6.
Również Kwik Piotra Macierzyńskiego jest świadectwem złożonym przez przedstawiciela ginącego (w 2013 roku) gatunku. Tym razem głos został oddany samcowi, męskiemu szowiniście, który dodatkowo jest poetą, ma więc pełną i przygniatającą świadomość czekającej go zagłady. Bohater sam siebie nazywa świnią, ostentacyjnie kwiczy, bluźni i pławi się w bagnie swojej upadłej męskości. Kwik jest oczywistą prowokacją, wziętą w nawias przez banalne skądinąd stwierdzenie, że „facet to świnia”, będące wyrazem przyjęcia tej maski z dobrodziejstwem, nomen omen, inwentarza.
Kwik jest więc wyrazem tak typowego dla ostatnich lat sentymentu, tęsknoty za przeszłością – w tym przypadku jest to resentyment za bezkompromisową męskością, z czasów kiedy w dobrym tonie było przeklinanie, picie i wyrywanie panienek, które nie miotały oskarżeniami: „alkoholik! seksista! syndrom Piotrusia Pana!”. Nie jest to jednak wyraz reakcyjnego szowinizmu i patriarchatu, to wyraz niepokoju związanego z przebudową rzeczywistości, w której kobiety i coraz lepiej zorganizowane mniejszości seksualne już się odnalazły, a mężczyzna obudził się z ręką w nocniku.
7.
Mijający rok był bardzo owocny jeśli chodzi o rozmontowywanie utartych schematów. Demaskowanie mechanizmów polskości, tak lubiane przez Gombrowicza, nie straciło nic ze swojej siły literackiego rażenia, czego niepodważalnym dowodem jest przyznanie Paszportu Polityki 2013 Ziemowitowi Szczerkowi za Przyjdzie Mordor i nas zje, książkę jedyną w swoim rodzaju. Jest ona bowiem w istocie raportem o polskim postkolonializmie, który najpełniej realizujemy w kontekście naszego najbliższego (pod względem kulturowym) wschodniego sąsiada – Ukrainy.
Książka jest zbiorem opowieści o podróżach po Ukrainie, nie ma jednak nic wspólnego z wycieczką krajoznawczą – jest głęboką, często bardzo gorzką, chociaż podaną w zabawny sposób, relacją z polsko-ukraińskiego pogranicza, z polskości odbijanej w ukraińskim lustrze i ukraińskości, widzianej przez pryzmat Polaka „Polska od morza do morza”. Nie jest to dla nas pozytywna ocena, tym bardziej warto zmierzyć się z tymi oskarżeniami i rozliczyć się z własnych win i przestępstw, zwłaszcza, że bez takiego rozliczenia nie jesteśmy w stanie obiektywnie patrzeć na aktualne wydarzenia na Ukrainie, a zryw Euromajdanu będziemy dalej traktować z protekcjonalną wyższością, albo pod dyktando fobii i zadawnionych urazów.
8.
Koniec drugiej dekady XXI wieku przyniósł też rozmontowanie kolejnego mitu, w który skłonni byliśmy wierzyć ostatnie kilkadziesiąt lat – mitu Zachodu jako gwaranta dobrobytu i pomyślności. Literacko temat ten został wykorzystany przez Łukasza Orbitowskiego w Szczęśliwej Ziemi. Autor przedstawia pokolenie trzydziestolatków, pisze o ich rzeczywistości, która jest zrealizowanym marzeniem ich rodziców i dziadków, ale dla nich jest miejscem najgorszym z możliwych. Bankructwo kolejnej ziemi obiecanej.
Brak miłości, pustka, wykorzenienie, bezideowość i wypełnianie życia nabywaniem prawa własności do kolejnych przedmiotów, w naturalny sposób prowadzi do reakcji – odwrotu od rzeczywistości i ucieczki w przeszłość, we wspomnienia – świat dziecięcej i młodzieńczej naturalności, przyjaźni, prawdziwości. To tam żyło się naprawdę – teraz to tylko fikcja, symulacja i udawanie.
9.
Ości Ignacego Karpowicza dopełniają w znacznym stopniu wizję Orbitowskiego. Tym razem jednak współczesność i jej problemy wplątane zostały w postnowoczesną orgię wyobraźni autora, który w charakterystyczny dla siebie sposób każe swoim bohaterom wchodzić w najróżniejsze i najdziwniejsze relacje z innymi bohaterami, stawia ich w absurdalnych sytuacjach i każe podejmować irracjonalne decyzje. Wszystkie te zabiegi sprawiają jednak, że – w przedziwny sposób – odkrywamy w tym szaleństwie siebie, swoją własną walkę z rzeczywistością i współczesnymi realiami.
Karpowicz w 2013 roku przepuścił ofensywę na polski rynek wydawniczy. Poza Ościami wydanymi w czerwcu, w tym samym miesiącu wznowione zostało także wydane jego debiutu literackiego – powieści Nie-halo, a już we wrześniu do księgarń trafił Cud – kolejna powieść autora, historia miłości niemożliwej, bo przekraczającej granicę życia i śmierci. Nie da się ukryć, że rok 2013 był dla autora Balladyn i Romansów rokiem szczególnej weny twórczej i życzyć można sobie jedynie, żeby w 2014 ta passa się powtórzyła.
10.
Na zakończenie tego zestawienia zostawiłem Obscenariusz Wojciecha Kuczoka. Podobnie jak w przypadku miejsca pierwszego i ten wybór nie jest przypadkowy. Obscenariusz bowiem zawiera w sobie wszystkie główne nurty, które – według mnie – były tak charakterystyczne dla 2013 roku. Z jednej strony tęsknota za przeszłością, nostalgia za czasami naturalności i niczym nieposkromionej pasji życia, a z drugiej strony głód plotki, aktualności, wszystkiego co skandaliczne, nadające się do publikacji na Pudelku.
Obscenariusz taki właśnie jest. Tworzy zestaw pikantnych opowieści o ludziach znanych i cenionych, dla których Śląsk był miejscem, w którym oddawali się uciechom cielesnym i intelektualnym. Najnowsza książka Kuczoka ma duże znaczenie mitotwórcze – stwarza bowiem zupełnie nowe wyobrażenie o Śląsku, który do tej pory kojarzył się powszechnie głównie z węglem i fabrycznymi kominami. Jest więc dla autora (urodzonego w Chorzowie) formą tworzenia tożsamości swojej i swoich „krajanów”, poprzez przypomnienie przeszłości, ale także wplątanie się w główny obieg kultury, co ma zaradzić na kompleks prowincjonalności.
Z drugiej strony – ze względu na kontekst powstania książki, jego autor zagościł w prasie i na portalach plotkarskich (a współcześni literaci i literatura w ogóle raczej rzadko tam goszczą). Bawiąc się konwencją plotki, sam stał się jej tematem. Prywatnie związany z córką Agnieszki Osieckiej, Agatą Passent, został oskarżony o wykorzystywanie legendy Osieckiej do autopromocji, a także wciągnięty w spekulacje na temat konfliktu z ojcem swojej partnerki, Danielem Passentem. Nie czas i miejsce jednak na to, żebyśmy zajmowali się tego typu doniesieniami, warto jednak zaznaczyć, że sytuacja ta przypomina o dawnych czasach, kiedy to artyści, a nie celebryci, wzbudzali niezdrowe zainteresowanie i wywoływali skandale.
***
Przedstawiona powyżej próba syntetycznego podsumowania 2013 roku w dziedzinie literatury jest oczywiście projektem niemożliwym do domknięcia. Powinienem to podsumowanie pozostawić w formie szkicu, który każdy mógłby uzupełnić. Niemniej jednak powyższe zestawienie tworzy ogólny obraz tego, co się wydarzyło w minionym roku, a poszukującym przewodnika wytyczy ogólne kierunki, w których mogliby się poruszać.
Jeśli miałbym podsumować te kierunki w kilku zaledwie zdaniach, wybrałbym słowa ze wspomnianego już tutaj Wielkiego Gatsbiego:
„– Nie możesz powtórzyć przeszłości.
– Nie mogę powtórzyć przeszłości? – spojrzał na mnie z niedowierzaniem – Dlaczego? Oczywiście, że mogę!”