Punktem wyjścia do tej naprawdę wyjątkowej ekspozycji stał się Hussein Chalayan, legendarny, niezwykle kreatywny i innowacyjny projektant ubrań, łączący w swoich realizacjach awangardę, futurystyczne technologie i praktyczną elegancję[6]. Jak pisze Igor Małachow, Chalayan to skrajny konceptualista, z własnym rozumieniem roli tkaniny i kroju, a także z architektonicznym punktem widzenia na modę[7]. Do legendy przeszła już jego plastikowa, biała sukienka, sterowana pilotem, zamieniająca się w skrzydła anioła albo suknia-toga przeistaczająca się w latającego węża. Artysta w swojej twórczości inspiruje się wielokulturowością.
„Zawsze, kiedy zaczynam myśleć o przenikaniu się kultur, o różnych kulturowych i językowych koktajlach, czuje, jak porywa mnie fantazja. Dziś wszystko jest tak pomieszane, iż niekiedy zapominamy o pierwotnych korzeniach”[8] – opowiada artysta. Swoją twórczością, jak trafnie zauważyła Isabel Blow, zmusza do umieszczania mody w ramach poważnej estetyki. Dlaczego? Bo artysta nie ogranicza się tylko i wyłącznie do projektowania. Stara się poprzez ubrania dostrzec zależności, jakie wyznacza strój i otaczająca rzeczywistość. Na toruńskiej wystawie Chalayan prezentuje instalację wideo „Nieobecna obecność”(2005), w której uczestniczy Tilda Swinton. Aktorka wciela się w rolę biolożki, która ma wyizolować kod DNA z ubrania emigrantki, pragnącej zamieszkać w Londynie. Na jego podstawie ma powstać trójwymiarowy klon właścicielki stroju, który zostanie poddany wnikliwej obserwacji. Dopiero wtedy zostanie wydana decyzja o możliwości pozostania kobiety w Wielkiej Brytanii. Sam film staje się głosem przeciwko restrykcyjnej polityce imigracyjnej, ograniczającej stały pobyt w Zjednoczonym Królestwie. W zupełnie innym tonie utrzymany jest kolejny film artysty, „Miejsce przejścia”(2003). Obraz od początku budzi podskórny niepokój. Przez opustoszałe przestworza, mknie opływowa kapsuła, w której zamknięta jest kobieca postać. Owa dziwna machina, niczym łono matki, serwuje bohaterce jedzenie, wodę albo zamienia się w wygodne łóżko. Wehikuł przemierza różnorakie przestrzenie – od Europy po Azję, podkreślając korzenie projektanta, a także wpływ technologii na ludzką jednostkę, izolującą się od wszelkich, zewnętrznych doznań.
Tymczasem futurystyczne ubrania prezentuje Kim Hagelind, zainspirowany odkryciami matematyka i artysty, Bena F. Laposky’ego, wykorzystującego oscyloskop jako medium kreacji sztuki abstrakcyjnej. Hagelind tworzy stroje, przypominające swoją formą rzeźby z laserowo wycinanego plastiku. Jego kreacje powstają na wzór elektronicznych abstrakcji i utrzymane są w ciemnych tonacjach.
Zupełnie inne podejście do ubioru posiada Minna Palmqvist. Stroje, które tworzy, nawiązują bezpośrednio do metamorfoz ciała, ulegającego ciągłym, pozornie niezauważalnym zmianom. Artystkę frapuje problem zakrywania i odkrywania, udoskonalenia własnego ciała, jak i jego akceptacji. Utrzymane w cielistych barwach stroje, igrają z przyjętymi na co dzień kryteriami piękna, podkreślając biologiczność, mięsistość. To nie są zwykłe ubrania – to jest przysłowiowa druga skóra, dostosowująca się do aktualnej kondycji ciała.
Ciekawymi obiektami prezentowanymi na wystawie są prace Any Rajcević z cyklu „Animal”. Trudno jest zdefiniować, do jakiej kategorii one należą – do biżuterii czy do masek. Sam projekt to nowoczesna interpretacja struktur anatomicznych zwierząt w oparciu o istniejące struktury szkieletu. Mają one stanowić naturalny dodatek do ludzkiego ciała lub ozdobę. Artystkę interesuje krzyżowanie się gatunków, mutacja człowieka i zwierzęcia. Wykonane ręcznie, między innymi z włókna szklanego, żywicy i silikonowego kauczuku, biżuteryjne rzeźby zyskują podwójny status – dzieła sztuki, jak i dodatku, który można na siebie włożyć.
Tymczasem biżuteria Tomoko Hayashi bada strukturę i historię łzy. Jak twierdzi artystka, łzy stanowią niezwykle prywatne, intymne doświadczenie emocjonalne. Dlatego też postanawia je zebrać i umieścić w substancji spożywczej, z której powstają tradycyjne japońskie słodycze, Kohaku. Hayashi tym samym pragnie stworzyć nowy rodzaj wymiany doświadczeń, przy użyciu wielu zmysłów[9].
Wystawa w toruńskim CSW niewątpliwie obfituje w tytułowe cuda-niewidy, fundując swoim widzom niezwykłe doświadczenia wizualne. Wystawa kwestionuje ustarte schematy myślenia o modzie, jako o tendencyjnym ubiorze, dodatkach zmieniających się co sezon i o awangardowych zabawach wzorami, materiałami i technologiami. Pomimo definicyjnych problemów, z jakimi boryka się do tej pory moda, po objerzeniu toruńskiej wystawy chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości, że być może stanie się kolejną odsłoną sztuki, która przetrwa niejeden sezon.