Kontekst roku 2015
Moje podsumowanie siłą rzeczy opiera się na subiektywnym przeglądzie wydarzeń ostatnich dwunastu miesięcy, choć jednocześnie aspiruje do obiektywizmu[1]. Wydaje mi się, że jest to tekst potrzebny, bo kiedy czytam w podobnym, podsumowującym tekście słowa: „Rok 2015 potwierdził, że fotografem jest każdy, a samo medium transformuje”[2], to zastanawiam się, czy autorka rozumie o czym pisze. Bo jeśli jakieś dziecko, pielęgniarka albo policjant są fotografami, to czy coś z tego wynika w sensie artystycznym i jak analizować taką działalność? I czy w przywołanym tekście była mowa o takim rodzaju obrazowania? Czy medium jest samodzielnym bytem, skoro potrafi „transformować”?
Jednak sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż od kilku lat po upadku „Kwartalnika Fotografia” fotografia polska nie posiada żadnego opiniotwórczego pisma, które podsumowywałoby to, co istotne w fotografii w aspekcie twórczości artystycznej, nie zaś działalności komercyjnej. Co mamy teraz? Przede wszystkim „Format” oraz kilka portali czy magazynów internetowych. Trudno będzie za lat kilka lub kilkanaście stworzyć wiarygodny obraz najnowszej fotografii polskiej, ponieważ brak jest profesjonalistów, którzy się nią zajmują, także w muzealnictwie. Poza Fundacją Archeologia Fotografii właściwie nie prowadzi się badań, a przede wszystkim nie wydaje rzetelnych opracowań o znaczeniu historycznym. Do tegorocznych pozytywnych przykładów można zaliczyć opublikowanie przez Danutę Jackiewicz kolejnego albumu z serii Fotografowie Warszawy pt. Konrad Brandel (1838–1920).
Najciekawsze ekspozycje zbiorowe. Trudno wskazać najważniejsze. Wszystko oczywiście zależy od zakładanych preferencji
1. Wśród polskich szkół wyższych kształcących w zakresie fotografii zwraca uwagę dominacja szkoły filmowej z Łodzi, widać to było nie tylko podczas Fotofestiwalu w Łodzi. Mam na myśli przede wszystkim wielki pokaz Flow (kurator Ewa Ciechanowiecka), na którym zaprezentowano m.in. prace Igora Pisuka – Deceitful Reverence, Artura Gutowskiego, Soni Szóstak, Piotra Zbierskiego. Ale wielki projekt pod nazwą Filmscholl Imgarinarium pokazał także, że w czasach, w których łatwo opanować technikę fotografowania, wielu młodych ludzi zbyt szybko debiutuje i pokazuje swe prace w kolejnych galeriach. Przy okazji warto odnotować kolejny międzynarodowy sukces studentów i absolwentów szkoły filmowej w Łodzi, gdyż trzech z nich brało udział w prestiżowym międzynarodowym konkursie ReGeneration3 (Musée de l’Élysée, Lozanna): Zbierski, Robert Mainka, Artur Gutowski. Ich indywidulane ekspozycje można było zobaczyć w Szklarni Szkoły Filmowej w Łodzi. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie wystawa Zbierskiego Love Has To Be Reinvented, gdyż łączyła fotografię czarno-białą z kolorową oraz ujawniała imaginacyjny szkicownik artysty.
2. Urzekająca paralaksa. Fotografia i jej obrazy (Muzeum Narodowe, Poznań, kurator: Ewa Hornowska). W czasie trwania pokazu Eksploracje IX Biennale Fotografii, ale poza jego strukturami, odbyła się wielka wystawa Urzekająca paralaksa, która wzbudziła wiele dyskusji na temat odczytania „napisanej” historii fotografii i była próbą innego na nią spojrzenia[3]. Rewelacyjna scenografia stworzyła dodatkowe efekty wizualne w znaczeniu iluzjonizmu, także w deformowaniu fotografii i samych widzów. Biennale poświęcone problemowi eksploracji nie było imprezą o charakterze międzynarodowym, jak wiele poprzednich edycji. Z dużym rozczarowaniem obejrzałem wystawę główną Eksploracje. Między naukowością a topografią (kurator: Slawomir Tobis), gdzie jedynie historyczne prace Stefana Wojneckiego w pełni się obroniły. Mogły się też podobać prace Karoliny Jonderko i wspomnianego Zbierskiego, ale w tych przypadkach trudno mówić o twórczych eksploracjach. Były to raczej powtórki po klasyce autoperformance (Jonderko), a u Zbierskiego bardzo osobiste odczuwanie świata w typie Rogera Ballena. Ekspozycję rozpoczynały zdjęcia świnek Macieja Fiszera, bliskie kompromitacji zarówno fotografa, jak i kuratora pokazu, ze względu na ich miałkie przesłanie i ostateczny efekt wizualny, będący rezultatem podobno kilkunastoletniej pracy twórczej. Pojęcie eksploracji związane było z modernistyczną i racjonalistyczną wizją świata połączoną z podbudową naukową i badaniem fizjologii widzenia, co najlepiej w okresie międzywojennym w dyskursie teoretycznym i artystycznym realizował Władysław Strzemiński. I do tego typu rozwiązań można było nawiązać. Ale bez dotacji MKiDN trudno będzie Biennale w Poznaniu konkurować z analogicznymi imprezami z Łodzi i Krakowa, które otrzymują corocznie po kilkaset tysięcy złotych dotacji i mogą np. fundować nagrody oraz sprowadzić zagraniczne wystawy.
3. Kryzys jest tylko początkiem, kurator Jakub Śwircz, w ramach Tiff Festiwal we Wrocławiu. Ekspozycja pokazała inny typ i model fotografii o znaczeniu bliskim abstrakcji i instalacji. Zaprezentowano spójny zestaw prac znanych autorów: Ewy Axelrad, Filipa Berendta, Michała Jelskiego, Agaty Madejskiej, Igora Omuleckiego, Anny Orłowskiej, Witka Orskiego i Mateusza Sadowskiego, którzy rozpoczęli próby wyjścia poza tradycyjnie rozumianą fotografię na rzecz poszukiwań, jakie podejmował od lat 80. XX wieku do lat 90. Mikołaj Smoczyński. I szkoda, że nie skonfrontowano jego prac z realizacjami uczestników wystawy. Należy też zaznaczyć międzynarodowe sukcesy Orłowskiej, która miała w 2015 roku wystawy indywidualne w Sztokholmie i w Arles w ramach Discovery Award. Przyczynił się do tego Krzysztof Candrowicz, który w 2015 roku stał się jedną z najbardziej wpływowych postaci Europy Środowo-Wschodniej, będąc dyrektorem Festiwali w Łodzi i w Hamburgu[4].
4. Generation 74 w nowopowstałej galerii Pix House w Poznaniu (kurator Mindaugas Kavaliauskas) to ważna międzynarodowa wystawa o zdecydowanie dokumentalnym charakterze, na której pokazano prace autorów urodzonych w 1974 roku, 15 lat po upadku Muru Berlińskiego, m.in.: bardzo znanego Simona Robertsa (Wielka Brytania) oraz Nicka Hannesa (Belgia), Kirilla Golovchenki (Ukraina/Niemcy), Przemysława Pokryckiego (Polska), Tomáša Pospěcha (Czechy), Mindaugasa Kavaliauskasa (Littwa), Vitusa Saloshanki (Białałoruś/Niemcy), Gintarasa Česonisa (Litwa). Powstanie galerii Pix House jest też ważną inicjatywą Mariusza Foreckiego i Adriana Wykroty, mającą na celu stworzenie nowej sceny dla polskiej fotografii dokumentalnej, szczególnie tej związanej z prasą.
5. Fotografia pojawiła się na szeregu wystaw i konkursów, gdzie szczególnie wymieniłbym dwie cykliczne imprezy konkursowe, w których byłem jurorem: III Biennale w Piotrkowskie Trybunalskim i XVIII Cyberfoto w Częstochowie[5]. W Piotrkowie, gdzie do konkursu zgłosiło się 439 twórców, którzy nadesłali 1021 prac, jury zakwalifikowało do wystawy finałowej 54 twórców i 71 prac. W zakresie fotografii przyznaliśmy I nagrodę Rafałowi Michalakowi za serię Ściana, wyróżnienia dla Haliny Treli za Źródło i Adama Lunarisa za Błędne Koło. Moją uwagę zwróciły też inne zdjęcia: fotomantaże Anny Bujak, Haliny Marduły, Dominiki Komowskiej, portretowy dyptyk Piotra Kosińskiego. W Częstochowie, w konkursie istniejącym od 1998 roku, który nieprzerwanie dotyczy problemu kreacji obrazu cyfrowego, nagrodzono Paulinę Stasik za wyjątkowe połączenie idei popkultury i aspektów feminizmu (Kulturystki kultury), Adama Markowskiego za „fake documentary fiction” o katastrofach lotniczych oraz, za działające swym transgenicznym erotyzmem montaże, Magdalenę Samborską. Artystka ta we wszystkich możliwych mediach artystycznych bardzo konsekwentnie rozwija swe przemyślenia na temat uwikłania w patriarchalny świat, ujawniając jego schematy i mitologie. Z pewnością Samborska mogłaby zaistnieć na wystawie w Muzeum Sztuki pt. Wszyscy ludzie będą siostrami, nierównej artystycznie, ale prezentującej wybitne prace fotograficzne (Jo Spence, Birgit Jürgenssen) w połączeniu z wątpliwymi (np. Aleka Polis, Daniel Rumiancew, Agnieszka Brzeżańska).
6. Z wielką przyjemnością obejrzałem w Lublinie na Zamku Lubelskim zbiór Lubelskiej Zachęty wkomponowany w dawną sztukę pt. [A]symetrie wraz z towarzyszącym jej katalogiem (red. Marcin Lachowski i Zbigniew Sobczuk). Sztuka najnowsza, przede wszystkim o konceptualnym rodowodzie, musiała na tej wystawie konkurować, a rzadziej tworzyć dialog, z dawnym dziedzictwem. Pokazano interesujące fotografie: Natalii LL, Marcina Sudzińskiego, Zofii Kulik, Zbigniewa Dłubaka, Tomasza Matuszaka, Tatiany Czekalskiej i Leszka Golca, Zuzanny Janin (Siedem śmierci), Anny Orlikowskiej, Włodzimierza Borowskiego, Anety Grzeszykowskiej, fotobiekt Henryka Kusia, cyfrowe: Laury Paweli, Sławomira Marca, Tomasza Ciecierskiego i analogowe Lucjana Demidowskiego, Krzysztofa Pruszkowskiego i Mikołaja Smoczyńskiego. W rezultacie powstał jeden z ważniejszych zbiorów najnowszej polskiej fotografii, uzupełniony również pracami z zakresu wideo.
7-8. Oczywiście dużych i komentowanych wystaw było o wiele więcej. Dlaczego na Gender w sztuce (MOCAK, Kraków, kuratorzy: Delfina Jałowik, Monika Kozioł, Maria Anna Potocka) pokazano seksistowskie prace Łodzi Kaliskiej? Co mają one wspólnego z pojęciem gender? Ekspozycja wymierzona przeciw opresyjności religii pokazała wiele różnych wątków, może nawet zbyt wiele. Była jednak szczególnym sukcesem kilku artystów, dotąd niedocenianych: „klasyka neoawangardy” Adama Rzepeckiego, bardzo sprawnie posługującego się programami graficznymi Macieja Osiki oraz zdecydowanie bardziej popowego Bartka Jarmolińskiego, który, co intersujące, sięga m.in. do twórczości Natalii LL.
9. Bardzo słusznie pochlebne recenzje miała wystawa Zaraz po wojnie (Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, kuratorki: Joanna Kordjak, Agnieszka Szewczyk), która była bardziej pokazem z zakresu antropologii obrazu niż klasycznej historii sztuki. Dlatego dużo na niej filmów, plakatów i oczywiście fotografii wielu znanych postaci (Zbigniewa Dłubaka, Jana Bułhaka), także o charakterze reportażowym (Julii Pirotte) czy jawnie ideologicznych fotomontaży Mieczysława Bermana. Ale praktycznie wszystkie prace były znane, trudno tu o odkrycia, nie mówiąc o przewartościowaniach. Poza tym lansowano tezę o dominującej roli fotografii, z czym trudno się zgodzić, bo dla nowej władzy liczyła się bardziej literatura, film i klasyczne dyscypliny sztuki niż np. sztuka awangardowa czy fotografia piktorialna.
Wystawy indywidualne – o znaczeniu historycznym lub w kontekście ponowoczesności
1. Najbardziej profesjonalna wystawa miała miejsce w warszawskim Polin i była to oczywiście pokazywana na całym świecie ekspozycja Roman Vishniac: Fotografia, 1920-1975 ze zbiorów nowojorskiego ICP (kurator Maya Benton), prezentująca oryginalne odbitki oraz te wykonane kilka lat temu[6]. Ciekawie zaaranżowana, pokazywała, że fotograf najważniejsze prace stworzył przed drugą wojną światową i dotyczyły one diaspory żydowskiej w Europie, zwłaszcza Środkowo-Wschodniej. Vishniac był bardzo wnikliwym i jednocześnie czułym humanistą.
Wiele interesujących prac fotograficznych pokazano na innych ekspozycjach w Muzeum Sztuki w Łodzi, dotyczących twórczości Ewy Partum i Krzysztofa Wodiczki. Pierwsza z nich była jednak zdecydowanie spóźniona w stosunku do wystawy z Bochum (2001) i z Królikarni (2006), czy nawet w kontekście działań łódzkiej galerii Manhattan. Ale poniekąd wyrównała „dług” wobec tej wybitnej artystki, najważniejszej obok Natalii LL polskiej feministki lat 70. i 80. XX wieku. Należy zaznaczyć niewłaściwe datowanie nowo wydrukowanych prac Partum ze starych negatywów, co staje się już niemal regułą w niektórych przypadkach, ale w muzealnictwie nie powinno się zdarzyć.
2. DZIAŁAJ ALBO GIŃ! Gustav Metzger – Retrospektywa (kuratorzy: Dobrila Denegri, Pontus Kyander). Ekspozycja o znaczeniu międzynarodowym, jakie w Polsce rzadko mają swoją premierę, pokazana następnie została w Oslo. Prawdopodobnie była to najważniejsza wystawa, jaką zorganizowano w 2015 roku w Polsce, szczegółowo przedstawiająca 70 lat pracy artystycznej i bardzo dobrze zaaranżowana. Mnie zainteresowały związki z Fluxusem oraz prace z konceptualnym, ale jakże przewrotnym użyciem fotografii (Fotografie historyczne).
3. Judyta Bernaś. Jednia (Galeria Wozownia, Toruń). Na wystawę złożyło się 28 prac w dwóch cyklach: Droga (2008) i Światło (2012) z pogranicza fotografii i grafiki, bliższe pierwszemu medium, ale czasami także formule instalacji. Osobista interpretacja jednego z najtrudniejszych tematów, jakim jest temat Drogi Krzyżowej, otrzymała bardzo przekonującą interpretację, bliską prywatnej religijności oraz próbie skierowania jej na własną, kobiecą czy niekiedy feministyczną drogę, połączoną z bardzo ciekawą strukturą formalną z wielokrotnym naświetlaniem.
4. Urszula Kluz-Knopek – Wiosennie (Galeria Wozownia, Toruń). Nie wiem czy tytuł wystawy trafnie oddaje atmosferę narcystycznych i jakże kobiecych wyobrażeń, ale nie to jest najważniejsze. Wystawa penetrowała granice kobiecości i jej określonego, przede wszystkim erotycznego świata, odwołując się do sakralności natury, wyobrażeń i archetypów.
5. Fotografie Zdzisława Beksińskiego w Muzeum w Gliwicach (kurator Adam Sobota) – z najważniejszego zbioru, jaki zachował się po nieżyjącym artyście, znajdującego się od lat 70. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu[7]. Otwarcie pokazu połączone było z promocją książki Zdzisław Beksiński. Listy do Jerzego Lewczyńskiego (opracowała i wstępem opatrzyła Olga Ptak, Gliwice 2015; Czytelnia Sztuki w Gliwicach).
6. Sandro Miller, Malkovich. Malkovich. Malkovich. Homage to Photographic Masters (Fundacja Tumult, Toruń). Wystawa była połączniem pracy fotografa oraz zespołu tworzącego inscenizowane fotografie, następnie odgrywane przez Johna Malkovicha. Oprócz opracowania analogowego, niektóre ze zdjęć poddane zostały obórce cyfrowej, co może budzić pewne wątpliwości. Jest to przykład fotografii ponowoczesnej, świadomie rezygnującej z własnej podmiotowości. Zwraca uwagę bardzo dobrze przygotowany katalog z tekstami krytyków amerykańskich i polskich, w różnorodny sposób analizującymi twórczość Millera. Warto go porównać np. z katalogami z Muzeum Sztuki chociażby Ewy Partum, w którym zupełnie nie podjęto kontekstu medium fotografii, a jedynie kwestie feminizmu.
7. Bryan Adams, Exposed (CSW, Toruń). Należy pamiętać o festiwalu Cameraimage, z którym pokaz w Toruniu był połączony. Zaprezentowano ponad 100 prac celebryty fotografującego gwiazdy filmowe i muzyki pop w cyklu Obnażeni. Była to typowa fotografia w typie glamour. Ale oprócz tego Adams pokazał zdecydowanie ważniejszy cykl Okaleczeni: Świadectwo wojny w zaskakująco „obiektywny” sposób ukazujący okaleczonych żołnierzy brytyjskich, będący przykładem fotografii krytycznej, trudnego do wykonania portretu weteranów wojennych z Iraku.
8. Krzysztof Gierałtowski. Ring, (CSW Toruń, kurator Adam Mazur). Sto portretów znanych osobistości z lat 70. XX wieku wkomponowanych zostało w prostokątny quasi-filmowy fryz pokazując, że w archiwum Gierałtowskiego znajduje się jeszcze wiele interesujących portretów. Ale jedna z pierwszych eksponowanych fotografii nie przedstawiała, wbrew tytułowi, prof. Stefana Morawskiego.
9. Karolina Jonderko, Zagubieni (Galeria Imaginarium, wystawa towarzysząca Fotofestiwalowi w Łodzi). Ważna jest aktualność i próba zdiagnozowania problemu oraz metoda dokumentowania pustych wnętrz i konfrontowania ich z „legitymacyjnymi” portretami. Idea pracy zawiera się między postawami Zofii Rydet a Krzysztofa Wodiczko, ale Jonderko nadaje swojej fotografii bardzo indywidualny, ekspiacyjny charakter.
10. W końcu roku w Łódzkim Muzeum Kinematografii zdecydowanie lepszą ekspozycję od gigantycznej wystawy o Rydet z MSN w Warszawie przygotował Andrzej Różycki: Człowiek w nieskończoności zapisu. Dotyczyła ona trzech cykli: Nieskończoność dalekich dróg, Zapis socjologiczny i Świat uczuć i wyobraźni. Bardzo potrzebny okazał się aneks w formie serii Fotoandrzejozofii jako „wspólnej” pracy Rydet i Rożyckiego wykonanej po jej śmierci. Seria ta świadczy o żywotności i potencjale jej sztuki oraz o niezwykle oryginalnym wykorzystaniu „resztek fotografii”, jakie pozostały w archiwum Rydet.
Nowe inicjatywy oraz książki
W 2015 roku zakończyła się bardzo ważna inicjatywa Kolekcji Wrzesińskiej prowadzona od 2010 roku przez Waldemara Śliwczyńskiego. Udowodniono, że Wrześnię mogą „portretować” w różnorodny sposób wybitni czy obiecujący fotografowie. W 2015 roku wydano niezwykle wartościowy album Gułag Tomasza Kiznego oraz Kapitał Katarzyny Majak, odnoszący się do zdjęć Eryka Zjeżdżałki, zawierający inną stylistycznie fotografię industrialną, która okazała się zbyt monotonna. Ale album został bardzo dobrze zaprojektowany i wydany. Nowym kuratorem kolekcji został Karol Szymkowiak. Kolekcji wrzesińskiej oraz własnego rozumienia fotografii, w tym fotografii prowincjonalnej w Wielkopolsce, dotyczy kolejna książka fotografa, byłego poety, Krzysztofa Szymoniaka pt. Fotografioły 3. O czym jest fotografia? (Gniezno 2015).
Inne cenne inicjatywy pojawiają się na Śląsku, tu także sprawnie działa Okręg ZPAF-u. W Jaworznie Kuba Byrczek prowadzi wraz z Krzysztofem Szlapą galerię Pustą cd., gdzie pokazano nowe ekspozycje, prac m.in.: Wojciecha Zawadzkiego, Ewy Andrzejewskiej, Anity Andrzejewskiej. Inna inicjatywa rozwija się w centrum handlowym w Katowicach i jest nią Galeria Negatyw prowadzona przez zespół młodych osób (m.in. Wojtka Kukuczkę). W 2015 roku zorganizowano tu cykl wystaw Światło czasów (Michał Cała – Śląsk, Jan Bułhak i Nadar), do których wydano katalogi.
Jaki to był rok?
Dla jednych dobry, dla drugich zły. Środowisko czeka na nowy periodyk fotograficzny oraz na dofinansowanie innych poza Krakowem i Łodzią festiwali fotograficznych. Liczymy na nowe wystawy problemowe, zarówno historyczne (np. o piktorializmie z okresu dwudziestolecia międzywojennego), dotyczące postaci historycznych (np. Andrzeja Brzezińskiego), jak i współcześnie działających twórców (np. Waldemar Jama). Brakuje opracowań monograficznych, ale o historycznym przesłaniu, takich, jakie wydaje się np. w Czechach czy na Litwie.
- Wielu ekspozycji i festiwali (Bielsko-Biała, Białystok, Opole) nie widziałem. Nie miały one w 2015 roku ministerialnego dofinansowania. Należy zaznaczyć, że dużo wystaw znanych artystów (Dita Pepe, Józef Robakowski, Ewa Andrzejewska) odbyło się w Białymstoku, choć, jak się wydaje, brakowało wspólnego mianownika dla zbyt wielu różnorodnych postaw. W tym miejscu zwracam uwagę na wystawę Macieja Hermana Ojcowie, która jest ważnym osiągnięciem najnowszej fotografii portretowej.↵
- D. Staga, 2015: Fotografia w płynnej nowoczesności – selfie, viral i miasto, „Culture.pl”, http://culture.pl/pl/artykul/2015-fotografia-w-plynnej-nowoczesnosci-selfie-viral-i-miasto [data dostępu 02.01.2016 r.].↵
- K. Jurecki, Urzekająca paralaksa?, „O.pl”, https://ownetic.com/magazyn/2015/krzysztof-jurecki-urzekajaca-paralaksa/.↵
- Orłowska pokazała prace z serii Wyciek, którą można było oglądać w 2012 na festiwalu w Łodzi. Moje zastrzeżenie dotyczy zbytniej teatralności. Jest ciekawa jako pojedyncza fotografia, zaś jako całość jest strukturą typowo dekompozycyjną, nie łączącą się z żadną narracją, nie mówiąc o metaforze.↵
- Byłem jurorem tych imprez, wymieniam je ze względu na ich poziom artystyczny. Jestem przekonany, że wystawiano tu ważne prace nie tylko z zakresu fotografii polskiej, ale także wideo i malarstwa.↵
- K. Jurecki, Roman Vishniac: Fotografia, 1920-1975, „O.pl”, https://ownetic.com/magazyn/2015/krzysztof-jurecki-pytanie-o-styl-i-przemiany-fotografii-romana-vishniaca/.↵
- K. Jurecki, Beksiński na nowo odkrywany, „O.pl”, https://ownetic.com/magazyn/2015/krzysztof-jurecki-beksinski-na-nowo-odkrywany/, 25.02.2015.↵
5 comments
http://blog.tobis.pl/2016/01/krzysztof-jurecki-kwestia-grafomanii-w.html
Zapraszam do lektury… :-)
/ST
Sławomir Tobis broni własnego interesu i ma do tego prawo. Broni świnek, czym moim zdaniem się już się kompromituje, jako kurator. W polemice nie stosuje zarzutów merytorycznych, tylko insynuacje (np. “grafomania”).Proszę przeczytać na moim blogu końcówkę na temat klakierów, którzy mu pomagają http://jureckifoto.blogspot.com/2016/01/nagrody-i-podsumowanie-2015-roku-w.html
Z Adamem Mazurem mam dobre kontakty, a Józef Robakowski musiał mnie przeprosić po wyroku sądowym, co można także przeczytać na moim blogu.
Nie zamierzam polemizować z Krzysztofem Jureckim, choćby z tego względu, że proponowany przez niego poziom “dyskursu” nie jest godny czytelnika portalu. Poza tym, co do zasady, jeśli ktoś, w tym Jurecki, ma jakieś uwagi co wpisu na moim blogu, właściwym miejscem do jego skomentowania jest miejsce jego publikacji – komentarze na Tobisologii są włączone.
Czytelników, którzy poczuli niesmak w związku z tekstem Jureckiego i jego konsekwencjami, pragnę w swoim imieniu przeprosić. Jest jednak moim obowiązkiem jako kuratora reagować na niemerytoryczne wypowiedzi dotyczące autorów, którzy powierzyli mi swoje dzieła i ich losy. Myślę, że każdy poważny kurator czuje się odpowiedzialny za te kwestie.
Niezależnie od tekstu Jureckiego powstawało podsumowanie Biennale z mojej perspektywy. Pierwsza część jest online, gorąco zapraszam do przeczytania – w tym także na temat tego, czego nie zrozumiał (lub zignorował) autor powyższego tekstu.
http://blog.tobis.pl/2016/01/9-biennale-fotografii-w-poznaniu.html
Biennale w Poznaniu jest potrzebne polskiej scenie fotograficznej. To także było zaznaczone w moim tekście. Wystawa S. Tobisa miała swoje “dobre” strony (Wojnecki, Zbierski, Jonderko); to również było w moim artykule. Ale też miała jeden bardzo słaby i to na samym początku.
27.09.17 niejako przypadkowo znalazłem na swoim blogu wpis (https://jureckifoto.blogspot.de/2012/12/spotkanie-z-adamem-mazurem-promocja.html) z 2012 o stylu i byciu Sławomira Tobisa. Pasują jak ulał. Cytuję: “P.S dziś (10.12.12) wpisałem komentarz na Facebooku (na stronie Marka Noniewicza) kilka zadań odnośnie słow Sławomira Tobisa: “S. Tobisa stać tylko na złośliwości, jako fotograf zupełnie mnie nie interesuje, nie wyszedł poza fotoamatorstwo ładnych widoczków. Znany jest od lat, że zawsze podpiera swą działalność znanymi fotografami. I niech tak zostanie! Natomiast jego blog, choć kunktatorski, polecam, gdyż przedstawia relacje z Berlina. I jeszcze insynuacje o Wosiu, coś powiedział – wstyd! Marna to postać, która tylko insynuuje!”
Comments are closed.