Wyspa Wajgacz 2002-2003
Śnieg i pustka, pozostałości obozu i jakichś urządzeń skrytych w śniegu, który wszystko przykrywa i stopniowo pochłania. Obecni mieszkańcy osiedla Warniek (s. 226) muszą żyć w skrajnie trudnych warunkach klimatycznych. Opisy do zdjęć mogą także pełnić ważną rolę. Z pozoru niewinna fotografia samotnego człowieka na skalnym cyplu w śniegowej scenerii posiada taki opis: „Przylądek Diakonowa na południu wyspy. / Byłe miejsce kultu, gdzie stało ponad / czterysta drewnianych idoli wzniesionych / ku czci mitycznego praojca ludu / Samojedów Wesako (Starca). / W 1827 r. prawosławny misjonarz spalił je / i w tym miejscu postawił wysoki krzyż, / którzy bolszewicy ścięli / w latach dwudziestych” (s. 233).
Teatr w Gułagu
Może wydawać się to kolejnym zaskoczeniem, ale działali w nim profesjonaliści, a sam przybytek muz był wybawieniem dla aktorów, „[…] bo praca na scenie to nie wyrąb lasu po pas w śniegu, nie kopalnia, nie rozładunek wagonów na mrozie, gdzie nieprzywykli do pracy w ciężkich warunkach ludzie o wrażliwej i kruchej psychice ginęli w pierwszej kolejności” (s. 239) – jak pisał Tomasz Kizny. W teatrze, który miał swego „mecenasa” w osobie pułkownika bezpieczeństwa państwowego Wasilija Barabanowa, występowała m.in. Waletyna Tokarska i możemy porównać jej Hollywoodzki wygląd z lat 20., 30., 40. z przenikliwymi portretami Kiznego wykonanymi w Moskwie w 1993 roku, w jej mieszkaniu, kiedy pozuje przy telewizorze, w którym odbija się mocno nieczytelna realność.
Kołyma 1931-1960
Powstały tu odkrywkowe kopalnie złota, także Trasa Kołymska licząca około 2000 km. Oprócz zdjęć historycznych robią wrażenie „smutne” pejzaże z 1995 roku, resztki pojazdów, huśtawki (s. 328) obóz Sopka, który wciąż reprezentował złowrogie oblicze czy wręcz przypominał hitlerowski obóz śmierci (s. 333).
Martwa Droga 1947-1953
Był to ryzykowany pomysł Stalina, polegający na budowie gigantycznego połączenia, które pochłonęło równie gigantyczne pieniądze. Jak słusznie konkludował Kizny, jest to „alegoria sowieckiego komunizmu – drogi budowanej wbrew zdrowemu rozsądkowi, bez liczenia się z kosztami, opłaconej milionami ofiar i prowadzącej donikąd” (s. 351). Zdjęcia Kiznego z lat 1990-91 wykonane z helikoptera pokazują obozy budowane co osiem, dziesięć kilometrów, jako coś nierealnego, istniejącego między liniami drzew, wież strażniczych i śniegiem. Jeszcze bardziej oniryczne są pochłonięte przez przyrodę lokomotywy, mosty, miski aluminiowe czy buty w obozie. Te zdjęcia, podobnie jak cały album, mogą przejść do historii światowej fotografii jako przykład niezwykłego dokumentu.
Workuta 1931-1960
Ten rozdział zaczyna się niczym opowieść Rolanda Barthesa ze Światła obrazu (wydanie pol. 1996). Kizny swoje interpretacje zawarł w opisach do poszczególnych fotografii: „Na fotografii dwóch ludzi ubranych w kufajki i czapki uszanki trzyma w rękach śnieżnobiałe ptaki. Mężczyzna z lewej patrzy jakby z niedowierzaniem, ostrożnie dotyka dłonią białej zjawy” (s. 403). Zdjęcie z lat 1955-1957 przedstawiające żołnierzy AK: Stanisława Kiałkę i Wiktora Hana w obozie, jest niebywale symboliczne. Stało się dopełnieniem idei wolności. Podobnie jak inne zdjęcia żołnierzy AK: Jadwigi Ambroziewicz i Edwarda Muszyńskiego czy pokazujące groby Jeremiego Odyńskiego i Jana Preuznera, zastrzelonych w 1954 roku (s. 415).
Workuta 1990-1991
Workuta z 1991 roku kojarzy się ze scenami z filmu Stalker Andrieja Tarkowskiego, czy jeszcze bardziej z pejzażami z obozu Auschwitz-Birkenau, co jest zrozumiałe (s. 448). Zaskakująco wygląda ubogi grób więźnia z drewnianym krzyżem i czytelnym wciąż numerem obozowym. Jeszcze dziwniej „płaczący pejzaż”, czyli cmentarz przy kopalni (s. 453), na którym pogrzebano więźniów zastrzelonych w czasie tłumienia strajku w 1953 roku. Album kończą portrety więźniów. Zwraca uwagę zdjęcie Anny Wasiliewny Krikun na tle starej cegielni (s. 468), gdyż intersujące jest porównanie człowieka ze zdegradowanym, ale wciąż funkcjonującym budynkiem. Ostatnią pracą w tym monumentalnym albumie jest widok opustoszałego, przysypanego śniegiem osiedla górniczego Stroitielnyj, które starszy swą pustką. Jedynym żywym bohaterem jest idący samotnie pies. Całość tego niezwykle cennego wydawnictwa uzupełniają noty historyczne i indeks nazwisk.
Znaczenie Gułagu
Album wydany został, przed polską edycją, w kilku wersjach językowych. Polskie wydanie, co warto zaznaczyć, jest rozszerzone w stosunku do poprzednich, natomiast wydanie amerykańskie miało miejsce w 2004 roku. Album możemy nabyć w prestiżowych muzeach na całym świecie. Dlatego bardzo dobrze, że w 2015 roku opublikował go IPN. Szkoda, że zdjęć czy określonych fragmentów z tego albumu nie pokazują polskie muzea czy galerie fotograficzne, chociaż pamiętam świetne wystawy z warszawskiej Zachęty: Martwa droga (1991/92), Wyrok (1997) czy dotyczący zupełnie innego problemu cykl Pasażerowie. Moskwa. Warszawa. Berlin. Paryż (2001).
Trudno interpretować mi znaczenie materiału historycznego zawartego w albumie, w kontekście np. opracowania Anne Appelbaum Gulag. A History (2004), ale z pewnością jest ono wyjątkowe ze względu na wykorzystanie wielu archiwów. Takie monumentalne wydawnictwa powstają przez lata. Wymagają systematycznej pracy i określonych kompetencji: badacza historycznego i fotografa dokumentalisty. Praktycznie wszystkie zdjęcia Kiznego są najwyższej klasy. Bardzo cenne są psychologiczne portrety. Wiele z przedstawionych osób już nie żyje, być może nie ma już wielu fotografowanych baraków, budynków, sprzętu, który pochłonęła tajga. Całość jest zatem nie tylko przykładem fotografii dokumentalnej najwyższej jakości, ale także wyjątkowym opracowaniem naukowym, z odwołaniem do licznych archiwów prywatnych i rosyjskich. Należy dodać, że bardzo dobre opracowanie graficzne albumu stworzyła znana projektantka Dominique Roynette/Fundacja PICTURE Doc.