Katarzyna Kowalska: Jakie wydarzenie w ciągu ostatnich lat najsilniej wpłynęło na obraz polskiej kultury?
Katarzyna Majak: Odpowiem przewrotnie i nie wymienię żadnych dokonań stricte artystycznych czy wydarzeń o charakterze politycznym. Być może jest to działanie utopijne i wciąż o małym zasięgu, lecz wskażę tu na działalność Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej wraz z jego upartym dążeniem do pobudzania świadomości społecznej na temat sytuacji w kulturze, także artystów.
Kto, według Pani, odegrał znaczącą rolę w polskiej fotografii?
Adam Mazur. Silna osobowość, dzięki swej rozległej działalności nadrabiająca zaległości polskiej fotografii w edukacji, publikacjach, wreszcie dużych, liczących się wystawach. Najbardziej opiniotwórcza i energetyczna postać w kręgu kuratorów, krytyków i artystów. Wciąż brakuje w środowisku fotograficznym przeciwwagi dla Adama.
Czy w historii polskiej fotografii jest wydarzenie, które według Pani niesłusznie zostało pominięte lub niezauważone przez krytykę?
W tym pytaniu wyczuwam podjęcie kwestii ekonomii władzy – czy to krytyka decyduje o tym, co jest, a co nie jest istotne dla konkretnej dziedziny sztuki?
Należałoby chyba jednak to pytanie przeformułować na: Jaka jest według Pani kondycja krytyki fotograficznej w Polsce?
W pierwszym momencie przypomina mi się wypowiedź Toma McDonougha (piszącego dla „Art in America”) zacytowana przez Sarah Thornton w jej książce „Siedem dni w świecie sztuki”. McDonough wspomina, że był czas, kiedy uważano, że rolą krytyki jest udoskonalać kulturę, a „teraz, zamiast popychać kulturę do przodu, chodzi o to, aby znaleźć grupę osób, którą można lobbować”. I coś w tym jest.
Krytyka fotograficzna w Polsce (i chyba nie należymy tutaj do wyjątku) jest zajęciem mało opłacalnym i niszowym, a więc zapewne wynikającym z pasji. To raptem kilka, kilkanaście osób, których wybory są subiektywne i z konieczności ograniczone. Jeśli brać pod uwagę ilość wystaw i inicjatyw fotograficznych w Polsce, to nieobecność wydarzeń (zwłaszcza tych poza centrum, o słabszej promocji) w tekstach krytycznych jest zjawiskiem powszechnym.
Niedopieszczona historia fotografii polskiej, jeśli już dostaje zastrzyk w postaci publikacji, może także przeobrazić się w opowieść subiektywną (mam tu na myśli „Historie fotografii w Polsce 1839-2009“ wspomnianego Adama Mazura).
Kolejną kwestią jest malejące czytelnictwo (dotyczy to oczywiście także tekstów krytycznych). Potrzeba nam więcej szeroko rozumianej edukacji kulturalnej na poziomie, który będzie dostępny i strawny dla nieprofesjonalistów. W innym wypadku zasięg krytyki pozostanie środowiskowy.
Czemu służy dziś fotografia? Jaka jest jej największa wartość dla współczesnego człowieka?
Skłaniam się ku stwierdzeniu, że dla współczesnego człowieka główna wartość fotografii pozostaje sentymentalno-dokumentalna.
Jakie zjawiska i działania mają obecnie największy wpływ na kształt fotografii w Polsce?
Zjawiska podobne do tych, które mają wpływ na zmiany w tym medium na świecie, a także na to, jak szeroko jest dziś pojmowany obraz fotograficzny. Trwająca rewolucja cyfrowa, dostępność sprzętu pozwalającego na rejestrację, dostęp do Internetu, media społecznościowe (jak choćby Facebook, Instagram, Google+, Flickr) doprowadziły do sytuacji, kiedy „każdy” może tworzyć zdjęcia i dzielić się nimi. Wraz z dostępnością informacji w sieci wiąże się możliwość zapoznania się z najnowszymi trendami (a za tym niebezpieczeństwo unifikacji powstających obrazów), a także aplikowania na konkursy, rezydencje, kontakt z innymi artystami, kuratorami, krytykami, galeriami, agencjami, wykorzystanie Internetu jako narzędzia (auto)promocji. Istotną rolę odgrywa także, moim zdaniem, ekspansja self-publishingu, rozwój kultury festiwali fotograficznych, czy organizowanie się w kolektywy i grupy.
Z drugiej strony, istotna jest rosnąca obecność fotografii na wystawach instytucjonalnych, choćby Zachęta, CSW, MOCAK, stała się ona niezbędna w kolekcjach. Bez wątpienia ważną pracę wykonuje Fundacja Archeologia Fotografii – choćby opracowywanie spuścizn po wybranych fotografach i ich sukcesywna promocja także poza krajem, oraz Galeria Asymetria – w tej chwili jedyna polska galeria na Paris Photo – najważniejszych targach fotograficznych w Europie (jeździ tam od 4 lat). To jednak wciąż zbyt mało, aby świadomość dorobku polskiej fotografii zatoczyła szerokie kręgi.
Dobrym znakiem jest bez wątpienia powoli rosnąca moda na kolekcjonowanie fotografii. Prywatne kolekcje coraz częściej pokazywane są w muzeach i galeriach miejskich, a prezentacjom tym towarzyszą albumy i opracowania.
W działaniach artystów zajmujących się fotografią widzę rosnącą tendencję do pracy z archiwami i ich reinterpretacji, trwającą modę na fotografię dokumentalną, i tlącą się tęsknotę za technikami anachronicznymi.
Co wyróżnia naszą fotografię na tle innych krajów? Z jakich osiągnięć polskich fotografików możemy być dumni?
To dobre pytanie – czy istnieje zjawisko, które można by określić jako „polska fotografia”. Mamy wielu zdolnych fotografów, niektórzy z nich osiągają pojedyncze sukcesy poza Polską, ale nie widzę szerszego zjawiska, kolorytu lokalnego. Za granicą w środowisku fotograficznym jesteśmy często kojarzeni z Miesiącem Fotografii w Krakowie i Fotofestiwalem w Łodzi. Wciąż niewielu naszym fotografom udało się osiągnąć wysoką, stabilną światową pozycję. Na szczęście pojawiają się silne osobowości, które mają na to szansę dzięki spójnemu i długofalowemu pomysłowi na siebie, jak choćby Rafał Milach.
Czego w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebuje polska fotografia?
Lista marzeń. Warszawa potrzebuje Muzeum Fotografii. Polska potrzebuje więcej fundacji, organizacji pozarządowych, które zajęłyby się spuściznami po fotografach o znaczącym dorobku, lecz bez opracowanych archiwów (teraz mogą na to liczyć pojedynczy wybrańcy). Wciąż istotna jest potrzeba publikowania, edukowania, pisania i mówienia o naszej fotograficznej historii. Potrzeba profesjonalnych galerii (w tym komercyjnych i ekspansywnych) i centrów fotograficznych. Dużych zbiorowych wystaw objazdowych (zwłaszcza historycznych i problemowych), gwiazd fotograficznych światowego formatu. Wszystko to oczywiście wiąże się z przemyślanym planem budowania prestiżu i zainteresowania dla polskiej fotografii na świecie i cierpliwym wprowadzaniem go w życie.
Tymczasem w Budapeszcie, gdzie od lat istnieje Dom Fotografii Mai Mano, właśnie otwarto nowe centrum fotografii im. Roberta Capy.
Dziękuję za rozmowę.