a temperatura nie spada nawet nocą, choćby tylko do przyjemnych 32 stopni. Poza tym Rijeka nazywana jest „chorwackim Londynem”, z racji największej ilości dni deszczowych w całym kraju i rocznych opadów niewiele niższych niż w stolicy Wielkiej Brytanii.
Z estetycznego punktu widzenia Rijeka stanowi również specyficzną mieszankę. Piękne wille, stare kamienice, między które wciśnięte są nowoczesne, szklane budynki, socjalistyczne wieżowce, stare, zabytkowe budynki targu, średniowieczny zamek, opuszczone fabryki… Każde z miejsc wygląda zupełnie inaczej, jakby Rijeka nie była jednym miastem, a grupą małych miasteczek, z których każde położone jest w innym czasie i innej przestrzeni.
Niezapomniane wrażenie wywiera nie Korzo – główny deptak miasta, wzdłuż którego ulokowane są kawiarnie i sklepy, a dawna dzielnica przemysłowa, która wydaje się w całości wyjęta ze starego filmu. Ludzi praktycznie nie widać, jeśli są, pytają przybysza, czy się nie zgubił. Stare, odrapane budynki, kominy fabryczne, metalowe konstrukcje o nieznanym przeznaczeniu, wreszcie stara wyrzutnia torped (torpeda została wynaleziona w Rijece przez Roberta Whiteheada), gdzie garstka miejscowych osób kąpie się, łowi ryby i ze stoickim spokojem opowiada o fundamentach budynku, które pod wodą są prawdopodobnie zupełnie zniszczone i przekrzywione.
W mieście o brzydkich budynkach i najbrzydszych fontannach, jakie kiedykolwiek widziałam, do legendy przeszło piękno miejscowych kobiet. Jedna z nich, Karolina Belinić, zwana Karoliną Rijecką, w czasie wojen napoleońskich uwiodła angielskiego admirała Johna Learda i tym samym uratowała miasto od ataku.
Piękne są nie tylko kobiety; jednym z najpiękniejszych wydarzeń w mieście jest coroczny pochód karnawałowy, w którym bierze udział około 10 tys. przebranych osób, nie tylko z Rijeki, ale i z całego kraju i z zagranicy (podczas, gdy przygląda im się ponad 100 tys. widzów). Karnawał w Rijece jest jednym z największych karnawałów w Europie, a jego wyjątkową atrakcją są zvončari – mężczyźni z maskami zwierzęcymi, okryci owczą skórą, z dwoma lub trzema dzwonkami u pasa.
Karnawał jest świętem radości, ale Rijeka wielu wydaje się smutnym miastem. Jakby pamięć dawnej świetności była wciąż żywa i bolesna, a rzeczywistość zbyt dotkliwa. Brak klimatyzacji w autobusach, zaniedbane budynki, upadająca stocznia którą czeka prywatyzacja… Powoli Rijeka staje się miastem turystycznym. Potencjał ma duży, nie wiadomo tylko, czy będzie umiała – i chciała – go wykorzystać. W końcu nie każdy zaufa miastu które już kiedyś było niepodległe, które w ciągu stu lat należało do sześciu różnych państw, które w latach 20tych zajął poeta Gabriele D’Annunzio, ustanawiając Regencję Carnaro. Kto ufa poetom?