Wróg się rodzi, a ty Nigdy nie będziesz Polakiem – tego typu sentencje w postaci neonów możemy oglądać na nowo otwartej przez Galerię Arsenał wystawie Huberta Czerepoka pt. „Historia i utopia”. Wystawie, w której banał, naiwność przeplatają się z intrygującą koncepcją. Dwie skrajności w jednej przestrzeni, której industrialny charakter w wypadku niektórych prac przytłacza, innym z kolei nadaje temperamentu.
Hubert Czerepok jest artystą w Białymstoku obecnym – podkreśliła podczas wernisażu wystawy kuratorka i dyrektor białostockiej Galerii Arsenał, Monika Szewczyk. Obecność tę potwierdza to, że „Historia i utopia” jest drugą indywidualną wystawą prac artysty w białostockim Arsenale (pierwsza, zatytułowana „Czy wylądowaliśmy na Księżycu?”, odbyła się w 2006 r.). Od poprzedniej odróżnia ją to, że zawiera nowe projekty i odbywa się w elektrowni – miejscu wyróżniającym się na tle white cube’ów, do jakich przyzwyczajają nas współczesne galerie. W industrialnej, uderzającej chłodem i mrocznej przestrzeni artysta proponuje odbiorcy oscylację pomiędzy fikcją, prawdopodobieństwem a rzeczywistością. Skupia się na analizowaniu sytuacji niejednoznacznych, problematycznych, niepokojących, których doszukuje się w ludzkiej działalności zapisanej na kartach historii. Z tego chociażby względu wiele prac zaprezentowanych w elektrowni ma formę popularnonaukowego dokumentu rodem z cyklu Sensacje XX wieku. Pytanie – ile w tym dokumentacji, kreacji, a ile w końcu sensacji?
Najnowszy projekt „Historia i utopia” jest realizacją z pogranicza fikcji i realności. Na pozór nieprawdopodobne historie łączone są tutaj z narracją budowaną przez artystę, co wpisuje jego twórczość w nurt tak zwanego dokumentu inscenizowanego. Idea wystawy zaczerpnięta została z książki Emila Ciorana Historia i utopia, składającej się z sześciu esejów, w których autor w ironiczny sposób postrzega politykę jako element utopii rozpowszechnianej przez aparat władzy państwowej wśród społeczeństwa. Jak daleko można posunąć myśl w destrukcji tego, co przyjęte zostało jako powszechnie uważane wartości? – pyta autor. Po skrupulatnym obejrzeniu wystawy Czerepoka można odnieść wrażenie, że w większości wypadków prace artysty z myślą E. Ciorana łączy jedynie tytuł.
1. Neony
Całość ekspozycji można postrzegać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza odnosi się do aranżacji prac, które prezentowane są na dwóch kondygnacjach budynku, druga do ich jakości – czyli sprowadza do pytania, czy to, co proponuje nam Czerepok w białostockiej elektrowni, można nazwać sztuką, czy sztuczką? W dolnej części przestrzeni – słabszej jakościowo – znajdują się prace z pogranicza wideo, dokumentu, rysunku i instalacji. Góra, zajęta przez neony, stanowi najmocniejszą część ekspozycji i wyraźnie zdaje się dominować nad resztą prac pod względem aranżacji, jak i wartości artystycznej.
Drogę na piętro z neonami, wśród których zdecydowanie najbardziej intrygujący jest C_złowiek, rozświetla nawiązujący w warstwie ikonograficznej do krzyża św. Benedykta oraz logo filmy Bayer neon Death From Above. Wchodząc schodami, widz spogląda na jaśniejący jaskrawym białym światłem emblemat, którego ładunek informacyjny jest sprzeczny z jego formą. Elementy geometryczne – koło i krzyż, kojarzone z doskonałością, wartościami chrześcijańskimi, nadzieją – informują jedynie o tym, że nie tylko iluminacja, nie tylko zbawienie, ale także śmierć przychodzi z góry. Tego rodzaju dualizm przewija się w ekspozycji Czerepoka na każdym kroku.
Intrygujące w zaprezentowanych w białostockiej ekspozycji neonach jest ukazanie symbolu w homogenicznej rzeczywistości. Symbolu, który do funkcjonowania potrzebuje jednorodnej, ściśle określonej przestrzeni. W dzisiejszym świecie symbol nie jest już nośnikiem treści mitologicznych, a raczej elementem kultury, którym artysta może posługiwać się w sposób dowolny. Ta gra pomiędzy znaczonym a znaczącym w surowym i przepełnionym chłodem wnętrzu elektrowni nadaje takim pracom, jak Death From Above, Nigdy nie będziesz Polakiem czy C_złowiek, oprócz ich wewnętrznego kontekstu, dodatkową energię na polu znaczeniowym. Widz znajdujący się w pomieszczeniu, w którym umieszczony został neon C_złowiek, zdaje się wchodzić w pole oddziaływania jarzącej się czerwieni. Zostaje zdominowany przez dychotomię zachodzącą w istocie pojęcia, które go definiuje. Światło wydobywające się z obiektu wydaje się wręcz namacalne, czyniąc pozostałe elementy materialnej przestrzeni mniej konkretnymi. Zabieg ten został uzyskany dzięki przeszklonej przestrzeni, w której znajduje się praca.
Aranżacja prezentowanych w Arsenale neonów czyni z nich rodzaj rzeźby przestrzennej, wypełniającej pomieszczenia. Poprzez emisję jaskrawego światła wchodzą one w relację z industrialną przestrzenią, bazując na zmysłowości koloru, którą możemy porównać do tej stosowanej w reklamie. Pod względem treści i tematyki, jaką poruszają, stają się rodzajem rzeźby społecznej.