Jaki obraz świata przynosi poezja zebrana w antologii? Wydawałoby się, że trudnościom życia na Ukrainie będzie towarzyszyć liryka brutalistów, a z tworzonej tam literatury wyłonić się musi czarny obraz świata, pełen jęku, skowytu, wzburzenia i ciemnych wizji. O ile tych ostatnich nie brakuje (choćby u Zabużko i Lubki), o tyle generalnie nie wyczuwa się, by świat ukraiński zmierzał ku katastrofie lub podlegał nadzwyczajnemu rozpadowi; by za Bugiem żyło się jak w jakiejś spec-zonie, co sugeruje znerwicowana część tamtejszej krytyki literackiej. W większości przypadków mamy do czynienia z liryką osobistą, to znaczy bez politycznego czy społecznego zadęcia, jakże charakterystycznego dla epoki burzy i naporu. Jest już po burzy – niekiedy zauważyć można wręcz rezygnację, zmęczenie, czemu towarzyszy przejście podmiotu do rzeczywistości wewnętrznej, w świat lektur, w ciekawe doświadczenia kulturowe, w sferę przeżyć intymnych. Wybór Kamińskiej był wyraźny – liryka ta może i jest pomarańczowa, ale dystansuje się od patriotycznych gloryfikacji zwycięstwa lub klęski. W tym sensie mianem „pomarańczowej” można określić nie tylko poezję z Majdanu albo większość poezji tworzonej po przegranej rewolucji, lecz po prostu poezję tej epoki. Jej podmiotem jest wyraźnie poeta. Dzięki temu lirykę ową charakteryzuje szczególne nachylenie w stronę języka. Co ciekawe – i w zasadzie niewyobrażalne w poezji pokolenia lat 60. i 70. XX w. – mowa codzienna staje się tu czymś oczywistym, a nawet ociera się o – do niedawna potępiany – rosyjsko-ukraiński volapük – surżyk. Przestrzeń komunikacyjna nie istnieje tylko w wyabstrahowanym świecie ukraińskich życzeń, w słownikach i utworach klasyków, ale okazuje się całkowicie realna – jest pełna dziwności obyczaju, mowy i pokręconego życia, wódki, bólu egzystencjalnego, rzadkich uniesień. Podmiot liryczny lubi snuć długie poetyckie monologi, opowiadać w niespiesznym rytmie niemal gawędy. Trochę to może męczyć polskiego czytelnika, przyzwyczajonego do ironicznych, krótkich fraz i syntez Szymborskiej, późnych wierszy Miłosza, Herberta czy fantastycznych w swojej metafizycznej skrótowości „zlepów” Białoszewskiego. Brakuje tu wyrafinowanej, lekkiej ironii, w ogóle nie pojawia się niemal językowy dowcip (z wyjątkiem poezji Honczara i Łuczuka). Wynika to z dystansu wobec stylizacji, tak typowej dla bubabistów. Nie ma też zaczepnych, bluźnierczych tekstów, do których nas przyzwyczaiła liryka przełomu lat 80. i 90. XX wieku. Są za to i cieszą poetyckie eksperymenty Honczara, Sadłowskiego, ich powrót do awangardy jako tej niewyczerpanej jeszcze w poezji ukraińskiej tradycji.
Czy da się wskazać w wyborze i przekładach jakieś błędy? Na pewno w przypadku kilku poetów można było zaproponować inny zestaw wierszy, z niektórych autorów całkowicie zrezygnować. Mniej podobały mi się poezja i przekłady wierszy Wiktora Neboraka, Katriny Haddad, Ołeny Husejnowej, Lubow Jakymczuk, Bohdana Ołeha Horobczuka, Bohdany Matijasz. Są, coś mówią, ale miałbym duży kłopot z określeniem, co stanowi w nich motyw przewodni (poza sprawami egzystencjalnymi) i dlaczego przemawiają do nas z tej antologii. Te wiersze w ogóle mnie „nie grzeją”, ale jest to, być może, po prostu kwestia innej wrażliwości, odmienności zainteresowań czy oczekiwań – sprawa typowa, jeśli chodzi o kontakt z różnego rodzaju antologiami.
Ogólne wrażenie jest jednak bardzo pozytywne – utwory kilku autorów Kamińska przełożyła pięknie, a Cząstki pomarańczy to w tej chwili chyba najważniejsza antologia poezji zagranicznej w Polsce. Można ją potraktować jako wstęp do wydania kolejnych, tym razem autorskich tomów Zabużko, Andrusiaka, Lubki. Warto ponadto przygotować osobny zbiór wierszy poetów wchodzących w skład Łu-Ho-Sad. W gruncie rzeczy nie ma też w Polsce dobrej antologii poezji grupy Bu-Ba-Bu, a to brak bardzo dotkliwy.
Rzuca się w oczy wysiłek tłumaczy, by wyjść poza schematy łatwego poezjowania, a niekiedy w ogóle poza konwencję liryczną. Podoba mi się twórczość Zabużko, Kijanowskiej, Honczara, Andrusiaka, Lubki. Ten ostatni, jeśli pisze wiersze, a nie felietony z pobytu w Ameryce, potrafi mocno zaznaczyć swoją świadomość poetycką, jak w wierszu Piosenka:
Słuchając tego nocnego taksówkarza, zaczynaszpojmować życie jako skrzepy piosenki z niezagłuszonychradiostacji, zaczynasz pojmować te senne przekleństwa,ten Statek pijany, bo z językiem naprawdę wartoobchodzić się jak z ostatnią dziwką:gryźć, chłostać, kochać.
Najlepsza fraza w tomie wyszła spod pióra Lubki, a bodaj najlepszy przełożony wiersz należy do Andrusiaka; jako całość przekonuje mnie przede wszystkim wybór liryków Kijanowskiej, zaś najbardziej mężną i zarazem bolesną poezję pisze Zabużko. Podoba mi się, że nowa ukraińska twórczość poetycka w ciekawy sposób wiąże się z muzyką, zwłaszcza z rockiem, i pozostaje wrażliwa nie tylko na społeczne bóle dzisiejszej Ukrainy, ale także na złudzenia oferowane przez współczesną kulturę masową. Przekłady Anety Kamińskiej wszystko to w większości pięknie oddają, choć niektórzy będą zapewne w nich grzebać, wyłuskując pojawiające się, ich zdaniem, niedokładności leksykalne czy odmienności frazy (niech więc piszą sami!). Ale nawet ci hipotetyczni nieufni ukrainiści powinni być zadowoleni z tak znacznego poszerzenia pola swych poszukiwań poznawczych i estetycznych. Antologia wtajemnicza nas w świat poezji ukraińskiej, której patronują tytułowe „pomarańczowe” klimaty. Cóż one oznaczają? Przede wszystkim niezgodę na istniejący na Ukrainie porządek społeczny, a poza tym: uwrażliwienie na formy indywidualnego przeżywania doświadczeń zbiorowych; otwarcie się na kulturę europejską i ogólnie zachodnią; niechęć wobec zamkniętych, ograniczających formuł językowych i światopoglądowych; głód wartościowej tradycji literackiej; obronę indywidualności; postawę etyczną uwzględniającą istnienie inności; patriotyzm niezamykający się w wąskich formułach ideowych; ugruntowanie wrażliwości genderowej. Wydaje się, że owe wartości i cechy w wysokim stopniu odpowiadają ideałom społeczeństwa otwartego, jakie zaczęło się formować na Ukrainie dzięki pomarańczowej rewolucji. Choć jestem raczej zwolennikiem ukraińskich arbuzów niż pomarańczy, z przyjemnością stwierdzam, iż współczesna ukraińska poezja stała się symbolem właśnie pomarańczowej rewolucji. Z pewnością nie sposób uznać, że twórczość ta znalazła się w błędzie, a wraz z nią jej czytelnicy i tłumacze.