Taka promocja, na przykład poprzez wystawy, na pewno bardzo pomaga na początku drogi artystycznej. A jakie są główne problemy młodych artystów w Belgradzie, w Serbii?
R1: Większość miejsc, galerii pokazuje malarzy. A jest tylko kilka instytucji, gdzie wystawiane są inne rodzaje sztuki i młodzi twórcy.
R2: Młodzi artyści nie mają praktycznie gdzie się rozwijać i realizować swojej działalności artystycznej. Wielu z nich bierze sprawy w swoje ręce i robi coś dla swojej sztuki i dla samych siebie. To bardzo ciekawa tendencja. Dlatego „Remont” w pewien sposób koordynuje te działania i współpracuje z takimi artystami, doradza im.
Opowiedzieliście nam wcześniej o latach 90., o zmianach, jakie zachodziły w społeczeństwie i w sztuce. Jak wygląda aktualnie sytuacja sztuki współczesnej, artystów, nie tylko młodych? Z jakimi problemami się spotykają?
R2: Są to wszelkie możliwe problemy i cała społeczność artystyczna ma te same trudności co młodzi artyści. Na przykład – nie mamy przestrzeni galeryjnych. Cały oficjalny system sztuki ma zbyt mało miejsc, instytucji, gdzie mogliby się prezentować współcześni artyści. Działają wprawdzie duże instytucje, jak Muzeum Miejskie w Belgradzie, ale nie ma ani jednego miejsca na stałe wystawy i na kolekcję sztuki współczesnej. Muzeum Narodowe jest obecnie zamknięte, podobnie Muzeum Sztuki Nowoczesnej – od siedmiu lat.
Co ciekawe, w Polsce w latach 90. również przechodziliśmy transformację, nazywaną „ustrojową” – od systemu komunistycznego do kapitalizmu. Nie było to tak dramatyczne jak w Serbii, ale też była to ogromna i trudna zmiana. Musieliśmy również przebudować instytucje sztuki, ale obecnie mamy zupełnie inną sytuację niż piętnaście czy dziesięć lat temu. Powstały nowe miejsca dla sztuki współczesnej, jak na przykład wiele galerii, festiwali czy Muzeum Współczesne we Wrocławiu. Ale z drugiej strony mówi się, że nie rozwinął się rynek sztuki współczesnej. Jak to wygląda w waszym przypadku?
R1: U nas działa rynek sztuki, ale dotyczy on najczęściej dzieł, które powstały pomiędzy pierwszą a drugą wojną światową. Jednak jeśli chodzi o sztukę współczesną, a szczególnie młodych artystów, to nie ma rynku. Są też prywatne kolekcje sztuki, ale kolekcjonerzy kupują głównie dzieła znanych artystów starszych generacji, a nie młodych twórców. Mieliśmy pewne ciekawe doświadczenie – z operatorem telefonii komórkowej z Norwegii. Firma ta ma taką politykę, że w każdym kraju, gdzie zakłada swoje biura, musi zbudować kolekcję sztuki współczesnej z tego kraju. Kiedy Norwegowie założyli siedzibę tutaj, w Belgradzie, zaprosili nas, żebyśmy byli doradcami w tworzeniu ich kolekcji, łącznikami między firmą a artystami. Norwegowie zakupili około tysiąca dzieł młodych artystów i płacili normalne, rynkowe wynagrodzenie twórcom. Mieliśmy nadzieję, że może to będzie pierwszy krok do tego, żeby rodzimi przedsiębiorcy, duże firmy, wzięły przykład i również tworzyły takie kolekcje, ale niestety tak się nie stało. Dla nas te relacje z sektorem prywatnym były bardzo ważnym doświadczeniem i nadal współpracujemy z tą firmą od czasu do czasu, ponieważ w zakresie jej działania jest również wspieranie projektów artystycznych, edukacyjnych.
A jak wy sobie radzicie w tych trudnych warunkach?
R1: Rok 2009 był dla nas niezbyt szczęśliwy, ponieważ przestaliśmy publikować nasze czasopismo („Remont Art Magazine”). Jak wspominaliśmy, wcześniej mieliśmy swój magazyn, własny coroczny katalog, wydawaliśmy książki. W pewnym momencie zabrakło funduszy, nie mogliśmy zapłacić autorom za teksty, za druk. Dlatego postanowiliśmy, że nie będziemy wydawać już tych tytułów, ale w zamian za to wydajemy co roku jedną poważną publikację, która łączy w sobie cechy artystycznego czasopisma i katalogu. Taka mieszanka.
Mamy podobną historię, tyle że z happy endem. Kilka lat temu mało brakowało, a bylibyśmy zmuszeni, by zamknąć nasze pismo, ale postaraliśmy się o stałą dotację z miasta i teraz jesteśmy kwartalnikiem.
R2: Co ważne, „Remont” aktualnie działa na wielu polach i robi naprawdę bardzo wiele dla współczesnej sztuki. Tak jak mówiliśmy, przede wszystkim promujemy rodzimą twórczość młodych i już znanych artystów, nie tylko na scenie miejskiej, krajowej, ale również międzynarodowej. Zbudowaliśmy własną unikalną kolekcję sztuki i zaczęliśmy z nią podróżować. Dzięki temu dowiadujemy się, w jaki jeszcze sposób możemy promować sztukę, wymieniamy doświadczenia i opinie.
R1: Na przykład współpracujemy i nawet jesteśmy członkiem „October Salon” („Oktobarski Salon”), na którym od lat 60. ubiegłego wieku prezentowane są najciekawsze zjawiska w sztuce serbskiej. Od 2004 roku jest to międzynarodowe wydarzenie artystyczne i pamiętam, że jednym z kuratorów, którzy wówczas przyjechali, była Anda Rottenberg. Odwiedziła również galerię „Remont” i oglądała wszystkie katalogi, portoflio, czasopisma, wideo. Szukała tu ciekawych serbskich artystów współczesnych.
Tak, Anda Rottenberg jest pierwszą damą sztuki współczesnej. To bardzo znana postać w Polsce. Czy jacyś artyści serbscy są znani na rynku międzynarodowym? Taką artystką jest na pewno Marina Abramović…
R2: Abramović jest na pewno wielką międzynarodową gwiazdą. Są setki młodych artystów, którzy są dość dobrze rozpoznawani na przykład w Niemczech, inni we Francji, ale tylko Marina jest znana na całym świecie. Widzieliście może film dokumentalny o niej – The Artist Is Present?
Jeszcze nie widzieliśmy, ale wiemy, że jest dostępny w Polsce [w Polsce pod tytułem: Marina Abramović: artystka obecna, reż. Matthew Akers – przyp. red.].
R2: Koniecznie musicie zobaczyć, z kilku powodów. To film o Marinie Abramović – to po pierwsze. I ten tytuł… Jest niezwykle trafny. Jeden z jej ważniejszych ostatnich projektów w MoMA [Nowy Jork, 2010 – przyp. red.] to są godzinne sesje, podczas których ona po prostu siedzi. Ludzie ustawiali się w kolejce, by usiąść z nią twarzą w twarz. Ona po prostu siedziała, a osoba siedząca naprzeciwko… To zawsze była jedna osoba – młoda, stara, kobieta, mężczyzna, dziecko. To, co się działo pomiędzy tą osobą, czy tymi ludźmi a Mariną, to było coś niewiarygodnego. Możecie sobie wyobrazić – to są reakcje od płaczu do śmiechu, a nawet histerii. To było bardzo piękne. Musicie to zobaczyć.
Na pewno zobaczymy ten film. Dziękujemy za rozmowę!