Życie barwione herbatą
„Żyć w pełni i ochoczo w świecie istot żywych jest nawet większym bohaterstwem, niż iść bez zmrużenia oka przeciw śmierci” – pisała w eseju Facing the Lion (Twarzą w twarz z lwem) Jane Hirshfield[1]. Stwierdzenie owo wydaje się nie tylko artystyczną, ale i życiową maksymą autorki. Ta tłumaczka, eseistka oraz jedna z najwyrazistszych współczesnych amerykańskich poetek na literacką ścieżkę wstąpiła w latach 70. minionego wieku. Początkowo szła śladami bardziej doświadczonych poprzedników, bowiem wytyczona przez twórców beat generation literacka droga na lata zdeterminowała wybory młodych amerykańskich pisarzy. Hirshfield w wywiadzie udzielonym poecie i redaktorowi Chardowi deNiordowi w 2012 roku stwierdziła: „Po zakończeniu studiów [w 1973 roku – przyp. A. G.] i przepracowanym roku na farmie postanowiłam wsiąść do mojego vana marki Dodge, który miał zasłonki barwione herbatą, zielone dywaniki, biblioteczkę, maszynę do pisania i domowej roboty łóżko, i poszukać jakiegoś miejsca, gdzie mogłabym żyć szczęśliwie, pracować jako kelnerka i pisać. Były to wczesne lata siedemdziesiąte, zatem wydawało się oczywiste, że tak mam postąpić”.
Charakterystyczne dla Allena Ginsberga czy Jacka Kerouaca życiopisanie nie było jednak jej przeznaczeniem. Istotną rolę w procesie kształtowania się indywidualnego stylu literackiego Hirshfield odegrała poezja japońska; pierwszą książką, którą Jane kupiła w wieku ośmiu lat, był zbiór haiku. Formalny rygor owego gatunku wpłynął na twórczość Hirshfield i jej juwenilia odznaczały się przemyślaną konstrukcją oraz zwartym przekazem. Do kolejnego ważnego spotkania z literaturą Kraju Kwitnącej Wiśni doszło podczas studiów w Princeton, gdy poetka poznała bitnika Gary’ego Snydera, który wygłosił wykład poświęcony japońskiej liryce. Prelegent – jeden z pierwszych amerykańskich praktyków zen – opowiadał m.in. o buddyzmie. Spotkanie to skłoniło Hirshfield do głębszego zastanowienia się nad filozofią Wschodu. „Otworzyło to coś, co jak się miało okazać, było tylko drzwiami” – stwierdziła poetka w rozmowie z deNiordem. Autorka zbioru Come, Thief (Przyjdź, złodzieju, 2011) postanowiła już na własną rękę kontynuować studia z zakresu buddyjskiej duchowości. Latem 1974 roku, w wieku dwudziestu lat, trafiła do najstarszego w USA klasztoru zen – Tassajara Zen Mountain Center[2]. W owym ulokowanym w górskich rejonach Kalifornii przybytku spędziła początkowo siedem dni. Doświadczenia tego tygodnia skłoniły Hirshfield do podjęcia niezwykłego wyzwania – zamknęła się w klasztorze na kolejnych tysiąc dni. „Podczas lat, które spędziłam w Tassajara, nie byłam poetką, byłam mniszką” – wyznała w rozmowie z amerykańskimi literatami: Ilyą Kamińskim i Katherine Towler. Obowiązującą w klasztorze surową regułę (wyznaczała ona nawet sposoby zachowania się mnichów w tzw. czasie wolnym) Hirshfield urozmaicała sobie jedynie codzienną filiżanką kawy. Zaparzała ją na spirytusowej maszynce pół godziny przed porannymi medytacjami. Niebieski płomień palnika mocno utkwił w jej pamięci. O innych detalach monastycznego życia opowiedziała w rozmowie z redaktorem Znaku Jerzym Illgiem: „Nie ma elektryczności ani ogrzewania, mieszka się w małych sekwojowych domkach z plastikowymi szybami, zimną wodą i kilkoma naftowymi lampami. Przez trzy miesiące nikt nie przyjeżdża i nikt nie wyjeżdża” [dotyczy to surowego okresu zimowego – przyp. A. G.] – „widzisz te same czterdzieści czy pięćdziesiąt twarzy, i to wszystko. Czasami, późną nocą, słyszysz, jak drą się pumy schodzące do wodopoju”[3].
W rozmowie z Illgiem Hirshfield wspomniała również o czterech ścieżkach praktykowania buddyzmu: ścieżce kapłana, mnicha, gospodarza i tzw. praktyki herbacianej. Poetka wybrała ostatnią z nich. Jej symboliczną reprezentacją jest powolne rozchodzenie się esencji w gorącej wodzie. Poezja – zdaniem Amerykanki – podobnie jak herbata może z czasem nabierać mocy i w liryce wcale nie trzeba wyrażać idei zen wprost, wystarczy że buddyjskie wartości zostaną subtelnie zasugerowane lub odzwierciedlone na poziomie konstrukcji wiersza.
Po trzech latach spędzonych w odosobnieniu poetka opuściła klasztor, by ponownie odkrywać świecką rzeczywistość. Proces ten przebiegał powoli, a Hirshfield odnalazła swoje miejsce na obrzeżach „starego-nowego” świata. Na przełomie lat 70. i 80. najpierw podróżowała po Stanach Zjednoczonych wielkimi ciężarówkami, później zaś pomieszkiwała w kalifornijskim Fresno, które było w owym czasie – jak sama stwierdza – „jednym z żywych centrów amerykańskiej poezji”. Okres ten był także płodny pod względem literackim – w 1982 roku ukazała się jej debiutancka książka poetycka Alaya. Publikacja, choć uznana przez autorkę jedynie za wprawkę, otworzyła przed Hirshfield drzwi do literackiej kariery. Ponadto w latach 80. poetka otrzymała stypendium, które umożliwiło jej rozpoczęcie prac translatorskich nad poezją japońską, oraz zaczęła prowadzić zajęcia z kreatywnego pisania na amerykańskich uczelniach. Uzyskana w ten sposób niezależność finansowa pozwoliła Hirshfield zintensyfikować twórcze działania.
„Kobietom z Polski”
„Zen jest niczym więcej, jak smakowaniem swojego własnego języka w swoich własnych ustach” – tak Hirshfield charakteryzuje światopogląd, który przyswoiła sobie podczas trzyletnich praktyk monastycznych. Pod koniec lat 70. i w latach 80. XX wieku z dużą uwagą śledziła polityczne wydarzenia na świecie. I w zgodzie z przywołaną osobistą definicją buddyjskiej duchowości zainteresowania te znalazły odzwierciedlenie w pisanych przez poetkę wierszach. Jednym z istotnych wątków poruszanych przez Hirshfield w tekstach ze zbioru Of Gravity and Angels (O ciążeniu i aniołach, 1988) oprócz tematu inwazji USA na Grenadę czy wojny w Afganistanie stała się kwestia rewolucyjnych przemian w Polsce. Inspiracją do napisania wiersza For the Women of Poland: December 1981 (Kobietom z Polski: grudzień 1981) była prasowa informacja o wprowadzeniu w Polsce podczas stanu wojennego racjonowania żywności. Na przykładzie tego liryku wskazać można elementy poetyki charakterystyczne dla dojrzałej twórczości Hirshfield. Sytuacja liryczna wiersza została bowiem zaprezentowana we właściwej autorce perspektywie, której istotnym elementem jest zmysł uważnej obserwacji. Rozpoczynający tekst dwuwers – „I think of you standing / at the crossing of two streets” („Myślę o tobie stojącej / na skrzyżowaniu dwóch ulic”) – pozwala czytelnikom na osadzenie bohatera w konkretnych realiach. Jednocześnie za sprawą medium, dzięki któremu możliwa jest taka wizualizacja – czyli owemu „ja” wypowiadającemu inicjujące „Myślę o tobie…” – wiersz nabiera dynamiki. Fragment dotyczący braku „zwykłych plonów: / wytrzymałych kolb kukurydzy, / ziemniaków z kiełkującymi na zielono oczami” wywołuje u odbiorców niepokój.
Przywołany utwór jest swego rodzaju zapowiedzią licznych inspiracji, których źródłem miała się stać dla poetki literatura polska. W rozmowie z deNiordem Hirshfield stwierdziła, że For the Women of Poland: December 1981 napisała „długo przed odkryciem polskich twórców”, a „niektórzy z nich musieli stać w tych [wspomnianych w wierszu – przyp. A. G.] kolejkach”. Jednak najważniejszym polskim pisarzem mającym wpływ na rozwój koncepcji estetycznych Amerykanki był Czesław Miłosz. Autor Widzeń nad Zatoką San Francisco o znajomości z Hirshfield wspomina we wstępie do przetłumaczonego na język polski wyboru jej wierszy Uważność (2002): „W Kalifornii mieszkaliśmy przedzieleni Zatoką San Francisco, ja w Berkeley, ona w Marion County. Jest jedną z wybitnych osobistości w naszej tamtejszej konfraterni poetów. Cieszę się, że Magda Heydel zrobiła wybór z kilku tomików mojej kalifornijskiej koleżanki”[4].
Miłosz to także autor przekładów paru wierszy Hirshfield zamieszczonych w zbiorze Wypisy z ksiąg użytecznych. Bohaterem jednego z nich, zatytułowanego Opowieść, jest martwy ptaszek. Jego truchło odnalazły owady. Ich żarłoczna kotłowanina we wnętrzu nieżywego ciała była tak intensywna, że piórka ptaka zaczęły się poruszać. Mała dziewczynka, która to zauważyła, pobiegła do mamy i oznajmiła, że śliczny ptaszek ożył. Miłosz tak komentuje przesłanie owego liryku: „Dziecko jeszcze nie wie, ale matka wie i czuje się zażenowana tą swoją wiedzą o powszechności umierania i rodzenia się, żeby umierać. Właśnie to zażenowanie, chęć oszczędzenia dziecku wiedzy mnie przejmuje”[5].
Inspiracje są obustronne. Hirshfield w wywiadach bądź podczas prelekcji (wygłaszanych także w Polsce) wielokrotnie podkreślała, jak duży wpływ na jej poezję ma twórczość polskiego noblisty. Wers rozpoczynający Miłoszowską Ars poetica? – „Zawsze tęskniłem do formy bardziej pojemnej” – stał się dla Amerykanki jednym z literackich drogowskazów. Frazę z Nieobjętej ziemi – „Dziwne, dziwne, dziwne. O jakie dziwne, jak dziwne. O jakie śmieszne i dziwne” – lubi natomiast najbardziej ze wszystkich zdań, jakie znalazły się w dziełach Polaka. Hirshfield wysoko ceni również poezję Wisławy Szymborskiej (poetki poznały się w Krakowie). Zdaniem Amerykanki wiersz polskiej noblistki Widok z ziarnkiem piasku jest „majstersztykiem przypomnienia o miejscu, jakie zajmujemy w świecie”[6]. Rozpatrując powiązania między działalnością literacką Jane Hirshfield a dokonaniami polskich artystów, warto także podkreślić rolę jej eseistyki w promowaniu polskiej literatury. Popularny wśród amerykańskich czytelników zbiór Nine Gates (Dziewięć bram) poświęcony został rozważaniom na temat szeroko rozumianej poetyckości. Swoje koncepcje dotyczące mowy wiązanej autorka ilustruje konkretnymi lirykami, odwołując się często do wierszy polskich autorów: Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta oraz Adama Zagajewskiego. Natomiast w eseju The Question of Originality (Zagadnienie oryginalności), omawiając historię wiersza wolnego oraz przywołując nazwiska prekursorów tego systemu wersyfikacyjnego, Hirshfield wspomina takich twórców jak Friedrich Hölderlin i… Adam Mickiewicz.
- Przekłady z angielskiego – jeśli nie podano inaczej – Andrzej Goworski.↵
- Słowo „tassajara” pochodzi z języka indiańskiego i oznacza miejsce „suszenia mięsa”.↵
- Jeżeli Zen jest we mnie, będzie też w moich wierszach. Z Jane Hirshfield rozmawia Jerzy Illg. „Magazyn Kulturalny. Tygodnik Powszechny” 2002, nr 1, http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/62/index.html (tłum. Jerzy Illg).↵
- C. Miłosz: Wstęp [w:] J. Hirshfield: Uważność. Tłum. M. Heydel. Kraków 2002.↵
- Tamże.↵
- Jeżeli Zen jest we mnie…, dz. cyt.↵