Jak papryka albo czosnek
Zdaniem Hirshfield poezję można porównać do wehikułu, który transportuje wieści ze świata niewidzialnego do widzialnego. Nie wszystkie strofy zawierające taki przekaz godne są jednak miana wartościowego wiersza. W rozmowie z amerykańską pisarką i redaktorką Judith Moore poetka stwierdziła, że od dobrej liryki oczekuje „konfrontacji z inną istotą ludzką, która będzie miała inny charakter i inaczej będzie pojmować rzeczywistość”. Tak rozumiana poezja stać się może niebezpieczna zarówno dla autora, jak i czytelników. Hirshfield tę ciemną stronę utworów poetyckich omawia w zbiorze esejów Nine Gates między innymi na przykładzie Daru Miłosza: „I zważywszy, że natychmiast czujemy, że to dobry wiersz, wiemy też, że gdzieś w nim musi się znajdować cień lwa, który – choć niemal całkowicie ukryty – jest jednak obecny”. Konstatacje takie, nawet jeśli wypowiedziane z myślą o innych twórcach, mogą być użyteczne w kontekście rozważań o pisarstwie samej Hirshfield. Autorka zbioru Given Sugar, Given Salt (2001) ceni kunszt rzemieślniczy, który umożliwia jej wyłuskiwanie liryków z niebytu. W eseju The Question of Originality stwierdza: „Dla mnie znajdywanie nowego wiersza jest zawsze niepoznawalne i trudne. Czasami wiersz może zacząć we mnie mówić. Innym razem, niczym wędkarz idący nad rzekę, mam nadzieję, że coś mi się trafi. Nigdy nie uznaję za pewne, że będę w stanie napisać wiersz”. Pisanie bywa dla Hirshfield przyjemnością, choć wiersze, które sprawiają wrażenie najlżejszych, rodziły się w bólach i przed publikacją poetka poprawiała je nawet po kilkadziesiąt razy. „Nikt zaś nie zatrzyma się i nie pogratuluje ci ukończonego szkicu” – żartuje w jednym z wywiadów Hirshfield. Pracę nad lirykiem poetka kończy wtedy, gdy uzna, że tonacja (ang. mode) właściwa dla powstającego utworu została przez nią odpowiednio wyrażona. Wówczas tekst ożywa. „Jak papryka albo czosnek – poezja ma taką moc, że nawet niewielka jej ilość może obudzić język i serce” – przekonuje autorka.
Wysłannik
Wybór polskich przekładów wierszy Hirshfield zawiera liryki z jej czterech zbiorów. Poetka – już po opublikowaniu przez Znak w 2002 roku Uważności – wydała w USA kolejne trzy tomy, w tym świetny, bodajże najlepszy w całej jej twórczości Come, Thief. Tytuł ten jest aluzją do starej chińskiej legendy o mnichu samotniku, który został okradziony. Spostrzegłszy ślady rabunku w swojej chatce, schwycił ciężką, bogato zdobioną wazę i udał się z nią w pogoń za złodziejem. „Czekaj, czekaj, zapomniałeś jeszcze naczynia” – wykrzykiwał eremita, dogoniwszy uciekającego na ścieżce. „Ja także chcę zaprosić tego złodzieja do mojego życia – wyznaje Hirshfield deNiordowi – i sprawić, żeby wszystko się zmieniło”[7]. Tę, zdawać by się mogło, autodestrukcyjną deklarację warto rozpatrzyć z perspektywy sytuacji lirycznej Wysłannika (The Envoy z tomu Given Sugar, Given Salt). „W centrum tego wiersza leży idea niemożności zgłębienia życia emocjonalnego” – wyznaje autorka. Konstatacja owa – należałoby dodać – dotyczy poznania o charakterze racjonalnym. Zaproszenie do swojego życia złodzieja albo istot, którym to, co ludzkie, jest obce, może pomóc spojrzeć w głąb własnych uczuć. Nagłe pojawienie się w domu bohatera wiersza małego szczura i węża – i równie nagłe zniknięcie zwierząt – staje się metaforycznym wyrazem emocji, ich budzenia się i obumierania. Refleksja nad sensem tej przenośni zawarta została w dwóch ostatnich strofach:
Są w naszym życiu otwarcia,
o których nic nie wiemy
Przez nie
wędrują swobodnie stada z dzwoneczkami,
długonogie, spragnione, pokryte obcym kurzem.
(tłum. Magdalena Heydel)
Robert Bly, poeta i prozaik, autor popularnego Żelaznego Jana, uznał ten liryk za jeden z najważniejszych amerykańskich wierszy ostatniego pięćdziesięciolecia.
Moje życie…
Twórczość poetycka oraz translatorska i eseistyczna Jane Hirshfield współtworzy obecne trendy literatury amerykańskiej. Prace autorki Come, Thief mają jednak szczególny wymiar także dla polskich czytelników. Obecne w utworach Amerykanki inspiracje naszą poezją sprawiają, że takie teksty jak wiersz For the Women of Poland: December 1981 czy eseje Facing the Lion lub The Question of Originality odczytujemy jako gesty sympatii, a nawet – jeśli weźmiemy pod uwagę znajomość artystki z Czesławem Miłoszem – świadectwa dobrych relacji.
Podwaliny pod ten most polsko-amerykańskiego porozumienia literackiego położyli, rzecz jasna, także inni twórcy i badacze literatury. Swego czasu w Ameryce zbiór wierszy Wisławy Szymborskiej Collected Poems sprzedany został w nakładzie stu dwudziestu tysięcy egzemplarzy, a poezja amerykańska nurtu nowojorskiego (zwłaszcza o’haryzm) oraz twórczość bitników mocno wpłynęły na polską literaturę. Obecnie jednak zainteresowanie najnowszą liryką zza oceanu nie jest w naszym kraju aż tak wyraźne jak jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, kiedy to za sprawą między innymi Piotra Sommera regularnie publikowane były polskie tłumaczenia amerykańskich wierszy. Odnowienie i uwspółcześnienie wzajemnych więzi poetyckich może być ożywcze dla muz po obu stronach Atlantyku. W zamieszczonym w marcu 2014 roku na łamach „New Yorkera” wierszu Moje życie było w rozmiarze mojego życia Jane Hirshfield apoteozuje radość istnienia:
Były chwile, gdy moje życie i ja wspólnie żartowaliśmy.
Były chwile, gdy robiliśmy chleb.
Raz zmarkotniałam i oddaliłam się.
Powiedziałam mojemu życiu, że potrzebuję czasu,
chciałabym zacząć widywać inne.
W ciągu tygodnia wróciliśmy: ja i moja pusta walizka.
Byłam głodna, wtedy i moje życie,
moje życie także było głodne, nie mogliśmy powstrzymać
naszych rąk naszych ubrań naszych języków[8].
- Prowadzący wywiad deNiord przypomniał, że złodziej z buddyjskiej legendy ma w kulturze anglosaskiej swój odpowiednik w postaci mistyfikatora (ang. trickster). Znaczenie figury mistyfikatora omówił Lewis Hyde w książce Trickster Makes This World (1998); publikacja ta, choć dotyczy ważnych aspektów mechaniki współczesnej kultury, nie została jeszcze przetłumaczona na język polski.↵
- Przekład filologiczny – Andrzej Goworski.↵