W latach 70. nastąpiło, podobnie jak w twórczości jej męża Andrzeja Lachowicza, wyzwolenie się z form ekspresyjnych. Następowało także wyzwalanie, o wiele trudniejsze, z formuł stylistyki pop-artu i tradycji environment, oraz tradycji polskiej fotografii artystycznej, która operowała bardzo ograniczoną nowoczesnością, zaadaptowaną do reguł stylistycznych państwa socjalistycznego, reprezentowanego przez ZPAF. Artystka stworzyła swój język artystyczny, który nadal zalicza się do stanów emocjonalnych, początkowo o charakterze erotycznym i perwersyjnym, ale już w końcu lat 70. analizującym stany graniczne, dotyczące relacji między snem a śmiercią (np. w serii performances wykorzystujących piramidy). Najistotniejszym aspektem była analiza swego stanu fizycznego i duchowego. Widzieliśmy kobietę wyzwoloną, panującą nad męskim światem, np. w serii zdjęć Sztuka post-konsumpcyjna (1975). W jakiś sposób jest to także fotografia narcystyczna, w której artystka demonstruje nam siłę swej postawy. Jest to świat pozbawiony męskości, która jak w późniejszym filmie Ruchliwy kwiat (1994), może być okaleczana, wyśmiewana, czy w końcu zastępowana formami żeńskimi. Tak wygląda realizacja postawy feministycznej, reprezentowanej przez takie artystki jak Valie Export czy Marina Abramović, które wyzwoliły się od swych sławnych mężów-artystów.
Ważny jest cykl Sztuczna fotografia (1975), gdyż pokazuje za pomocą wielokrotnej ekspozycji inną stronę aktu i fotografii erotycznej. Jest to działanie konceptualne nie pozbawione ironii. To także odcięcie się od tradycji „fotografii artystycznej” z początku lat 70., kiedy ciało kobiety sprowadzono do formy rzeźbiarskiej oraz uczyniono z niego „męski przedmiot pożądania”. To wyraz konceptualno-feministycznego odcięcia się od tego typu „męskiej” fotografii, tworzonej w wyniku satysfakcji czy pożądania, z czym walczył i do tej pory zmaga się feminizm.
III. Stan wojenny. Apage Satanas. Powrót ekspresji. Druga połowa lat 80. i 90. XX wieku.
Problematyka ta podjęta została w okresie, kiedy załamał się instytucjonalny system sztuki modernistycznej i jej forpoczty – neoawangardy. W 1981 roku nastąpił upadek takich miejsc wystawienniczych, jak galeria Permafo we Wrocławiu czy galeria GN w Gdańsku, co w konsekwencji doprowadziło do zmiany w pojmowaniu sztuki czy do usilnego poszukiwania jej nowych formuł, często będących świadomym wyjściem poza jej tradycyjny gorset (klasyczne definiowanie). Symptomatycznie znaki dotyczące nowego pojmowania twórczości pojawiały się u Natalii LL już w drugiej połowie lat 70. (Śnienie). Uwidoczniły się lęki, nawet obsesje, dotyczące oddziaływania sił nadprzyrodzonych. Artystka używając symboli totalitarnych oraz sił dotyczących znaków zła wykonywała paramagiczne praktyki, które należy traktować jako walkę ze złem – czasowym (ówczesne „państwo wojny”) i uniwersalnym (zło jako odwieczna siła wszechświata)[3]. Performance stał się na moment ważniejszy niż fotografia. Nastąpiło odejście od feminizmu.
Opowiedzenie się za religią było formą nieposłuszeństwa wobec „państwa wojny”, ale Natalia podążyła przede wszystkim własną drogą, poza nurtem „sztuki przy Kościele”.
W twórczości Natalii LL nastąpił kolejny splot z religią. Powstawały coraz bardziej ekspresyjne i zarazem religijne prace, jak Trwoga paniczna – raj utracony, 1987, czy późniejsze Dotknięcie diabła. Ten sam problem dotyczy także performance. W Menego (1997) odbyła się magiczna i profetyczna walka ze złem. Artystka odczyniała zło (na ile potrafię wniknąć w jej stan ducha) i jednocześnie próbowała zracjonalizować całą sytuację w sposób artystyczny. To jedna z autentycznie sakralnych prac, które nie tak łatwo dziś stworzyć. Czy mamy w tym dziale fotograficzno-malarskim do czynienia z refleksją neognostycką, sięgającą tradycji Williama Blake`a, czy może poematu Johna Miltona Raj utracony? Po części tak, choć nie jest to bezpośrednia inspiracja. Blake krytykował materializm tego świata i jego pustkę duchową, ale spoglądał na proletariat. Poszukiwał nowego rodzaju pierwiastka boskiego, składającego się, jak u Miltona, zarówno z dobra, jak i zła. Formy materializowane w twórczości Natalii LL z tego czasu zawierały w sobie pierwiastek dobra, ale także zła, piękna, ale i brzydoty. W latach 90. stosowała formułę autocytatu, ale nie dostrzegam w nim eklektyzmu! Jej fotografia bardzo często ma charakter performance fotograficznego, realizowanego od lat 70., jeśli nie 60.
W tych latach artystka odcięła się od polskiej myśli feministycznej, gdyż nie odpowiadała jej formuła twórczości przedstawiana przez najmłodszą generację, a jednocześnie w tym czasie rozwijała swą sztukę pod wpływem innego typu tradycji. Feminizm okazał się zbyt ciasnym gorsetem. Przynajmniej na razie.
IV. Narodziny według ciała i Narodziny według ducha. XXI wiek
Czy w tych pracach mamy nawiązania do koncepcji Hegla, który widział świat na sposób romantyczny? Nie bezpośrednio, bardziej chodziło jej o ukazywanie ciągłości, a jednocześnie fizyczności i duchowości istnienia świata. Był to też w dalszym ciągu foto-performance w pewnym stopniu nawiązujący sposobem rejestracji do Sztucznej fotografii. W XXI wieku pojawiły się nowe prace przypominające estetykę banerów reklamowych, wykonane metodą druku cyfrowego. Ale od strony technologicznej ważniejszy jest aspekt nieokreślonego zagrożenia – terroryzmem, wojną (w Afganistanie), sytuacją społeczną w Polsce, która coraz bardziej przypomina lata 30. XX wieku, przed czym przestrzegał Stefan Themerson w filmie Przygoda człowieka poczciwego (1937). A czym jest sztuka? Zawsze i przede wszystkim rozwojem duchowym człowieka, chyba że świadomie lub częściej nieświadomie będzie realizować model po czy postsztuki jako formy gry według zasad Duchampa.
Na trzeciej edycji wystawy Kobieta o kobiecie zorganizowanej w Bielsku-Białej (2007) Natalia LL pokazała w nowej, kolorowej formule pracę, a właściwie ich zestaw, wykonaną z negatywu z lat 70. XX wieku, w rodzaju tableaux. Okazała się ona zaskakująco innowacyjna o feministycznym wyrazie, ukazując kobietę-władcę czy raczej oprawcę.
- Por. nt zła w twórczości lat 80., w tym także Natalii LL: A. Wojciechowski, Czas smutku, czas nadziei, Warszawa 1992, s. 74.↵