Nie lękajmy się. O „Klerze” Wojciecha Smarzowskiego
Jeszcze przed premierą okazało się, że nowy film Wojciecha Smarzowskiego potrafi zdziałać cuda. W licznych dyskusjach liberalni księża zaczęli mówić jednym głosem z radykałami, a wielu autorytetom do formułowania kategorycznych „za” i „przeciw” wobec Kleru, wystarczyło obejrzenie zwiastuna. Choć cała ta medialna wrzawa stanowi element prawdy o naszych czasach, która ucieszyłaby Jeana Baudrillarda albo przynajmniej scenarzystów serialu Black Mirror, nie warto jej się poddawać. Kler zasługuje na to, by potraktować go poważnie nie tylko dlatego, że jest „fenomenem społecznym” (takie miano pasuje przecież zarówno do Smoleńska, jak i filmów Vegi). Niezależnie od wagi poruszonego tematu, nowe dzieło Smarzowskiego stanowi po prostu kawał dobrego kina.