Carole Benzaken to artystka, która jest nieustannie w drodze. Przemieszcza się z miejsca na miejsce, intensywnie doświadczając energii odwiedzanych przez siebie przestrzeni. Niczym niespokojny, wiecznie nienasycony duch, zachłannie zwiedza intrygujące zakątki świata, poszukując wielowymiarowości własnej egzystencji, której nie ogranicza przynależność do jednego miejsca. Podąża za swoim instynktem, wsłuchując się w podpowiedzi intuicji, czerpiąc niewysłowioną przyjemność z wędrowania, będącego dla niej jednym z najważniejszych instrumentów myślenia i kreacji. Dla Benzaken bycie w nieustannym ruchu staje się potwierdzeniem absolutnej wolności, jak i wyrazem fascynacji tym co inne, odległe, nieznajome, ale warte oswojenia. Podróżowanie w jej przypadku ma wymiar sensoryczny jak i duchowy – zmysłowe wrażenia związane z zapachem, słuchaniem, smakowaniem i wizualnym zachwytem oglądanego krajobrazu mieszają się intymnymi, refleksyjnymi przeżyciami, które stają się inspiracją dla jej wyjątkowej pod każdym względem twórczości.
W Muzeum Śląskim można właśnie oglądać instalację artystki Mi’ma’amakim (2016), która stała się wizualnym zapisem jej doświadczeń związanych z pobytem na Górnym Śląsku. Artystka zasłuchana w opowieściach o historii tego regionu, architektonicznie utkanego przede wszystkim z kopalń, postanowiła stworzyć realizację, łączącą w sobie przeszłość, jak i teraźniejszość. Tytuł jej realizacji został zaczerpnięty z Psalmu 130: „Z głębokości wołam do Ciebie Panie, o Panie wysłuchaj głosu mego! Nakłoń swoje uszy ku głośnemu błaganiu”. Jej ogromna instalacja, przypominająca swoją formą klatkę, przeznaczona jest nie tylko do oglądania, ale przede wszystkim do słuchania. Dźwięk rozszczebiotanych ptaków unosi się wokół realizacji, którą można dotknąć. Pozornie nieruchome szczeble klatki pod wpływem dotyku widza okazują się być ruchomymi, miękkimi prętami, poruszającymi się w rytm falującego powietrza. Praca Benzaken stanowi bezpośrednie nawiązanie do kopalni – przestrzeni, która zawiera w sobie wiele korytarzy bez wyjścia i niebezpiecznych ścieżek, z których trudno jest się wydostać. Dlatego też nieprzypadkowe jest miejsce wystawy – nowa siedziba Muzeum Śląskiego powstała na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego Katowice.
Kiedy znajdujemy się pod ziemią, gdzie rządzi drapieżna ciemność, podskórnie pojawia się uczucie uwięzienia i bycia poza realną rzeczywistością. Benzaken starała się stworzyć wizualną metaforę kopalnianych korytarzy, w których były obecne również ptaki. Ostrzegały one górników przed niebezpiecznym stężeniem metanu – pozamykane w klatach ginęły, dając tym samym możliwość szybkiej ewakuacji z zagrożonego wybuchem terytorium. Jej realizacja to pewnego rodzaju szepty spod ziemi, błagalne wołanie, które trudno jest usłyszeć z głębokości, będącej w tym kontekście synonimem pochłonięcia, zniknięcia, kompletnego niebytu. Człowiek, który rozpaczliwie krzyczy szukając pomocy, nieustannie spogląda w górę, tak jakby chciał dostrzec znak, który da mu nadzieję na przeżycie, wyzwolenie się. Tym znakiem stają się właśnie ptaki, które w przypadku realizacji artystki są niewidzialne, ale słyszalne – ich śpiew dochodzi z bliżej nieokreślonej przestrzeni, wyzwalając z opresji samotności. „To, co niewidoczne, ukryte bywa w szparach, szczelinach, pęknięciach prowadzących w głąb, pod powierzchnię, na drugą stronę rzeczywistości. Tej samej jednak”[1] – zauważa Jolanta Brach-Czaina. Benzaken utrzymuje widza w stanie zawieszenia pomiędzy tym, co realne a tym, co ulotne. Dialektyka życia i śmierci, walki o przetrwanie, jak i obezwładniającej rezygnacji jest obecna na wystawie Benzaken, którą najlepiej jest oglądać, a raczej najpełniej doświadczać w samotności. Wsłuchując się w ptasie pląsy, widz mimowolnie wpada w stan medytacji, w którym ramy historyczne i czasowe nie istnieją. Stąd też jej realizacja posiada silny pierwiastek egzystencjalny, bo Mi’ma’amakim to nie tylko opowieść o Śląsku. To także poetycka narracja o wolności, o ograniczeniach nakładanych przez własną świadomość, stającą się klatką dla wyobraźni, szamoczącej się nerwowo jak ptaki, którym odebrano możliwość swobodnego latania. Artystce udaje się tym samym stworzyć uniwersalną opowieść o tożsamości, o archetypicznym związku człowieka z naturą. Jej instalacja to symboliczne wołanie, powrót do korzeni, „eschatologiczny psalm”, jak można przeczytać w tekście towarzyszącym wystawie, który zmusza widzów do głębokiej refleksji nad własną egzystencją.
Jednym z ulubionych muzyków jazzowych Benzaken jest Charlie Parker, znany również pod pseudonimem Bird, czyli ptak. Jego utwory, rozdygotane od dźwięków saksofonu to muzyczny lot ku wolności, ku totalnemu wyzwoleniu, gdzie nie ma żadnych ograniczeń ani narzuconych schematów. Nie można oprzeć się wrażeniu, że pląsy ptaków uwięzione w instalacji Beznaken stają się egzemplifikacją muzycznych zainteresowań artystki, której twórczość łączy to co prywatne, osobiste, intymne z tym co zbiorowe, publiczne i przede wszystkim historyczne. Dlatego też artystka tak bardzo uwielbia latać – w samolocie doświadcza kruchości własnej egzystencji, a jest to dla niej na tyle ekstremalne doświadczenie, że zmienia ono raz za razem optykę postrzegania rzeczywistości. Jej przestrzenna, „ptasia” instalacja stwarza iluzję nietrwałości, wątłości. Klatka o chwiejących się prętach jest łatwa do okiełznania, otwarcia i wyjścia. Nie staje się symbolicznym więzieniem, tylko parafrazą ludzkiego sposobu myślenia o wolności, która dla Beznaken jest faktem, wręcz fizycznie odczuwalnym. „W dolinie smutku rozpostrzyj skrzydła”[2] – napisała w swoim dzienniku Susan Sontag. Intrygująca instalacja Benzaken zachęca do tego samego – do swobodnego lotu, który doprowadzi do egzystencjalnego spełnienia, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że nie ma żadnego wyjścia ani nadziei.