„Najzabawniejszy Allen od lat” – tak brzmi jedno z haseł promujących Casanovę po przejściach Johna Turturro, nowy film, w którym jedną z głównych ról gra właśnie Woody Allen. Dlaczego słynny reżyser zgodził się wystąpić w nie swojej produkcji? Już po pierwszych minutach filmu nie miałem wątpliwości – albo Turturro wzorował się na twórczości Allana Stewarta Konigsberga (bo w końcu tak naprawdę nazywa się Woody Allen), albo sam Allen, z fotela pasażera, przyłożył rękę do scenariusza. W każdym razie rola, którą odgrywa, wydaje się być stworzona specjalnie dla niego.
Film opowiada historię dwóch mężczyzn – właściciela antykwariatu i pracownika kwiaciarni, którzy z pobudek finansowych postanawiają spróbować swoich sił w zawodzie tzw. „pana do towarzystwa”. Allen zostaje alfonsem, zaś Turturro… jego pracownikiem. Po jakimś czasie panowie zdobywają rozgłos, a prowadzony biznes nabiera rozpędu. Do czasu, aż w ich życiu nie pojawi się owdowiała żydówka Avigal (w tej roli Vanessa Paradis). Podstawowe pytanie, na które ma zapewne odpowiedzieć ta komedia, brzmi – czy w świecie płatnej miłości można odnaleźć taką osobę, która wpłynie na naszą dotychczasową egzystencję?
Biorąc pod uwagę konwencję filmu, obsada jest iście wymarzona – Woody Allen, Sharon Stone, Vanessa Paradis to nazwiska, których nie trzeba przedstawiać żadnemu kinomanowi. Allen jako aktor jest klasą samą dla siebie – naturalny, zabawny, dynamiczny. Rolę Sharon Stone również można uważać za udaną. Prawdą jest, że granej przez nią postaci nie wyeksponowano tak, jak innych, ale kiedy pojawia się w kadrze, zwraca na siebie całą uwagę. Jedną z najbardziej udanych ról wykreowała Vanessa Paradis. Idealnie wczuła się w postać Żydówki, żyjącej w ortodoksyjnym i zhierarchizowanym społeczeństwie. Avigal coraz bardziej odkrywała przed widzami swoją osobowość, by dopiero na samym końcu otworzyć się całkowicie. Również Turturro spisał się doskonale. Jego Fioravante jest milczkiem i samotnikiem, doskonale komponuje się z postacią Avigal. I o to chodziło, bo to między tymi dwoma bohaterami tworzy się najważniejsza relacja w filmie.
Nie sposób pominąć dwóch wielkich atutów Casanovy… – zdjęć i muzyki. Można powiedzieć, że wrócił stary, dobry styl Allena, choć w wykonaniu Turturro. Znów jesteśmy w Nowym Jorku i zwiedzamy go w takt jazzowej ścieżki dźwiękowej. Obraz tej metropolii ukazanej w filmie wprost oczarowuje. Ujęcia są wykonane perfekcyjnie, a serwowane w przerwach między dialogami sprawiają, że nie można oprzeć się marzeniom o prawdziwej wycieczce po Wielkim Jabłku. Swoją drogą pragnienie to, jeśli ktoś oglądał wcześniejsze, autorskie filmy Allena, coraz bardziej narasta. Muzyka, która towarzyszy tym przerywnikom, dopełnia obraz całości. Pozostaje tylko czekać na wydanie ścieżki dźwiękowej.
Jeśli ktoś liczy na humor tryskający z każdej minuty filmu, to niech lepiej nie idzie na Casanovę... Tu dowcip jest subtelny, nie narzuca się. Życie bohaterów nie jest wyidealizowane i nie kończy się wielkim happy endem. Kolorytu nadają specyficzne i oryginalne postaci, z grupą ortodoksyjnych Żydów na czele, którzy – jeśli Turturro inspirował się Allenem – choć na chwilę pojawić się musieli.
Komedię Turturro można zaliczyć do bardziej oryginalnych tego typu produkcji. W końcu komedia romantyczna to – jak starają się udowodnić inni reżyserzy i producenci – niezbyt wymagający gatunek. Tak naprawdę jedynym do tej pory twórcą, który przy oglądaniu ich zmuszał nas do myślenia, był właśnie Allen. Czy teraz czas na Turturro?
Widać, że obydwu panom dobrze się współpracowało i mają podobne spojrzenie na kinematografię. Jeśli popularny Allen szuka swojego następcy, wydaje mi się, iż właśnie go znalazł. Mam nadzieję, że teraz reżyser Casanovy… będzie mógł wypłynąć na szerokie wody. Jak na razie daleko mu do sławy Allena. 57-letni Turturro większej publiczności może być znany m. in. jako agent Simmons pojawiający się w serii Transformers. Sukcesy jako aktor odnosił w latach 90., kiedy to zdobył Złotą Palmę za rolę w filmie Barton Fink oraz otrzymał nominację do Złotego Globu za kreację w Quiz Show. Do Złotego Globu był również nominowany jako reżyser, za film Iluminata z 1998 roku. W jego CV znajdziemy też polski akcent – 2005 rok przyniósł mu nominację do gdyńskich Złotych Lwów za film Romance & Cigarettes.
Tymczasem Allen jest już chyba na etapie odcinania kuponów i bazowaniu na stworzonych wcześniej wzorcach. XXI wiek był dla niego jak dotychczas bardzo płodny, ale pojawia się pytanie o jakość. Chyba najlepszy film ostatnich lat powstał w trakcie jego „wędrówki” po Europie – mam na myśli O północy w Paryżu. Jednak można przypuszczać – i ubolewać nad tym – że obrazów na miarę Przejrzeć Harrego, Złote czasy radia, czy Annie Hall już nie stworzy. Być może więc nie tyle przekazanie pałeczki, ale współpraca z Turturro byłaby dobrym pomysłem?
Reasumując – film Johna Turturro Casanova po przejściach można polecić osobom, które od komedii oczekują czegoś więcej, niż prostej rozrywki. Produkcja jest świetnie zrealizowana od strony technicznej, a i merytorycznie niczego jej nie brak. Kolejna komedia, tym razem nie Allena, ale z Allenem, trzymająca poziom.