Ekspozycja Korespondencje. Sztuka nowoczesna i uniwersalizm jest największą wystawą zbiorową, jaką dotychczas pokazało w ms2 Łodzi. Jest połączeniem dwóch kolekcji: Kunstmuseum Bern, opartej na zbiorze Rupf Stiftung, ze zdecydowanie mniejszą ilością dzieł, niż kolekcja Muzeum Sztuki w Łodzi. Tylko, że w łódzkim muzeum nie ma obrazów Picassa, Wasilija Kandyńskiego, czy wideo Billa Violi. Polskich instytucji nie stać na takie zakupy. Ekspozycja jest również eksperymentem, ponieważ ideowo nawiązano do pism Waltera Benjamina Pasaże oraz zastosowano „referencję dialektyczną”, czyli rozbudowany komentarz Tomasza Kozaka, interesującego myśliciela i artysty wizualnego. Całości dopełnia równie eksperymentalna architektura wzbogacona namalowanymi dekoracjami i cytatami – czasami pełna nadmiaru lub innym razem rażąca pustką ściany, w czym dostrzegam najsłabszą cześć wystawy. Ta nie do końca przekonywująca koncepcja ideowo nawiązuje do wystawy otwierającej muzeum w 2007 roku, kiedy po raz pierwszy zrezygnowano z układu chronologicznego na rzecz kilku kategorii, które nie potrafiły, gdyż nie mogły, ująć historii sztuki współczesnej w przekonujące klamry ideowe. Pamiętam, że w kategorii 4) obiekt, fetysz, fantazmat pokazano np. fragment słynnego religijnego cyklu Andrzeja Pawłowskiego Genesis. Tego typu myślenie jest zbyt materialistyczne, co mija się z koncepcją samego Benjamina, które było zdecydowanie bardziej skomplikowane, m.in. poprzez tradycję mistycyzmu żydowskiego, pomimo deklarowanego związku z tzw. szkołą frankfurcką.
Wystawa pokazuje przede wszystkim znany i podstawowy zestaw/kanon, którym dysponuje MS i szkoda, że nie stać było na jego większe przewartościowanie, które ujawniłoby innych twórców: polskich, czeskich, węgierskich, etc.
Ekspozycja podzielona została na 12 pasaży, o różnej formie i zagęszczeniu zawieszonych prac.
Pasaż 1. Stracony list
To wiele wybitnych prac. Bardzo ciekawym zabiegiem jest skonfrontowanie rzemieślniczych zdjęć z widokami niezmodernizowanej Łodzi Władysława Grabowskiego z fragmentem kolekcji grupy a.r. Z tego bardzo ciekawego zestawiania widać czym były abstrakcyjne, bliskie konstruktywizmowi obrazy np. Karola Hillera, w których skrywała się także łódzka rzeczywistość, a nawet parareligijność. Natomiast w wąskim „tunelu” czy pasażu sąsiadują prace Witkacego obok Strzemińskiego czy Tytusa Czyżewskiego. Nie widzę tu logiki, gdyż nagromadzone w nadmiarze i wysoko od podłogi obrazy migają, jak w kalejdoskopie. Zdecydowaną większość dobrze znam, ale mogę sobie wyobrazić wrażenie odbiorcy, który widzi je po raz pierwszy. W dalszej części zaprezentowano konstruktywistów, pracę Pabla Picassa z portretem Kahnweilera, surrealistów, konceptualistów, jak Jarosława Kozłowskiego, czy nietypową rzeźbę performera Zbigniewa Warpechowskiego, która w istocie wyrosła także z idei konceptualnych. Zresztą ta nietypowa dla całej jego twórczości praca od lat pokazywana jest w łódzkim muzeum i jakże inna jest np. od jego instalacji w Muzeum Narodowym w Krakowie, kpiącej z ducha sztuki krakowskiej.
Co w tym zestawie robi ciekawy fotograf Lothar Wolleh, który fotografował w eklektycznym stylu ważnych artystów świata? Trudno odgadnąć! W tej części polecam Wieżę Babel Romana Opałki, która zbliżyła się do rozwiązań konceptualnych. Także godną zapamiętania na samym początku wystawy jest Głowa mężczyzny [Tête d’homme] (1908) – wczesny kubistyczny obraz Pabla Picassa.
Pasaż 2. Zakrywanie przestrzeni
Niedaleko najważniejszego piktorialisty polskiego – Jana Bułhaka – którego bardziej interesowała religijność i narodowość, niż „zakrzywiona przestrzeń”, znajduje się konceptualna praca Christo wyrastająca z założeń francuskiego Nowego Realizmu. Oczywiście w zdjęciach Bułhaka pojawiała się deformacja optyczna, ale nie była ona celem samym w sobie. Można w tym pasażu podziwiać rzeźby Katarzyny Kobro i blisko sąsiadujące (jak najsłuszniej) konceptualne prace Josepha Kossutha. Ale umieszczenie niedaleko nich socrealistycznej fotografii Papier Henryka Makarewicza pokazuje, moim zdaniem, że tworzenie typologicznych konstrukcji znaczeniowych nie zawsze służy celowi, gdyż nawet w skrajnie geometrycznych przejawach sztuki będzie miało to swe znacznie, jak też w każdym rodzaju fotografii (dokument, inscenizacja, konstruktywizm, etc.).