Alzheimer: pierwszy raz o traumie wojennej
Alois Alzheimer mieszkał i pracował we Wrocławiu w latach 1912–1915. Prace nad zdefiniowaniem choroby demencyjnej, dzięki którym wszedł do światowej medycyny i dzisiejszej współczesnej zbiorowej świadomości, miał już wtedy za sobą.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, zainteresował się stanami zbiorowej euforii wojennej, powszechnej na początku nie tylko w Niemczech. Także efektami wojennej propagandy i poczucia niepewności, jakie przeżywała społeczność miasta Breslau pod wpływem wojennych doniesień.
Z zainteresowaniem śledził zachowania członków rodzin tych, którzy walczyli na froncie. Ale naprawdę zaczął badać dopiero stan żołnierzy wracających z frontu z urazami psychicznymi. Jego niewiele ponaddwudziestostronicowa książeczka Der Krieg und die Nerven (Nerwy i wojna), wydana w 1915 roku we Wrocławiu, to wynik tych obserwacji. Po raz pierwszy wprowadziła opis zaburzeń funkcjonalnych jako następstwa ciężkiego stresu, nazwanych później zaburzeniami stresu pourazowego. Jest to jednocześnie ostatni druk zwarty, jaki doktor Alzheimer zdołał za życia opublikować.
Pierwszą powieścią pacyfistyczną jest Szkarłatne godło odwagi Stephena Crane’a, której akcja rozgrywa się w czasie amerykańskiej wojny secesyjnej. Pierwszym, który zwrócił uwagę na tragiczny los rannych (po bitwie pod Solferino), był Henri Dunant, twórca Czerwonego Krzyża i jeden z dwóch pierwszych laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Pierwszym, który zajął się naukowo „wojenną chorobą duszy”, najprawdopodobniej był Alzheimer. Te i inne jego osiągnięcia przedstawiane były między innymi na poświęconej mu sesji naukowej na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu w grudniu 2015.
Alois Alzheimer zmarł we Wrocławiu niedługo po opublikowaniu Der Krieg und die Nerven – 19 grudnia 1915, czyli niecałe półtora roku po rozpoczęciu wojny. Zgodnie z życzeniem pochowany został w grobowcu rodzinnym we Frankfurcie nad Menem.
Leszek Budrewicz
Nerwy i wojna
Fragmenty
Jeśli rozpatrujemy związek pomiędzy wojną a nerwami, bierzemy pod uwagę nie same nerwy w wąskim znaczeniu, czyli białe przewody, które na wzór drutów łączą w organizmie mózg i rdzeń kręgowy z organami zmysłów, skórą, mięśniami i kończynami, aby przesłać odczucia do mózgu lub impulsy woli do mięśni.
Myślimy raczej o centralnym ośrodku nerwowym, szczególnie mózgu, organie naszej duszy, w którym mają swoją siedzibę myślenie, czucie i działanie. Niezwykle zawiły w swojej budowie, składający się z niezliczonych komórek różnego rodzaju, połączonych z kolei niekończącą się liczbą drobniutkich nitek, stanowi on twór o stopniu skomplikowania niepowtarzalnym. (…)
Gdy mówimy o twardych nerwach, dzielnym sercu, zimnej krwi, w rzeczywistości chodzi o funkcje mózgu. Odwaga, nieustraszoność, wytrwałość i dzielność, gotowość do poświęceń i koleżeńskość to cnoty żołnierskie, połączone z funkcjami naszego mózgu. Z pewnością żołnierz potrzebuje zdrowych członków, mocnych mięśni, zdrowych płuc i wydolnego serca, ale to tylko narzędzia. Narzędzia, które są w stanie dokonać wybitnych czynów dopiero na rozkaz mózgu. To, że wojna stawia szczególne wyzwania nie tylko nerwom żołnierzy, ale i wszystkim, którzy pozostali w domu, mogliśmy obserwować na własnym przykładzie. Ciężarem ołowiu położył się na naszych nerwach ten dzień sierpniowy, kiedy wojna stała się faktem. (…)
Wojna stała się pasmem nieustających zmagań. Oddziałom wojska stawia się najwyższe wyzwania w zakresie szybkości przemieszczania się i umiejętności marszu. Czasami nie jest możliwe dowiezienie głodującym prowiantu. Muszą oni wytrzymać wszystkie dokuczliwości pogodowe: ogromne upały w lecie, brud i wilgoć po deszczu, śnieg i mróz podczas zimy. Nocne marsze i potyczki stają się czymś zwyczajnym, oddziałom stale grożą ataki, za dnia i w nocy, ani przez chwilę nie są bezpieczne. Tym samym w wyniku owego nadmiernego wysiłku, niedostatków pożywienia i braku snu nerwy ulegają osłabieniu. Do tego dochodzą okropne przeżycia z pola walki, prawie nieustający hałas dział, warkot karabinów maszynowych, gwizdanie kul. Na głowy walczących spada istny deszcz żelaza i ołowiu. Podczas szturmów żołnierzom zagrażają zasieki, granaty ręczne, poukrywane w ziemi miny, strzały z samolotów z powietrza. (…)
Psychiczne urazy można podzielić na takie, które spowodowane są przyczynami zewnętrznymi, niezależnymi od jednostki, i takie, które rozwinęły się na gruncie szczególnych predyspozycji i genetycznych obciążeń. W pierwszej grupie najważniejszą rolę odgrywają zachorowania spowodowane alkoholem. Pobudzające, podnoszące nastrój działanie alkoholu (…) sprawia, że jest on ulubionym napojem także podczas wojny, po wyczerpujących zadaniach służby wojskowej, w zimnych rowach i okopach, w kwaterach za linią frontu często pozbawionych wszelkich udogodnień. (…)
Konsumowany w dużych ilościach alkohol stanowi truciznę dla nerwów, wpływając na nie tym szkodliwiej, im większym obciążeniom są one poddawane. (…) W pojedynczych przypadkach u osób ze szczególnymi predyspozycjami nawet niewielkie spożycie alkoholu może wywołać niewspółmierne stany upojenia charakteryzujące się szczególnie poważnymi urojeniami, bezsensownym brutalnym podnieceniem, któremu potem towarzyszy całkowita utrata pamięci. (…)
Już same wyroki sądów wojskowych pokazują, że przestępstwa popełnione pod wpływem odurzenia alkoholowego nie są w wojsku rzadkością. Wśród alkoholików w wojsku od czasu do czasu napotyka się przypadki delirium alkoholowego i postradania zmysłów. Wśród starszych żołnierzy oddziałów Landsturmu i Landwehry znane są pojedyncze przypadki długoletniego nadużywania tego trunku, które wywołało u nich tak poważne urazy, takie otępienie i brak zainteresowania czymkolwiek, że nie byli już w stanie sprostać psychicznym i fizycznym wymogom służby wojskowej. Z uwagi na poważne ryzyko związane ze stanem psychicznym żołnierzy nadużywających alkoholu, władze wojskowe wprowadziły we wszystkich krajach, w których prowadzone są działania wojenne, znaczne ograniczenia w dostępie do niego. (…)
Od początku wojny widziałem niejeden przypadek, który należałoby zapewne określić mianem zupełnego wyczerpania. Mężczyźni bez genetycznych obciążeń, którzy w swoim wcześniejszym życiu nigdy nie mieli najmniejszych problemów z zaburzeniami funkcjonowania systemu nerwowego oraz byli żołnierzami z krwi i kości, po szczególnie dużym wysiłku, powtarzających się ciężkich natarciach z pokaźnymi stratami, długiej i wyczerpującej służbie w okopach zapadali na bezsenność, mieli koszmary nocne, cierpieli na nadwrażliwość na dźwięki i lękliwość, wykazywali skłonność do płaczu i ckliwości. Z tym związane było poczucie zupełnej fizycznej nieudolności, wrażenie dyskomfortu fizycznego w szerokim zakresie, zazwyczaj także narzekanie na osłabienie pamięci i odczuwanie dużego wewnętrznego niepokoju.
Owa neurastenia w wyniku wyczerpania zdaje się oznaczać szybki powrót do zdrowia. Parę tygodni spokoju i dobre odżywianie się zazwyczaj wystarczają do odzyskania pełni sił do służby wojskowej. Coraz częściej obserwujemy występowanie takich stanów wyczerpania, jeśli ich podłożem jest wrodzona słabość systemu nerwowego.
Większe znaczenie, i to zarówno podczas wojny, jak i pokoju, mają nie te choroby psychiczne, które wywoływane są przez czynniki zewnętrzne, lecz te, które ostatecznie związane są z wrodzoną predyspozycją lub są dziedziczone. Praktycznie najważniejszymi z nich są stan zidiocenia wieku młodzieńczego i tzw. psychoza maniakalno-depresyjna, ponieważ dotyczą one największej ilości chorych, których należy leczyć w zakładach psychiatrycznych. Częste zachorowania tego typu obserwujemy także u żołnierzy, którzy przecież stanowią znaczną część społeczeństwa. Nic nie przemawia jednak za tym, żeby opisane zachorowania występowały stosunkowo częściej podczas wojny. Nierzadko obserwuje się podczas wojny pierwsze oznaki ataków epileptycznych, szczególnie po intensywnym wysiłku fizycznym i psychicznym. I chociaż brak nam wystarczającego doświadczenia w tym zakresie, to już teraz niektóre przyczyny przemawiają za tym, że nie chodzi o te cięższe przypadki epilepsji, przebiegające niekorzystnie, lecz o takie, które rokują wyzdrowienie.
Szczególnie ważną i liczną grupę zaburzeń psychicznych i nerwowych, które można zaobserwować wyjątkowo często podczas wojny, stanowią przypadki chorobowe, które wywoływane są przez psychiczne bodźce wszelkiego rodzaju oddziałujące na szczególnie predysponowane jednostki. Obraz takich zachorowań jest niezwykle zróżnicowany. Najbardziej znaną formą – nawet dla laików – jest histeria.
Fakt, iż poruszające odczucia psychiczne z wyjątkową łatwością mogą wywoływać psychiczne, a nawet fizyczne urazy, można potraktować jako szczególną właściwość histerii. I tak na przykład obserwujemy, że podczas wojny żołnierze, w pobliżu których wybuchnie granat, choćby nawet nie uszkodził ich żaden odłamek czy w ogóle nie zostali w żaden sposób zranieni, czyli wyłącznie na skutek gwałtownego strachu tracą mowę czy słuch lub i to, i to, albo stają się głuchoniemi czy doznają paraliżu nóg lub połowy ciała. Albo też dostają konwulsji bądź wpadają w stan pomroczny, stan traumatycznego zamroczenia świadomości, w którym chorzy są zdezorientowani co do miejsca i czasu. Wypowiadają się całkiem bezładnie, często nawiązując do przeżytego strachu i w sposób mający z nim związek. U innych osób symptomy choroby pojawiają się z mniejszą gwałtownością. Po długim, wyczerpującym marszu żołnierzom odmawiają posłuszeństwa nogi i w końcu całkowicie drętwieją. W wyniku zdenerwowania drżą im nieprzerwanie ręce czy wręcz wszystkie kończyny. W innych przypadkach choroba objawia się głównie na polu psychicznym.
Tuż po rekrutacji, jeszcze w fazie psychicznych skutków rozstania z domem, w połączeniu z nieznanym mu otoczeniem chory, zazwyczaj nocą, zaczyna artykułować obawę, że jest uważany za szpiega, obserwowany i śledzony, czy też po nocnym ataku na forpocztę widzi wszędzie prześladowców. Nocami jeden chory może wędrować po okolicy, walczyć z Gurkhami [oddziały nepalskie w służbie brytyjskiej, do dziś zresztą – przyp. red.] i wydawać komendy do ataku, jak czynił to być może wcześniej na polu walki, inny z kolei po jakimś gwałtownym szoku może co pewien czas wykonywać jakieś dziwne działania, których sobie potem nie przypomina.
Co do istoty: dokładnie takie same choroby spotykamy także w czasach pokoju w przypadku wystąpienia gwałtownych stanów emocjonalnych. Ich częstotliwość podczas wojny związana jest z częstszym występowaniem ciężkich psychicznych skutków przeżytego szoku. Czasami do usunięcia ciężkiego stanu bezwładu wystarczy mocna sugestia: Wstań i idź! Szok powstały w wyniku psychicznych bodźców może także zostać przez takie bodźce zneutralizowany. Zazwyczaj potrzeba jednak dłuższej terapii psychologicznej wspieranej przez medykamenty, aby symptomy chorobowe zniknęły. (…)
Tłumaczyła Grażyna Jurlewicz
Tytuł oryginału: Dr. A. Alzheimer, Der Krieg und die Nerven, Preuss & Jünger, Breslau 1915.
Cała książka po raz pierwszy w języku polskim ukaże się w 2016 roku w Bibliotece Rity Baum w serii „Społeczeństwo”.