Linda Williams w książce Seks na ekranie zwróciła uwagę, że w języku angielskim czasownik „to screen” wskazuje zarówno na element ujawnienia, jak i zakrycia[1]. „To screen” oznacza przede wszystkim „wyświetlać na ekranie”. Jednak słowniki podają, jak zauważyła autorka, jeszcze jedną, równie istotną definicję: „osłonić kogoś lub coś za pomocą ekranu”[2]. Film jednocześnie ujawnia, jak i zakrywa. Podobnie dzieje się w przypadku malarskich obrazów, które jednocześnie odsłaniają, jak i ukrywają, pozwalając wyobraźni na indywidualne dopowiedzenia. Tak też było w przypadku wystawy Sławomira Elsnera Pano-rama 2013, zorganizowanej w ramach XXII Festiwalu Ars Cameralis, którą można było oglądać w katowickim Rondzie Sztuki.
Tytuł ekspozycji nasuwa dwojakie skojarzenia. Pierwsze z nich to wrażenie retrospektywnego charakteru samej wystawy, drugie – możliwość zetknięcia się z zatrważającą ilością obrazów, składających się na kształt tytułowej „pano-ramy”. Jednakże skojarzenia te rozmywały się w momencie przekroczenia progu galerii. Po pierwsze, Pano-rama 2013 to nie wystawa monograficzna, ponieważ artysta wybrał prace, które nie dawały pełnego obrazu jego twórczości, a po drugie – okazało się, że tytuł ekspozycji związany był z nazwą ilustrowanego tygodnika wydawanego od lat 50. ubiegłego wieku w Katowicach, zatytułowanego „Panorama”. Zatem jaki charakter przyjęła ekspozycja Elsnera? Co odsłonił, a co ukrył przed widzami artysta?
Przede wszystkim Pano-rama 2013 była wystawą „pokawałkowaną”, „poszatkowaną”, której fragmenty łączyły się w całość dopiero w oku widza, próbującego odnaleźć punkt odniesienia w licznych obrazach znajdujących się w galerii. Zatem to odbiorca tworzył narrację ekspozycji, a nie artysta. Trzeba przyznać, że był to zabieg odważny, który sprawił, że widzowie zostali wciągnięci w wizualną strategię zaproponowaną przez Elsnera. Jak zauważył Łukasz Gorczyca w tekście dotyczącym wystawy, Pano-rama 2013 to zbiór wycinków prasowych wybranych przez artystę, powiększonych do formatu obrazów[3]. Elsner ułożył je w galerii w taki sposób, który nawiązuje do zwyczaju wycinania i zbierania zdjęć z kolorowych magazynów. Aranżacja wystawy przypominała zatem nostalgiczną podróż do krainy dzieciństwa, której łącznikiem stał się katowicki magazyn.
„Panorama” to czasopismo wydawane w czasach socjalizmu, obfitujące w barwne fotografie, stanowiące obietnicę lepszego życia na Zachodzie; na jego łamach pojawiały się także rozbierane zdjęcia umieszczane w rubryce „Dziewczyna tygodnia”. Magazyn był odbiciem podświadomych pragnień odbiorców, którzy wobec nikłych możliwości wyjazdu, chcieli poczuć się jak w konsumpcyjnym raju. Te ilustracje stały się pretekstem do stworzenia przez Elsnera cyklu liczącego ponad sto trzydzieści obrazów. Realizacje, które składają się na tę serię, to próba rozliczenia się z nadmiarem, jak i zawłaszczaniem wizerunków; artysta odnosi się tym samym zarówno do „Panoramy”, jak i swojej własnej twórczości – koniec końców artysta przenosi bowiem nie swoje obrazy na płótno. W przeciwieństwie do dosłownej wizualności zaproponowanej przez katowickie czasopismo, jego własne prace ograniczają się do wycinków, skrawków, zniszczonych przez pamięć oraz czas. Elsner odsłania jedynie fragmenty konsumpcyjnego, jakże już teraz oswojonego, raju, wykrawając z nich strategiczne elementy. Poszatkowane obrazy nie zdają się posiadać w sobie niczego, co mogłoby wizualnie zaintrygować odbiorcę – są dziwne znajome, jak gdyby nie pochodziły z odległego świata, który przeszedł już do historii. To sprawia, że „malarskie pocztówki” artysty, wycięte z „Panoramy”, staja się karykaturą współczesnego życia, uzależnionego od wielokrotnych, konsumpcyjnych przyjemności, jak i nadmiaru obrazów pozbawionych intelektualnych treści.
W podobnym tonie utrzymana jest seria rysunków Populaire. Artysta wyrywał z nich centralną, najbardziej intrygującą część, fundując widzom jedynie pozostałość obrazu, składającą się na kobiece łydki czy rozwiane włosy. Ów brak, niedopowiedzenie posiada seksapil podniecającego, wizualnego niespełnienia. Drażni oko widza, który próbuje w wyobraźni doklejać brakujące elementy. Elsner tym samym igra ze wzrokowym przyzwyczajeniem odbiorców, starających za wszelką cenę zawładnąć obrazem. Tak też dzieje się w przypadku obrazu Idol (2008), który podobnie jak cykl Populaire bazuje na strategii przemilczenia, niedopowiedzenia. Elsner przedstawił na nim scenę, na której lada moment powinna pojawić się tytułowa postać. Jednakże nic takiego się nie dzieje. Czerwona kurtyna zamknięta w czerni obrazu wskazuje na nieobecność, sztuczną kreację powstałą na potrzeby spragnionej publiczności. Artysta po raz kolejny kpi z odrealnionych medialnych wizerunków, które wpływają na kształt ludzkiej percepcji, nie radzącej sobie z podstawową umiejętnością rozróżniania prawdy i iluzji. Elsner próbuje odwrócić znaczenia, dlatego też jego realizacja przybiera formę zwierciadła, w którym odbija się fałszywa rzeczywistość. Rozbija i niszczy strukturę obrazu, ukrywając w nim klęskę spojrzenia, będącego w tym ujęciu instynktownym, bezrefleksyjnym sposobem badania świata.
Bez wątpienia Pano-rama 2013 była próbą diagnozy zmęczonego wizerunkami oka, które nie radzi sobie z nadmiarem obrazów, jak również próbą ustalenia granicy pomiędzy tym, co widzialne i ukryte. Ekspozycja stała się zatem ćwiczeniem z patrzenia, w którym niedopowiedzenia kryły w sobie znacznie więcej znaczeń, niż wizualna dosłowność, pozbawiająca okazji do rozkoszowania się osobliwą scenerią tajemnicy. Elsnerowi udaje się trudna sztuka konfrontacji dziecięcej tendencji do idealizowania świata z paradoksami dorosłej percepcji, mającej postać poszatkowanej panoramy niespełnionych marzeń i ambicji, nieustannie podsycanych przez konsumpcyjny styl życia, który daleki jest od raju wykreowanego przez media.