Zona i ja zadecydowaliśmy zagrać w filmie Danisa Tanovica. Nic nie traciliśmy, a mogliśmy tylko coś zyskać. Prasa odwiedzała nas często. Robiono reportaże z planu, ale nikt nie zapytał czy mamy co jeść. Moje dzieci były głodne. Choć dzięki filmowi świat o nas usłyszał, to do tej pory w moim życiu mało się zmieniło. Nadal zbieram złom i rąbię drzewo w lasach. I jeszcze moje prywatne przesłanie: bardzo, bardzo proszę nie odmawiajcie pomocy potrzebującym, nie zwracajcie uwagi na kolor skóry, narodowość czy religię. Wszyscy jesteśmy ludźmi….
– nawoływał Nazif Mujic po otrzymaniu berlińskiej nagrody.

Srebrnego Niedźwiedzia – Specjalną Nagrodę Jurorów oraz Wyróżnienie Ekumenicznego Jury, dostał film bośniackiego reżysera, laureata Oscara z 2002 roku Danisa Tanovica zatytułowany Epizody z życia zbieracza złomu. Tanović w niskobudżetowym, nakręconym za trzydzieści tysięcy Euro, czarno-białym filmie pokazał opartą na dokumencie fabułę. Pewnego dnia przeczytał w gazecie historię Senady Alimanovic, której z powodu braku pieniędzy oraz ubezpieczenia zdrowotnego nie przyjęto do szpitala i odmówiono operacji usunięcia martwego płodu. Reżyser odnalazł wieś pod Sarajewem i namówił prawdziwych bohaterów tej historii do zagrania samych siebie. W swym filmie przedstawił zacofanie i brak życiowych perspektyw bośniackiej wsi. A przede wszystkim dyskryminację ekonomiczną i społeczną mniejszości cygańskiej, egzystującej w społeczeństwie Bośniaków zżeranych przez biedę, wewnętrzne podziały, nietolerancję i agresję.
Mieliśmy straszną wojnę. Dziś Bośnia i Hercegowina ma cztery miliony mieszkańców. Chciałbym przyczynić się do zmiany sytuacji cyganów w moim kraju. Lubię kino włoskiego neorealizmu. Zawsze fascynowały mnie filmy Vittorio De Sica…
– mówił Danis Tanovic.

Nagroda Alfreda Bauera, za otwieranie nowych perspektyw w kina, przypadła kanadyjskiemu filmowi Vic + Flo Saw a Bar w reżyserii Denisa Cote. Film przedstawiał środowisko recydywistek. Nie wszystkie porachunki więzienne zostały jednak do końca uregulowane. Lesbiskie bohaterki zostają zamordowane podczas spaceru w lesie. Oparty głównie na długich dialogach film nudził i przypominał czasami spektakl teatralny.
Zrobiłem trochę komedię, trochę horror. Chcę być niezależny i robić kino artystyczne. Dlatego nie jeżdżę jak inni reżyserzy z Kanady do Nowego Jorku ani Hollywood, tylko kręcę w Montrealu…
– informował Denis Cote.

Srebrny Niedźwiedź za najlepszą reżyserię otrzymał Islandczyk, David Gordon Green za Prince Avalanche. Był to niskobudżetowy, kręcony w plenerze film, w którym grało tylko dwóch aktorów.
Eksperymentuję z prostym kinem. Miałem wspaniały zespół. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. Na planie panowała idealna atmosfera, to pomogło nam w pracy … – opowiadał reżyser.

Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz otrzymał irański twórca, Jafar Panahi za film Parde. Poruszający film autobiograficzny, ubogi budżet, gra tylko kilku aktorów. Moim zdaniem najmocniejszy utwór festiwalu.
Srebrnego Niedźwiedzia za zdjęcia dostał Azis Zhambakiyev z Kazachstanu za film Harmony Lessons.