W ten sposób artysta poszukuje możliwości połączenia sztuki z życiem, z codzienną rzeczywistością, z tym, co tak powszednie, że aż ignorowane i spychane na margines. Na wczesnych pracach Cibulki ludzie jedzą, piją, zbierają płody ziemi – czerpią z życia to, co zmysłowe, najprostsze, a zarazem dzięki swojej archaicznej wręcz prostocie urastające do rangi wciąż na nowo dziejącego się mitu. Człowiek ponownie staje się częścią cyklu natury, z niej czerpie i jak ona przemija. Przyrządzanie i spożycie posiłku jest rytuałem, celebrowanym z czcią i namaszczeniem, a przygotowywane i przetwarzane przez Cibulkę w czasie akcji produkty ulegają czemuś w rodzaju transformacji, przemienienia. Odczytane w ten sposób wczesne projekty artysty zdają się nawiązywać dialog z religijnymi rytuałami i procesami uświęcania, mistycyzowania płodów natury. Kontekst znaczeń jest tu szeroki, a rozciąga się od mitycznych rolników, bogiń płodności jak chociażby pochodzącej z regionów bliskich artyście Wenus z Willendorf, po rytualność życia codziennego, w którym przejawiają się odwieczne tradycje i więź człowieka z naturą. Samo życie staje się religią.
Cykl poświęcony Polsce
Dla odbiorców wystawy w CSW szczególnie ciekawy może wydać się cykl obraz z 2006 roku, który artysta poświęcił Polsce. Cibulka, podróżując po Polsce, zbierał fotografie, łapczywie chwytając wszystko, co go otacza. Nie wyszukiwał motywów szczególnie malowniczych, atrakcyjnych z fotograficznego punktu widzenia, lecz „strzelał” aparatem nieledwie bez opamiętania, bez dbałości o techniczną perfekcję i wyjątkowość kadrowania. Jak zwykle był szczególnie wyczulony na zderzanie się duchowości ze zmysłowością, religijności z prostotą dnia codziennego, prozy życia z jego poetyckim, nieoczekiwanie lirycznym obliczem. Jak zwykle także dawał się ponieść własnej zachłanności na obrazy i spontanicznie gromadził materiał wizualny w pamięci cyfrowego aparatu, by później z tysięcy ujęć dokonać selekcji. W czasie wędrówek po Polsce, oprócz licznych obrazów – zdjęć, gromadzone są wrażenia, skojarzenia, olśnienia i rozczarowania związane z każdym spuszczeniem migawki i układające się w mentalny obraz kraju, w którym urodziła się matka artysty. Pierwszy obraz Polski w świadomości Cibulki pochodzi więc prawdopodobnie z jej opowieści – generuje się nieledwie mityczna opowieść o Głogówku Śląskim, ucieczce do Wiednia i wypieraniu polskich korzeni. Biografia artysty nosi więc na sobie piętno Historii, stygmat środkowo-europejskiego tygla, w którym mieszało się wiele nacji. Wobec cyklu obraz nasuwa się pytanie, czy Cibulka poszukuje Polski takiej, jaką zapamiętała z dzieciństwa jego matka, czy stara się podchodzić do postawionego sobie artystycznego zadania bez żadnych wstępnych założeń? Prawdopodobnie obraz mentalny pod wpływem zalewu obrazów rzeczywistych ulega ciągłej transformacji i nieustannym modyfikacjom – przejechane po polskich drogach kilometry, zjedzone pierogi i kolejne talerze żurku, moczenie stóp w lodowatym listopadowym Bałtyku i spacer plażą, rozmowy ze spotkanymi osobami prowokują do zadawania wciąż nowych pytań i kierunków poszukiwań tego, co polskie.
obraz – 09, który trafi do kolekcji CSW jako dar artysty, skonstruowany jest jako tryptyk, na który składają się oświetlona firanka, ciemny korytarz z wpadającym doń z boku świeżym mięsem oraz strach na wróble na zielonej, intensywnie zalanej światłem słonecznym łące. Kombinacja obrazów nic nie robi sobie z zachowania skali, właściwych proporcji poszczególnych motywów, lecz swobodnie wchodzi ze sobą w dialog, łamiąc granice pomiędzy strefami tryptyku. Mięsne podroby z impetem „wpadają” do korytarza zakończonego nieledwie mistycznym blaskiem padającym z okna – w tej pracy ponownie uwidaczniają się korzenie artystyczne Cibulki, związane silnie z wiedeńskim akcjonizmem i jego predylekcją do poszukiwania intensywności na granicy tego, co mistyczne i tego, co mięsne, cielesne, zmysłowe.