Zaczyna się niewinnie. Biała ściana, zawieszony na niej obrazek i ludzka dłoń chwytająca czarny mazak. Brak jakiegokolwiek napięcia. Za to obecne jest przeczucie, że uzbrojona w pisak ręka zaraz zacznie mazać nieskazitelne ściany. Widz się nie myli. Gwałtowne ruchy niszczą białe przestrzenie, rysując bez ładu i składu, ale na pewno w rytm muzyki. Tak w telegraficznym skrócie można opisać teledysk „In Context” w reżyserii Dan’a Low’a zrealizowanego dla Field Music.
Ten klip na pewno trzeba obejrzeć do samego końca. To, co na początku wydawało się zwykłym, graficznym chaosem, kończy się w efekcie precyzyjnym, niepokojącym rysunkiem, utkanym z obrazów znalezionych w Internecie oraz sugestii Field Music. Tajemnicza dłoń, malująca obraz należy do Chrisa Feinera – fotografa i przyjaciela reżysera z czasów studiów[1]. Podczas kręcenia tego obrazu, Feiner namalował rysunek niemal nie odrywając ręki od białych przestrzeni. Zajęło mu to 27 minut, a po zakończeniu zdjęć artysta ledwie poruszał ręką z powodu skurczu[2]. Pomimo fizycznych trudności obraz prezentuje się niezwykle ciekawie, podobnie jak cała twórczość Dan’a Low’a, która nie kończy się tylko i wyłącznie na reżyserii wideoklipów czy krótkich reklamówek. Lowe jest także fotografem, realizującym zlecenia dla takich firm jak Audi, Harley Davidson czy Lacoste. Każda z jego fotografii jest niezwykle malarska, szczegółowa. Charakteryzuje je ostra szorstkość, ale i dziwaczna, senna wrażliwość, która sprawia, że kadry artysty mieszczą się gdzieś pomiędzy onirycznością a uświadomioną sztuką.
Powróćmy jednak do jego muzycznych realizacji. Kolejnym klipem, który wyreżyserował Lowe, był teledysk „The Photos On My Wall” dla brytyjskiego zespołu Good Shoes. Jest to bardzo lekki obraz, zrealizowany mimochodem, pozornie od niechcenia, choć trzeba przyznać, że ta nonszalanckość udziela się także i widzowi. Bohater tego obrazu leniwym krokiem przemierza różne zakątki starego, obskurnego budynku, trzymając fotografię w dłoniach. Potem wręcza ją napotkanej kobiecie, która zaczyna robić kolejne zdjęcia. Sam klip może nie posiada specjalnej zaskakującej narracji, jednakże wprowadza on widza w niepokojący klimat doskonałego, brytyjskiego rocka.
Na pewno do intrygujących realizacji Low’a można zaliczyć klip „Peaches” Dub Pistols przy udziale Rodney’a P, którego akcja poszatkowana jest na dziewięć osobnych historii. Widz może obserwować je wszystkie jednocześnie. Oczywiście w tym przypadku oko zaczyna uciekać od jednego obrazu do drugiego, nie mogąc nadążyć za szybko zmieniającymi się kadrami. Jednakże ten zabawny, wizualny kalejdoskop jest godnym uwagi reżyserskim eksperymentem, którego celem jest możliwość uchwycenia w czasie nieustannie zmieniającej się rzeczywistości.
Zupełnie odrębnym obrazem jest na pewno klip „We Can Make It Out” dla zespołu Spokes, który zachwyca niezwykle wypolerowaną estetyką. Akcja tego teledysku dzieje się w lesie, który przemierzają członkowie zespołu. Nieustannie wędrują, wsłuchując się w szelest liści, w dźwięki padającego deszczu czy łamanych pod stopami gałęzi. Ta gęsta od samotności i przemijalności atmosfera, zostaje chwilowo podgrzana przez pięknie sfilmowany ogień, by po chwili zmienić się w widok szalejących, zachłannych wodnych fal, które bezpowrotnie pochłaniają bohaterów tego teledysku. Ta nagła, bezpośrednia obecność śmierci wydaje się być w tym obrazie nie na miejscu. Staje się nieprzystającym elementem, który zakłóca prawidłowy odbiór tej krótkiej realizacji. Być może to właśnie na tym polega cała twórczość Lowa- potrafi on w skuteczny sposób, za pomocą prostych środków wyrazu, przenieść nieprzewidywalność rzeczywistości na obraz, który pęczkuje na oczach, nieustannie go zaskakując.