Carolee Schneemann konsekwentnie w swojej twórczości, szczególnie w preformensach, podważa pojęcie tożsamości seksualnej i płci. Jednym z kultowych performensów Schneemann jest Meat joy z 1964 roku. Ten przywodzący na myśl pogańskie rytuały spektakl, opierający się na pierwotnych odruchach, sprawiający wrażenie instynktownych działań, w rzeczywistości jest wyreżyserowany i przemyślany w każdym geście i ruchu. Posiada nawet swój scenariusz – z początkiem, środkiem i końcem. Tancerze – pięć kobiet i pięciu mężczyzn – ubrani tylko w bieliznę, wykonując zmysłową choreografię, wymieniają się obiektami: surowymi kurczakami, rybami, kiełbasą, a także pokrywają swoje ciała farbą. Przytulając się do obiektów i do siebie nawzajem, docierają do sensualności odbierania rzeczywistości za pomocą wzroku, słuchu, dotyku, węchu, zapachu. W tej pracy artystka pokazuje radość, zmysłowość, unikając kontekstu społecznego i przypisanych nam ról płciowych. Praca łamie również tabu dotyku, który tutaj jest bardzo ostentacyjny i erotyczny. Szokująca Radość mięsa była również reakcją na action painting Jacksona Pollocka czy też działania akcjonistów wiedeńskich. Użyte rekwizyty i sposób wyrażania ekspresji zbulwersowały wtedy publiczność, ale i dziś praca ta wydaje się być prowokująca. Warto dodać, że nie używano jeszcze wtedy pojęcia performens, które w sztuce pojawiło się dopiero w latach 70. Film z tej właśnie akcji pokazywany na wystawie ma charakter interaktywny, co jest własnym pomysłem organizatorów. Innym ważnym filmem w twórczości Schneemann jest, niestety niepokazywany na wystawie, Interior Scroll z 1975 roku. To bardzo kontrowersyjny manifest o sztuce, do którego artystka użyła seksualności własnego ciała – wywołał on skandal. Elementem działania było wyciąganie przez Schneemann ze swojej waginy zwoju papieru, z którego odczytywała tekst, będący krytyką męskiego spojrzenia na tzw. „sztukę kobiecą” czy „kobiecość sztuki”. Na temat posługiwania się swoim ciałem – jako tworzywem – w działaniach artystycznych, pisała w swoich pamiętnikach: „Nie tylko jestem twórcą obrazu, ale też tworzę obraz swojego ciała, jako materiału do pracy, który wybrałam. Ciało może być nadal erotyczne, seksualne, pożądane i pożądające, ale jest też wotywne: zaznaczone tekstami dotyku i gestu, determinowane przez mą twórczą wolę” [3].
Schneemann, pomimo swojego podeszłego wieku (prawie 80 lat), ciągle pracuje. Dokumentację jednej z jej najnowszych prac, pochodzącą z 2013 roku FLANGE 6rpm, możemy również zobaczyć na wystawie. Wielka szkoda, że jest to tylko projekcja, ponieważ rzeczywista instalacja na pewno całkiem inaczej oddawałaby siłę oddziaływania tej pracy. Tytułowe „flange” jest pojęciem inżynieryjnym, dotyczącym silników użytych w instalacji, a rozwinięcie pozostałego skrótu to hasło: „six revolutions per minute”. Interesująca wizualnie, zwracająca szczególną uwagę dokumentacja wyróżnia się na tle innych prezentowanych w Centrum WRO obiektów. Oryginalnie składa się ona z siedmiu wielkich rzeźb, jakby ramion lub skrzydeł, umieszczonych na specjalnych maszynach – aluminiowych odlewach, które zostały wykonane specjalną techniką traconego wosku; użyta materia sprawia wrażenie organicznej. Mobilne skrzydła rzucają cienie pod wpływem projekcji płomieni z umieszczonych na wprost monitorów (płomienie zostały nagrane w odlewni, w której wykonano elementy „ramiono-skrzydeł”). Całość jest bardzo efektowna, a także, w przeciwieństwie do wcześniejszej twórczości artystki, odrealniona. Silnie oddziałując na zmysły, jest bardziej metafizyczna, symboliczna od wcześniejszych prac.
Przy samym wejściu do galerii znajduje się kolaż, na który warto zwrócić uwagę. Został on zrobiony z dokumentujących działalność artystki plakatów, powstałych na przestrzeni pięćdziesięciu lat jej pracy (od 1963 do 2013 roku). Schneemann jest autorką większości z nich. Każde z udokumentowanych plakatem działań miało jakieś znaczenie ideologiczne, za każdym krył się jakiś skandal związany z bezkompromisowością jej sztuki: Happening Front House, Diaectic Subliberation Congres, Merry Christmass.
Twórczość Schneeman nie jest łatwa do opisania, ponieważ sięga aż pięciu dekad wstecz, jest także oparta na przełamywaniu „ram” sztuki za pomocą różnorodnych działań. Wrocławska wystawa pokazuje najważniejsze aspekty jej dorobku, ale jest raczej tylko wstępem do poznania twórczości jednej z najodważniejszych artystek współczesnych, która wywarła ogromny wpływ na kolejne pokolenia twórców. Wystawa, mająca formę dokumentacji, bez dodatkowego komentarza nie jest czytelna dla kogoś, kto nie zna twórczości Schneemann. Na szczęście, dzięki gazecie, która została specjalnie z tej okazji wydana przez Centrum Sztuki WRO oraz tekstom w niej zawartym, można lepiej zrozumieć jej sens. Niemniej, ze względu na skalę oraz bogactwo dokonań artystki, a także pomimo próby interpretacji jej prac przez kuratorów ekspozycji, po opuszczeniu wystawy pozostaje uczucie pewnego rodzaju nienasycenia twórczością Carolee Schneeman.
- Tamże.↵