Film dokumentalny Who is Oda Jaune ukazuje portret młodej bułgarsko-niemieckiej malarki, Ody Jaune (prawdziwe nazwisko Michaela Danowska). Jaune urodziła się w Sofii w 1979 roku jako córka bułgarskiego grafika. W wieku siedemnastu lat wyjechała na stypendium do szkoły waldorfskiej w Heidelbergu. W latach 1998-2003 studiowała malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie w pracowni profesora Jörga Immendorffa, którego poślubiła w 2000 roku (pseudonim Oda Jaune nadał jej właśnie Jörg Immendorff; „Oda” w języku staroniemieckim znaczy skarb, a „jaune” to po francusku kolor żółty). Wodewilowe małżeństwo, kultowego, skandalizującego niemieckiego malarza, reprezentanta kierunku nowi dzicy z młodszą o 45 lat studentką szokowało społeczeństwo. Para Immendorff/Jaune bulwersowała kontrastem wynikającym z wieku, wyglądu, sławy, wykształcenia i doświadczenia. Podziwiano malarstwo Immendorffa i urodę Jaune. Po śmierci męża (w 2007 roku) Oda opuściła Düsseldorf i zamieszkała w Paryżu. Dystans do przeszłości pozytywnie wpłynął na jej twórczość. We Francji rozwinęła skrzydła. W 2009 roku jej obrazy znalazły uznanie w renomowanej paryskiej galerii Daniela Templon. W 2012 roku otrzymała nagrodę Pierre Cardin. W Niemczech też nie została zapomniana.
Prezentowany w sekcji Panoramy 66. Berlinale film Who is Oda Jaune? (Kim jest Oda Jaune?) jest udanym debiutem dokumentalnym Niemki, Kamilli Pfeffer. Reżyserka w prosty sposób przybliża sylwetkę mało znanej, młodej artystki, będącej u progu kariery. Sceny uchwycone podczas malowania przeplatają się z wypowiedziami Ody Jaune na temat tworzenia.
Oglądamy drobną, niepozorną, uroczą kobietę z dojrzałym, indywidualnym spojrzeniem na sztukę. Introwertyczna, nieśmiała opowiada o swych inspiracjach snami, a także o tym, że przekłada swój świat wewnętrzny na obrazy. Artystka maluje tajemnicze pejzaże, a w nich przewijające się potwory albo rozpływające się we mgle nagie ciała skomponowane z widokiem wewnętrznych organów. Tworzy po mistrzowsku koszmarną, tajemniczą atmosferę, pełną niedomówień, magii, czarów i horroru. Nigdy nie tytułuje swych obrazów. Nie chce nazwami ograniczać percepcji odbiorcy. Obce są jej wszelkie trendy i mody. W jednej ze scen Oda podkreśla, że kocha bajki, magię i wierzy w cuda. Wspomina, że lubiła być dzieckiem, ale musiała się zaprzyjaźnić z faktem dorastania. „Uważam za brutalne, że natura zmusza nas do bycia dorosłym…” – mówiła w filmie.
Alexandra Hołownia: Dlaczego zrobiłaś film o Odzie Jaune?
Kamilla Pfeffer: Przypadkowo znalazłam w księgarni książkę z akwarelami i rysunkami Ody Jaune. Prace te bardzo mnie poruszyły. Były delikatne, miały piękne kolory, ale też bolesną zawartość. Przedstawiały okaleczonych, zranionych ludzi. Zastanawiałam się, kto maluje takie obrazy?
Czy interesujesz się sztuką feministyczną?
Ja nie klasyfikuję sztuki. Mnie zaitrygowały tylko widniejące na obrazach kobiece ciała, może dlatego że jestem kobietą albo że rozumiałam uczucia i emocje zawarte w tych pracach. Naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, czy to jest sztuka feministyczna.
Czy trudno pracować z Odą?
Jak widać na filmie praca z Odą nie należała do łatwych. Nawiązanie kontaktu z Odą trwało dwa lata. Ona była powściągliwa, sceptyczna, chciała dokładnie wiedzieć, co będziemy robili. A gdy w końcu zaczęliśmy kręcić, to po godzinie i siedemnastu minutach przerwała naszą pracę. Powiedziała, że przeszkadzamy jej w malowaniu. Poruszaliśmy się pomiędzy jej ideami a płótnem. Naszym filmowaniem wyprowadzaliśmy ją ze stanu w jakim tkwiła podczas tworzenia. Było trudno i o tym opowiada film.
Czy sugerowałaś Odzie, by mówiła o swojej sztuce i nie poruszała innych tematów?
Postanowiłam zrobić film o twórczości artystki, a nie o jej życiu prywatnym. Dlatego byliśmy z kamerą w pracowni, czyli tam, gdzie powstaje sztuka. Chciałam pokazać jak Oda pracuje, co ją napędza, inspiruje i co czuje. Nie rozmawiałyśmy na tematy dotyczące jedzenia, gotowania. Nie pytałam gdzie mieszkała przed dziesięciu laty.
Dlaczego włączyłaś do filmu wypowiedzi kolekcjonerów?
Zdecydowałam się pokazać jak malarstwo Ody wpływa na odbiorców. Dlaczego ludzie decydują się żyć z jej obrazami. Prace Ody kolekcjonują Francuzi skupieni wokół Galerii Templon, ale też niemiecki reżyser teatralny Thomas Ostermeier. W jego berlińskim mieszkaniu znajduje się pięć obrazów Ody Jaune. Aktor Lars Eidinger również należy do fanów jej malarstwa.
Czy będziesz robiła następne filmy o artystkach?
Jeśli zafascynują mnie prace jakiegoś artysty albo artystki to oczywiście zrobię kolejny film.
Alexandra Hołownia: Paryż dobrze na Ciebie wpłynął…
Oda Jaune: To prawda, znalazłam tam wolność i spokój, którego szukałam.
Dlaczego malujesz na dużych formatach?
Lubię duże formaty. Malowałam obrazy tak duże jak ściany. Chętnie tworzę iluzoryczne rzeczywistości. Duże obrazy pozawalają na przekazywanie złudnych światów. Czasem robię też mniejsze prace w zależności od motywów i stopnia intymności.
Czy wykonujesz szkice do obrazów?
Nie robię żadnych szkiców ani planów. Od razu przystępuję do malowania. Rozwijam wątłą, mało sprecyzowaną ideę. Obraz powstaje w trakcie tworzenia. Obserwuję jak się zmienia, ale nie mogę przewidzieć efektu końcowego. Zakończenie jest dla mnie niespodzianką.
Dlaczego zdecydowałaś się uprawiać malarstwo, a nie rzeźbę, performance, czy wideo?
Lubię malarstwo, gdyż daje mi ono wiele możliwości wyrażania siebie. Przede wszystkim mogę moje stany i uczucia zatrzymać oraz przekazać na zewnątrz. Przy czym pracuję sama i nie jestem uzależniona od innych ludzi. Lekkość tego medium podoba mi się. Kocham też rzeźby. Chcę, by moimi następnymi pracami były rzeźby i być może uda mi się je zaprezentować w Berlinie.
Czy uważasz swoją sztukę za feministyczną?
Dwa dni temu zapytano mnie czy jestem feministką… Pomyślałam, że raczej nazwałabym siebie humanistką. Mnie interesują ludzkie dusze. Jednak nie jestem pewna czy dusze mają płeć.
Dlaczego zdecydowałaś się na studiowanie sztuki?
Śniłam o tym zawodzie będąc dzieckiem. A może podobnie jak inni artyści nie miałam wyboru. Byłam napędzana siłą wewnętrzną. Wiedziałam, że muszę to zrobić.
Urodziłaś się w Bułgarii. Czy dostrzegasz różnice pomiędzy artystami niemieckimi, francuskimi i bułgarskimi?
Trudno mi oceniać. Istnieją różne mody i ruchy. Mnie interesują pozycje artystyczne nie związane z czasem oraz artyści, mający wewnętrzną energię, wynikającą z osobistej potrzeby mówienia. Oglądam w sztuce przeróżne media. W Bułgarii mamy obecnie modę na sztukę konceptualną. Muszę jednak powiedzieć, że przez długi czas byłam zupełnie wyizolowana. Najpierw znajdowałam się w trakcie tworzenia, a potem przygotowywałam własną wystawę. Nigdzie nie chodziłam i nic nie oglądałam. Przegapiłam sporo ciekawych wydarzeń. Lecz gdy mam trochę czasu, obserwuję inne pozycje artystyczne i jestem nimi zdziwiona, nawet zaskoczona…