Inspiracja przyrodą i Bałtykiem przy Hydro Active City, a przy Puccinim?
Na pewno Włochy, wymogiem była Florencja, ale ja chciałam osadzić to bardziej w latach 50., we włoskim klimacie tamtych czasów, dlatego też animacja jest czarno-biała. Powiem szczerze, że Włochy to nie jest akurat moje miejsce na Ziemi.
Przeczytałam dziś także recenzję, że rozwiązaniami plastycznymi Gianni Schicchi nawiązuje do filmu Sin City. Miasto grzechu. Może podświadomie coś w tym jest. Z pewnością można porównać środki przeze mnie zastosowane do komiksu. Tłumaczenia libretta pojawiają się w postaci dymków na multimedialnym tle.
Z którym swoim projektem czujesz się najbardziej związana?
Każdy projekt był zupełnie inny, ale na pewno instalacja, która powstała przy Hydro Active City, jak również scenografia do Pucciniego. Wydaje mi się, że moje ostatnie projekty są też lepsze jakościowo, jak projekt na rocznicę urodzin Andrzeja Panufnika , zorganizowany we współpracy z Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu. Projekt nosił nazwę Arbor Cosmica i powstał z połączenia koncertu muzyki klasycznej z remiksami elektronicznymi, improwizacją instrumentalną, z wizualizacjami oraz tańcem. Jestem też bardzo zadowolona z ostatniego projektu, Anonymus, którego inicjatorką była świetna tancerka Gosia Mielech. Projekt trwa 20 minut, występuje w nim tylko jedna osoba, składa się z siedmiu utworów. Ania Suda, o której już wspomniałam, stworzyła do tego muzykę. Z oświetleniowcem wpadliśmy na pomysł stworzenia animacji z różnych kolorów. Świetnie to wyszło. On zmieniał w odpowiednim momencie kolor, ja zmieniałam kolory na materiale. Wyszły nam intensywne eksperymenty świetlne, które naprawdę dały niesamowity efekt, np. kolorowe cienie Gosi. Anonymus miał łączyć rzeczywistość z surrealizmem i chyba się to udało.
Co jest najtrudniejszym elementem w procesie tworzenia scenografii multimedialnej?
Myślę, że czas. W tym momencie na przykład ja już wiem, że w październiku w przyszłym roku będę realizować jakiś projekt, ale nie wiem nic więcej. Podejrzewam, że do lipca przyszłego roku nie poznam więcej szczegółów. Reżyserzy czasem dzwonią dwa tygodnie przed spektaklem, a ja wiem, że chcę zrobić coś naprawdę fantastycznego nawet kosztem zarwanej nocy. Często muszę coś zmieniać na ostatnią chwilę, bo dzień przed spektaklem okazuje się, że aktorzy zasłaniają jakiś ważny fragment, że trzeba coś wyciąć.
Drugim elementem sprawiającym trudność scenografowi multimedialnemu są też warunki techniczne, które z kolei wynikają z przeznaczonego na spektakl budżetu. Czasem jest to za słaby projektor, w którym nie ma odpowiedniej jasności, a co za tym idzie kontrastu i ostrości.
W swoich pracach łączysz tradycyjny warsztat z nowoczesnymi technikami. Co to znaczy?
Łączę tradycyjny warsztat z nowymi mediami. W Gdańsku chodziłam na litografię, dlatego np. w spektaklu Le Ville w Operze Bałtyckiej zeskanowałam wytrawiony kamień i pracowałam na bazie tych skanów. I właśnie to jest ten tradycyjny warsztat. Lubię eksperymentować – łączenie takich technik z nowymi mediami, nie zaś opieranie się jedynie na warsztacie komputerowym, świadczy o ciągłych poszukiwaniach i doskonaleniu artysty.
Co robi scenograf multimedialny podczas spektaklu?
To zależy od spektaklu. Bardzo często siedziałam w reżyserce obok oświetleniowca, dźwiękowca itd. Lubię to miejsce, nie ma szumu, jest cisza, mogę się skupić. Ważne jest to, aby mieć podgląd na scenę, lubię wiedzieć co dzieje się w trakcie. W przypadku spektaklu Gianni Schicchi w Operze Bałtyckiej oprócz samego podglądu siedziała koło mnie odpowiednia osoba, która mówiła mi, w którym momencie mam przełączyć dany tekst, bo czytane było to z partytury. Podczas spektaklu w Poznaniu byłam osaczona ludźmi, znalazłam się na środku widowni. I wtedy już stresowałam się wszystkim.
Możesz zdradzić nad czym teraz pracujesz?
Obecnie pracuję nad scenografią do opery Mozarta, która premierę będzie miała już w styczniu. Równocześnie tworzę autorski projekt Warsaw Districts, czyli serię plakatów o dzielnicach Warszawy. Projekt ten wystawiam na targach designu: WZORY i Mustache Yard Sale. Wylatuję też na dniach do Lizbony z projektem Anonymus na festiwal VOART. Jest to festiwal teatralny, ale połączony z nowymi mediami.
Czego mogę Ci życzyć na nowy rok?
Chciałabym współpracować również z zagranicznymi instytucjami kulturalnymi; mieć dużo zleceń i pracy, bo w niej mogę się spełniać. Chciałabym pracować nie tylko w Warszawie, bo kocham się przemieszczać. Chciałabym poznawać nowych ludzi i właśnie od nich czerpać inspiracje. Praca z ludźmi po prostu mnie nakręca.
Tego Ci życzę. Dziękuję za rozmowę.