Dwie fotografie, dwie różne wystawy. Na obu zdjęciach uwieczniono młode kobiety podnoszące ramiona w górę. Na obu widoczne są pod ich pachami włosy.
Zdjęcia znalazły się na dwóch z trzech głównych wystaw programu Warsaw Photo Days. Pierwsza, autorstwa Witolda Chromińskiego, pochodzi z wystawy Kobiece metamorfozy międzywojnia. Fotograf zrobił zdjęcie w latach 30. i nadał mu tytuł Młodość. Kobieta, ubrana w strój kąpielowy i pływacki czepek, wyrzuca ramiona w górę, uśmiecha się szeroko do kamery, jej twarz promienieje. Ma smukłą sylwetkę, a policzki wydają się na czarno-białej fotografii ciemniejsze – rumiane. Bohaterka zdjęcia Chromińskiego najzwyczajniej jest Młodością. Wyraz jej twarzy, triumfujący gest, każda część ciała mówi o witalności, energii i młodzieńczym rozkochaniu w życiu. W tym sensie włosy, fizyczny dowód dojrzewania, przechodzenia z dziecięcości w kobiecość, są doskonałym dopełnieniem pozostałych elementów obrazu. Podniesione na zdjęciu do góry ręce mówią również o wolności. Ten gest wraz z odsłoniętym owłosienie stanowią znak czasów – z jednej strony świadczą o ówczesnych obyczajach, z drugiej – o nadchodzących przemianach, emancypacji i rosnącej przebojowości kobiet.
Drugie zdjęcie – autoportret młodej brytyjskiej artystki, Sarah Maple, znalazło się na wystawie Księżniczki. Sarah w 99 procentach odtwarza postać słodko-seksownej pin-up girl: mocny makijaż, różowa opaska we włosach, zatrzymująca się na biuście sukienka we wzór całuśnych ust,, w jednej ręce lizak. Druga ręka w wyzywającym geście podniesiona jest do góry na wysokość głowy, zgina się w łokciu i ginie we włosach. Tym jednym procentem burzącym kreację, utrwalony w kulturze wizerunek kobiety doskonałej, są ciemne włosy narzucające się odbiorcy, wystające spod pachy. Podczas gdy włosy wpisywały się w spójny obraz Młodości Chromińskiego, w pracy Brytyjki są najprościej mówiąc nie na miejscu. Tworzą ogromny kontrast z pozostałymi elementami wyglądu kobiety, przekreślają jej wypielęgnowany wygląd. Biologiczny, zwierzęco-ludzki element ciała staje się u Maple wytrychem, bronią, która ma wyzwolić kobietę z ciasnych ram konwenansów, obyczajowości, bezustannie oceniającej i szufladkującej kultury. To, co w latach 30. było normą, kilkadziesiąt lat później staje się kontrowersją; to co kiedyś stanowiło o naturze wczesnej dorosłości, w koncepcji Brytyjki staje się atrybutem dojrzałego, przemyślanego buntu. Sarah patrzy wyzywająco w obiektyw, próbuje uwieść widza, jakby jednocześnie zadając pytanie: czy mimo to jestem księżniczką?
Opisane zdjęcia kumulują różnice między wystawami w Starej Galerii (Przemiany…) oraz Nowym Miejscu (Księżniczki). Podczas gdy Księżniczki to próba współczesnej reinterpretacji postaci kobiety od wieków funkcjonującej za pomocą baśni i legend, a współcześnie pewnego rodzaju seriali, filmów, programów telewizyjnych, Przemiany… to powrót do historii, do dawnego postrzegania kobiecości. Większość autorek prac pokazanych w Nowym Miejscu sięga po kreację, przebranie, plastikowość, estetykę kampu. Księżniczki to w dużej mierze opowieść o kobiecie zagubionej, szukającej swojej tożsamości. Prace fotografki Diny Goldstein (Upadłe księżniczki) oraz artystki wideo Iiu Susiraji (Kocha, nie kocha) pokazują kobiety głęboko nieszczęśliwe. Susiraja dokonuje na sobie masochistycznego aktu przed widzem (wkłada między nogi kwiat róży i uderza w niego trzepaczką do dywanów, jednocześnie uderzając się w brzuch), bo jak mówi, odczuwa prywatność jako rzecz bolesną, a „otwarcie prywatności na widok publiczny jest tworzeniem schronienia dla samej siebie”[1].
W Starej Galerii przeważa fotografia portretowa (m.in. piękne zdjęcia żony Witkacego) i dokumentalna. Kobiety wydają się bardzo naturalne, świeże i co uderzające – zadowolone i pewne siebie. Pojawiają się jednak ciekawe wyjątki i bardziej konceptualne prace. Wystawa ukazuje uchwycony na zdjęciach moment zmiany w postrzeganiu kobiety i jej miejsca w świecie. Na ścianach galerii pojawiły się odważne akty (jednak niektóre z nagich kobiet wciąż otrzymują miano kobiet wyklętych lub postaci baśniowych – a więc jest Czarownica, Nimfa leśna, jest Półakt z czaszką) oraz kolaże sytuujące kobietę w wielkim mieście, w postindustrialnym, pędzącym świecie, w otoczeniu maszyn, samochodów, wysokich budynków. W pracach Mieczysława Choynowskiego głowa kobiety zostaje przyklejona do półnagiego, atletycznego ciała mężczyzny. Równie znaczące jest zdjęcie Miss Metropolis (1931) Stefana Jasieńskiego. Młoda kobieta przebrana jest za wieżowiec, z jej ust wystaje papieros, dziewczyna patrzy przed siebie. „Miss Metropolis” to kobieta przyszłości, która niedługo pójdzie do pracy, zacznie robić karierę, zamieszka w centrum dużego miasta.
Kobiety Przemian… są pełne nadziei, wpatrzone w przyszłość, natomiast „Księżniczki” wydają się rozczarowane tym, jak potraktowały je kultura i społeczeństwo XX w.
Trzecia z głównych wystawa w ramach Warsaw Photo Days to „Foto-Objekt” – zbiór prac polskich artystów z ostatnich kilkudziesięciu lat, którzy traktują fotografię jako punkt wyjścia, jako odniesienie lub zaledwie dalekie skojarzenie. Wychodzą poza płaskość zdjęcia, przenoszą fotografię w trójwymiar i obsypują ją bogactwem materiałów. Często nie jest jasne na pierwszy rzut oka w jakim okresie powstała praca i w jaki sposób wpisuje się w fotograficzny aspekt zbioru. Podczas gdy Księżniczki i Przemiany… należą do wystaw opisujących, w pewnym sensie reinterpretujących i objaśniających rzeczywistość, „Foto-Obiekt” należy do przeglądu prac wprowadzających zamęt i chaos, wywołujących w widzu niepokój i konsternację.
Najciekawsze zdjęcia w Programie Open znalazły się w galerii Fundacji Sztuczna. Prace Grace Kim zatytułowane „Constelations” zostały zebrane podczas podróży i codziennych spacerów autorki. Amerykanka nakłada obrazy na siebie, tworzy kolaże, jej dzieła są w niektórych miejscach bardzo graficzne. Charakteryzuje je marzycielskość i melancholia. Częstym elementem pojawiającym się na zdjęciach są rozświetlone punkty i przecinające się linie dające efekt napięcia i dramatyzmu.
W drugim pokoju galerii pokazane zostały fotografie z zupełnie innej bajki. Młody fotograf Maksim Sarychau odnalazł w Internecie zdjęcia publikowane przez białoruskich myśliwych i stworzył na ich bazie superimpozycje. W pierwszej chwili widzimy więc dumnie pozujących mężczyzn, prezentujących broń i swoje trofea (czasem również butelkę mocniejszego trunku), a przez zdjęcie przebija drugi obraz – dzikich zwierząt, np. wściekle szczerzącego zęby wilka. Sarychau próbuje stawiać pytanie o moralność ukazywanych praktyk oraz dokonać zniszczenia mitu polowań, obrazu myśliwych jako męskich, odważnych żywicieli rodziny. Zaznajomionym z twórczością Olgi Tokarczuk A hello to arms! musi przywołać skojarzenie z Prowadź swój pług przez kości umarłych. Znalezienie podobnego zdjęcia grupy pozujących myśliwych przez główną bohaterkę (fanatyczną ekolożkę i obrończynię praw zwierząt) stanowi zawiązanie fabuły powieści.
- Księżniczki, katalog do wystawy, Warszawa 2013, s. 64.↵