Od 6 maja w Centralnym Muzeum Włókiennictwa trwa wielkie święto współczesnej sztuki włókna: 14. Międzynarodowe Triennale Tkaniny Łódź 2013. Na wystawie głównej, konkursowej tej prestiżowej i obecnie jedynej tego typu na świecie imprezy, czeka na nas 427 tkanin 131 autorów z 50 państw. Już same liczby robią wrażenie, a dodatkowo pogłębia je miejsce ekspozycji – postindustrialna przestrzeń XIX-wiecznej Białej Fabryki Ludwika Geyera, pierwszej murowanej w mieście nad Łódką. Warto odwiedzić ten wyjątkowy nie tylko w skali Łodzi zabytek, żeby zobaczyć jak tradycja przeplata się tu z nowoczesnością i jak „wielowątkowym”, pojemnym i zaskakującym często medium jest dziś sztuka włókna.
Na początek ważne wyjaśnienie dla tych widzów, którzy z łódzkim Triennale zetkną się poprzez 14. edycję po raz pierwszy. Odbywająca się od 1972 roku impreza ma charakter konkursu „pośredniego”, kryterium kwalifikacji na wystawę główną nie dotyczy bowiem prac, lecz ich autorów. Są oni typowani przez międzynarodowych konsultantów, znawców współczesnej sztuki włókna z całego świata: krytyków, redaktorów pism branżowych, dyrektorów instytucji zajmujących się sztuką włókna, kuratorów wystaw i projektów tkackich, w końcu wybitnych artystów-tkaczy, których o wskazanie kandydatów na autorów triennalowych prac prosi Rada Programowa MTT. Wybrany w ten sposób artysta może przesłać do Centralnego Muzeum Włókiennictwa dowolną pracę, o dowolnej tematyce, ograniczany jedynie jej wymiarami, czasem powstania (ostatnie trzy lata) oraz ogólnym kryterium „medium włókna i przeplotu”. Przy tak otwartej formuje wszystko może się wydarzyć, a wiele z przysłanych propozycji zaskakuje i widzów i organizatorów, w tym roku na ogół pozytywnie.
Nadesłane na 14. Międzyanarodowe Triennale Tkaniny z pięciu kontynentów prace zostały wyeksponowane (czyli rozpięte, podwieszone, ustawione, naciągnięte, w zależności od ich konstrukcji i zastosowanych materiałów) na trzech kondygnacjach wschodniego skrzydła D, wybudowanego w 1886 roku jako zamknięcie czworoboku zabudowań Białej Fabryki. Żeliwna konstrukcja jednoprzestrzennych, wysokich na kilka metrów wnętrz dawnych hal produkcyjnych, doświetlonych dodatkowo przeszklonym dachem, już po raz drugi pozwoliła dobrze wyeksponować triennalowe propozycje , zwłaszcza te wielkoformatowe i interaktywne. Przypomnijmy, że wnętrza skrzydła D służą ekspozycji Międzynarodowego Triennale Tkaniny od 13. edycji, czyli od 2011 roku, wcześniej wystawę główną aranżowano w dużo mniejszych i mniej komfortowych przestrzeniach najstarszego w obrębie Białej Fabryki skrzydła A, wybudowanego w latach 30. XIX wieku. Nie jest to bez znaczenia dla omawianego tematu, gdyż aranżacja obiektów tkackich, często zwiewnych i trójwymiarowych, rządzi się inną skalą trudności niż wystaw malarstwa, grafiki, fotografii czy rzeźby. Jeśli dodamy do tego wielką różnorodność zastosowanych technik, stylistyk i materiałów w propozycjach nadesłanych na 14. MTT, docenimy wysiłek projektanta wystawy, Michała Gałkiewicza i Działu Organizacji Wystaw CMW. Piszę o tym nie bez powodu, często bowiem wartościowe dzieło umyka uwadze widza przez mało efektowne lub niewłaściwe wyeksponowanie. Kluczem do aranżacji tej edycji Triennale było natomiast, w moim odczuciu, wydobycie niuansów szeroko rozumianej tkaniny artystycznej i wyważenie proporcji między tradycyjnym warsztatem tkackim a eksperymentami, mniej lub bardziej trafionymi.
Bardzo dobrze (i licznie) w tej edycji Triennale wypadły gobeliny, zarówno te klasyczne, wielkoformatowe, jak i dzieła mniejszego formatu. Przykładem pierwszego jest „Piekło” Renaty Rozsívalowej z Czech, tkanina nagrodzona jednym z trzech równorzędnych Brązowych Medali oraz Medalem Centralnego Muzeum Włókiennictwa, przyznawanym przez pracowników merytorycznych tej placówki. Jak się okazuje gobelin, gatunek czasochłonny i wymagający umiejętności warsztatowych, wciąż inspiruje wyobraźnię artystów spod różnych szerokości geograficznych, o czym świadczą prace: Marii Antoniety Arnal Parady z Wenezueli, Rosjanina Sergeya Gavina, Estonki Siri Minki, Roberta Orihueli Yurivilca z Peru, Misao Watanabe z Japonii czy baśniowe miniatury gobelinowe Terezy Ioannou z Cypru. Równie interesująco prezentują się żakardy – i te dostrzeżone przez Jury, jak monochromatyczna „Kompozycja z pionową kreską” Polki Doroty Taranek (Srebrny Medal) czy nieco imitująca fotogobelin „Niemożliwa układanka” Lise Frølund z Danii (nagroda specjalna) – i te nienagrodzone, jak „Rodin et Claudet#1 – Miłość niemożliwa?” nawiązujący do słynnego romansu rzeźbiarza Augusta Rodina i jego uczennicy Camille Claudet, cztery bryty tkaniny autorstwa Louise Lemieux Bérubé czy działający na emocje widza formatem i tematem gigantyczny żakardowy kadr noworodka „Oddech” Litwinki Moniki Žaltauskaité-Grašiené. Artyści z sukcesami eksperymentowali z technikami szycia maszynowego (zasłużony Brązowy Medal dla Amerykanki Cindy Hickok za misterną i pomysłową kompozycję „Café de Musée”, będącą ciekawym dialogiem ze sztuką Mistrzów malarstwa europejskiego) i haftu (honorowo wyróżniona konstruktywistyczna „Kompozycja 8/10” Doroty Grynczel z Polski). Obok surowców naturalnych, takich jak bawełna, wełna, jedwab czy len współcześni tkacze chętnie wykorzystują też możliwości włókien syntetycznych, czego dobrym przykładem jest „Kod kreskowy”, instalacja Barbary Abele z Łotwy (wyróżnienie honorowe) – rodzaj gigantycznego, wielobarwnego parawanu z elastiku, poliestru i lycry. Instalacje są kolejną, po kompozycjach przyściennych, dwuwymiarowych, ważną grupą obiektów na 14. MTT. Wymagają one od widza nie tylko obcowania z trzecim wymiarem, ale też często interaktywności, jak nagrodzona Srebrnym Medalem praca Polki Lidii Choczaj. Artystka na planie dużego okręgu podwiesiła na cienkich żyłkach miniaturowe kalejdoskopy, na wysokości ludzkiego oka, zachęcając tym samym zwiedzających do skorzystania z nich. Propozycja niewątpliwie ciekawa, choć z tkaniną mająca niewiele wspólnego, co dodatkowo dziwi w kontekście przyznanego jej Srebrnego Medalu.
Zabieg efektownego podwieszenia wykorzystany został również w innych instalacjach, dzięki czemu odnosimy wrażenie, że niektóre dzieła lawirują w powietrzu lub spływają z przestworzy, jak „Circle-B” Yoko Kataoki z Japonii, obiekt z jedwabiu, ratanu i indygo, wyróżniony honorowo przez Jury. Na mnie największe wrażenie zrobiły natomiast dwie instalacje wykorzystujące motyw ubrania, co wpisuje je w nurt współczesnej tkaniny odwołujący się do pamięci osobistej: częściowo podwieszona, a częściowo leżąca złota suknia Eleny Tkachenko z Rosji, poetycko zatytułowana „Przeczucie miłości” oraz „Przeminęło” Kanadyjki Laury Vickerson – gigantyczny trójkąt z pozszywanych ubrań po recyklingu, działający skalą, bielą i formą kojarzącą się z krzyżem. To nie jedyny przykład wykorzystania surowców wtórnych w propozycjach tkackich tegorocznego Triennale – Amerykanin Jerry Bleem wyszydełkował ze zużytych plastikowych toreb na gazety napis OIL, tytułując go „Na pamiątkę starych gazet”, zaś Hrafnhildur Sigurðardóttir z Islandii jako tło swojej kompozycji „No more rain” wykorzystała płaszcz przeciwdeszczowy z recyklingu. Artyści-tkacze reagują bowiem na problemy współczesności podobnie jak malarze czy graficy, trafnie komentując takie zjawiska jak konsumpcjonizm czy estetyzacja ulicy. Stąd zapewne obecne w sztuce włókna tkackie przedmioty imitujące inne surowce lub materiały: obuwie („Przyrządy pomiarowe” Niran Baibulat z Finlandii), kliszę fotograficzną („W skali szarości” Siri Berqvam z Norwegii) a nawet owoce („Anemonaoide” Karen Net Zayas z Portoryko). Jeszcze inny zabieg artystyczny zastosowała laureatka trzeciego Brązowego Medalu, Daniela Krystyna Jałkiewicz z Polski. Swój rzeźbiarski obiekt „Żądło” zbudowała z drewna, aluminium i nici nawiązując z jednej strony formą do owadziego narządu, a z drugiej nawiązując (czy świadomie?) do słynnych „Żądeł” z lat 70. XX wieku autorstwa Wojciecha Sadleya. Działanie odważne, świadczące o dużej świadomości artystycznej autorki, choć w moim odczuciu jej praca nie wytrzymuje konkurencji z owiniętymi czarnym sznurem ostrzami kos Sadleya, groźnymi i niepokojącymi.