W zakończeniu tekstu Powolny progres, podsumowującego rok 2013 w kinie polskim, Marcin Adamczak pisał:
„Póki co stwierdzić można, iż kino polskie całkiem nieźle prezentowało się na tle repertuaru zagranicznego, o czym poniższe, na wskroś subiektywne, zestawienie najciekawszych tytułów mijającego roku. Zdecydowanie warto wyróżnić dwa filmy: Życie Adeli – rozdział 1 i 2 Abdellatifa Kechiche oraz Spring Breakers Harmony Korine’a. Ostatni film reżysera Czarnej Wenus to, zdawałoby się, prosta historia francuskiej dziewczyny. Dziełem wyjątkowym czyni go jego wymiar niesłychanie wiarygodnego, plastycznego, impresyjnego zapisu indywidualnego losu, życia upływającego pośród tego, co banalne, a jednocześnie ogniskującego się wokół palącej namiętności. Spring Breakers, zrealizowany w 2012 roku, lecz dystrybuowany w polskich kinach w kwietniu roku ubiegłego, to z kolei straszny sen popkultury opowiadający o wybierających się na Florydę czterech jelonkach Bambi, a być może o wydarzeniach będących tylko sennym rojeniem bohaterek. Przełamując historię początkowo zapowiadającą się na opowiastkę zatopioną w strumieniach piwa, pośpiesznego seksu i nieustającej imprezy, Harmony Korine opowiada o pragnieniu transgresji i w przewrotny sposób odwraca moralny bieg opowieści, w której ostatecznie zwyciężają dwa najodważniejsze jelonki, nie cofające się przed pragnieniem”.
Prezentując najważniejsze filmy 2013 roku w ujęciu Marcina Adamczaka, zachęcamy do ponownej lektury artykułu autora, a także do dyskusji – budowania własnych subiektywnych rankingów.
1. Życie Adeli – rozdział 1 i 2, reż. Abdellatif Kechiche, 2013.
2. Spring Breakers, reż. Harmony Korine, 2012 (premiera w Polsce: 2013).
3. Drogówka, reż. Wojciech Smarzowski, 2013.
„Smarzowski zaprezentował najlepsze policyjno-polityczne kino od czasów Psów Pasikowskiego. Reżyser Domu złego ponownie sportretował mroczny, niebezpieczny i nieprzenikniony świat, lokując go tym razem w stolicy, fantastycznie sfotografowanej przez Piotra Sobocińskiego juniora. Kino polityczne w węższym sensie definiowane bywa jako opowiadające o polityce i politykach, bądź też jako wysoce krytycznie, rebeliancko lub subwersyjnie nastawione do rzeczywistości. Drogówka polityczna jest w jeszcze innym, szerszym sensie, Smarzowski wykorzystał tu kostium kina gatunkowego, by stworzyć brutalną opowieść o otaczającej rzeczywistości oraz nieprzejrzystych, zakulisowych grach o władzę i pieniądze, analogiczną do historii o Franzu Maurerze i jego kompanach. Różnica polega jednak na tym, że Drogówkaobwieszcza koniec świata Halskich i Maurerów. Sierżant Król może tylko pomarzyć o tym, że jak Franz po prostu „pozabija ich wszystkich”. Doskonale wie, że to nierealne, może co najwyżej starać się przeżyć, ale i tak przyjdzie mu paść tuż obok budowy drugiej linii warszawskiego metra. „Forget it. It’s Chinatown” – mówi nam Smarzowski, a kamera jak zwykle odjeżdża wysoko w górę”.
4. Sugar Man, reż. Malik Bendjelloul, 2012 (premiera w Polsce: 2013).
5. Papusza, reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, 2013.
„W Papuszy autorski duet, Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze, bardzo świadomie ukształtował narracyjną materię. Dominantą historii Bronisławy Wajs i Jerzego Ficowskiego nie jest prosta chronologia, ale mitologiczna struktura organizująca fabułę filmową, tkaną z retrospekcji i czasowych przeskoków opowieść o świecie zmierzającym od harmonii i doskonałości do upadku i rozkładu. Tym razem uniwersalna historia przemijania i degradacji materializuje się w dziejach kultury, zniszczonej po wojnie w efekcie nakazu przymusowego osiedlenia się Romów. Epoka Polski Ludowej – ukazanej jako szara i nieciekawa – konfrontowana jest tutaj z międzywojennymi snami o wielokulturowym państwie. Krauzowie unikają przy tym portretowania Romów jako bezwolnych ofiar nietolerancji i dyskryminacji. Ukazują uniwersalny mechanizm wykluczenia, ostracyzmu i niszczenia inności, nie omijający żadnej ze wspólnot o silnej tożsamości”.
6. Ida, reż. Paweł Pawlikowski, 2013.
„Wyjątkowość Idy w polskim kinie polega między innymi na tym, że reżyser w jednym filmie umieścił zarówno odniesienie do polskiej winy i współudziału w Zagładzie, jak i figurę stalinowskiej prokurator żydowskiego pochodzenia. Trudno mówić tu przy tym o mechanicznie narzuconej tej opowieści symetrii, dostrzeganej i krytykowanej przez przeciwników obrazu. Wanda jest wszak postacią fascynującą, napisaną i zagraną w taki sposób, iż z łatwością zaskarbia sobie sympatię widza, co więcej, dominującą nad tytułową Idą jak, bez mała, Maciek Chełmicki nad Szczuką. Pawlikowski zapuszcza się głęboko w społeczną podświadomość, wyciągając na powierzchnię traumy i lęki opozycyjnych względem siebie wspólnot ideologicznych. Jego film przedkłada zarazem estetykę nad politykę; jesteśmy daleko od pisarstwa Jana Tomasza Grossa lub, z drugiej strony, Marka Jana Chodakiewicza. Przywołani wyżej krytycy znowu by się nie zgodzili, w ich świecie wszak estetyka też jest polityką. Dobrze więc; jaka zatem jest specyficzna „polityka” Pawlikowskiego? Polega ona na roztopieniu tragedii przeszłości we mgle, sentymencie i nostalgii. Pawlikowski jawi się jako „niewinny czarodziej” – przywołuje tamten świat jednym pstryknięciem palców, a następnie spogląda nań z taką czułością, że ferowanie ocen i wyroków zastępuje zachwyt nad materialną urodą świata. Taki film nigdy nie będzie podobał się ideologom, bo jego efektem jest wygładzenie wspomnień, ukojenie emocji i w dalszej perspektywie pewnie powolne zapominanie o tragediach, nie zaś dęcie w bojowe trąbki do konfrontacji o rząd dusz i umysłów. Filmy takie pokazują dotkliwe ograniczenia krytyki ideologicznej, dla której wszystko znaczy „coś innego” niż zostało pokazane i „gdzieś” odsyła, przy czym samo dzieło sztuki zatraca się w tym procesie, stanowiąc jedynie szachownicę do rozgrywania własnych gier o dyskursywną władzę”.
7. Frances Ha, reż. Noah Baumbach, 2012 (premiera w Polsce: 2013).
8. Holy Motors, reż. Leos Carax, 2012 (premiera w Polsce: 2013).
9. Polowanie, reż. Thomas Vinterberg, 2012 (premiera w Polsce: 2013).
10. Raj: nadzieja, reż. Ulrich Seidl, 2013.