W interpretacji Slavoja Žižka popkultura to obraz zbiorowej podświadomości cywilizacji; tak najlepiej można śledzić nasze zbiorowe sny[1].
Kto nigdy nie zetknął się z postacią Sherlocka Holmesa, nie miał w ręku żadnego kryminału i nie obejrzał ani jednego odcinka serialu? Wśród konsumentów współczesnej kultury takie pytanie może wywołać najwyżej pobłażliwą minę, ponieważ oferuje ona już nie tylko kolejne wysokobudżetowe produkcje dla mas – sukcesywnie narastają także kolejne opracowania, które chciałyby zmapować i uchwycić fenomen choć kilku zjawisk nowoczesnej kultury popularnej.
Jedną z takich publikacji jest najnowsza książka Michała Cetnarowskiego Podwójna tożsamość bogów. O kulturze popularnej w kinie, komiksie i literaturze, twórcy zaprawionego w pisaniu o popkulturze. Jest on autorem m.in. zbiorów opowiadań Labirynty[2] i Bestia najgorsza[3], redaktorem antologii takich jak Nowe idzie[4] i Głos Lema[5] oraz współpracownikiem czasopism „Czas Fantastyki” oraz „Nowa Fantastyka”. Sama książka Podwójna tożsamość bogów jest zbiorem esejów, wywiadów i recenzji, wcześniej publikowanych na łamach portali i czasopism związanych z szeroko pojętą kulturą popularną.
W tomie zostały zamieszczone teksty poświęconej najbardziej znanym zjawiskom i postaciom związanym z popkulturą. znajdują się tu szkice m.in. o PRL-owskim kinie i adaptacjach, o Funkym Kovalu, komiksach Andreasa, Alana Moore’a i Neila Gaimana, o Sherlocku Holmesie, Philipie Dicku, ale także o polskiej fantastyce, przede wszystkim spod znaku Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego, choć trafiają się także teksty o Jacku Dukaju i rodzimej fantastyce socjologicznej. Autor wypunktowuje w nich pojawianie się kolejnych nazwisk i najważniejszych wydarzeń literackich, wśród których można znaleźć np. obszerną rozmowę o Robercie M. Wegnerze, autorze cyklu Opowieści z meekhańskiego pogranicza.
Dużym plusem tej publikacji są arcyciekawe wywiady, których tematem są najważniejsze zjawiska minionych lat, omawiające m.in. fenomen twórczości Stanisława Lema czy cyklu Pan Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Cetnarowski dobrze dobrał współrozmówców (Michała Foerstera, Pawła Majkę, Piotra „Ziutę” Górskiego oraz Macieja Parowskiego), którzy potrafili bardzo merytorycznie, a przy tym z wielką pasją i swadą opowiedzieć o minionych czasach i lekturach, naświetlając przy tym wiele – nieoczywistych z dzisiejszego punktu widzenia – spraw.
Współrozmówcy nie wahają się przy wypunktowywaniu niekonsekwencji związanych z przyjmowaniem się popkultury na gruncie polskim. Jednym z ważniejszych jej objawów jest m.in. pięćdziesięcioletnia luka w rozwoju fantastyki, która uniemożliwiła stopniowe zapoznawanie się z rozwojem gatunku. Jak bowiem stwierdził Paweł Majka: „Kiedy Sapkowski rozpętał boom na fantasy, polski czytelnik dostał już właściwie na tacy efekty ewolucji tego gatunku. Myśmy od razu otrzymali antybohaterów zamiast bohaterów (Kres) albo bohaterów pełnych tożsamościowych wątpliwości – Sapkowski”[6]. Rozmówcy Cetnarowskiego zwracają również uwagę na niewątpliwe wpadki związane z pojmowaniem popkultury; jedną z nich jest przyznanie Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego… Wielu demonom Jerzego Pilcha oraz nominacja powieści campusowej Sto dni bez słońca Wita Szostaka do Nagrody im. Henryka Sienkiewicza honorującej najlepszą polską powieść popową.
Publikacja Michała Cetnarowskiego miała stanowić – zdaniem autora – próbę uchwycenia fenomenów popkulturowych – w literaturze, kinie, komiksie – w momencie ich stawania się, in statu nascendi, jak mówią mądrzejsze głowy: w czasie, kiedy uniesienia są największe, a lektury smakują najmocniej. Jeśli już operować odbezpieczonymi podsumowaniami, zbiór ten potraktujmy jako stan gry na rok 2017[7]. Choć powyższe postulaty były jak najbardziej słuszne, to ich realizacja najwyraźniej wymknęła się spod kontroli.
Zastanawiający jest przede wszystkim dobór tekstów, które – ukazując się drukiem – powinny przecież wypełniać lukę w badaniach, a nie oferować czytelnikowi wciąż tą samą opowieść o Sherlocku Holmesie Arthura Conana Doyle’a. Owszem, wiele tekstów można uznać za potrzebne (np. tekst o Cormacu McCarthy’m czy esej o komiksach Janusza Christy, Henryka Chmielewskiego i Tadeusza Baranowskiego), jednak bez sporej części z nich można się obyć (vide: niewiele wnoszący tekst o Januszu A. Zajdlu, zaczynający się od jakże niebanalnych słów: „Że Janusz Zajdel wielkim pisarzem jest, wszyscy fantaści wiedzą już od dawna”[8], czy też tekst powtarzający wszystko to, co od dawna wiadomo o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego). Zamiast powielania najbardziej oklepanych opinii można było zająć się zmapowaniem nowych trendów, chociażby na gruncie rodzimej literatury fantastycznej. Dlaczego w książce zawarty został esej o polskiej fantastyce socjologicznej (zjawisku obejmującym II połowę XX wieku), a niemal pominięci zostali nowi polscy twórcy, skoro książka opisuje „stan gry na rok 2017”? Anna Kańtoch, Rafał Kosik czy Łukasz Orbitowski mają za sobą już kilkanaście lat (!) działalności literackiej, zatem stanowią świetny – a mimo to wciąż słabo opisany – temat do analizy. Mimo tego są na kartach tej książki zaledwie wzmiankowani, chociaż esej poświęcony twórczości każdego z tych pisarzy z pewnością zostałby przyjęty z o wiele większym entuzjazmem niż kolejna rozmowa o Wiedźminie. Ba, eseje poświęcone chociażby Feliksowi Kresowi (skądinąd rówieśnikowi ASa) czy Markowi Huberathowi uczyniłyby więcej dobrego niż pokrycie kolejną warstwą patyny autora przygód Geralta z Rivii.
Dziwi także zachowawczość autora, który – mając spore pole do popisu i mogąc wywołać tak potrzebne namysł i dyskusje krytyczne – postawił na „pewniaki”. Jeśli trafiamy na recenzje, to będą to raczej Conan Barbarzyńca Roberta E. Howarda, Blade runner Philipa K. Dicka lub książka H.P. Lovecrafta, a z polskiego podwórka: omówienia książek „dinozaurów polskiej fantastyki”, czyli Lecha Jęczmyka i Macieja Parowskiego. Szkoda, że autor nie pokusił się o pójście na przekór i zamieszczenie recenzji książek mniej oczywistych (np. debiutu Jakuba Małeckiego) czy fantastycznych początków twórców piszących obecnie literaturę środka. Brakuje także tekstów zwracających uwagę na niesłusznie zapomniane arcydzieła gatunku oraz wytyczania nowych ścieżek – za dużo natomiast jest tekstów o oczywistych klasykach, opisanych już niemal z każdej strony. Rzeczą, której zabrakło, jest także indeks osobowy – poruszanie się po książce i wyszukiwanie autorów interesujących czytelnika byłoby wtedy o wiele prostsze.
Książek poświęconych popkulturze jest sporo, a będzie ich przybywać jeszcze więcej z każdym kolejnym rokiem. Z tego też względu ważne jest, by omawiały one nowe zagadnienia, a nie zajmowały się wtórnym opisywaniem najbardziej znanych postaci związanych z popkulturą. Mielenie w kółko tej samej pulpy, pozbawione krytycznego (!) i odświeżającego podejścia do tematu, rzadko przynosi brawurowe rozpoznania i urzekające tropy interpretacyjne. Z tego też względu Podwójna tożsamość bogów jest interesującą książką skierowaną przede wszystkim do początkujących miłośników kultury popularnej, nie do odbiorców już zaprawionych w poruszaniu się po jej mnogich rozgałęzieniach.
- Michał Cetnarowski, Podwójna tożsamość bogów. O kulturze popularnej w kinie, komiksie i literaturze, SQN 2017, s. 63.↵
- Michał Cetnarowski, Labirynty, Powergraph 2009.↵
- Michał Cetnarowski, Bestia najgorsza, Powergraph 2017.↵
- Michał Cetnarowski (red.), Nowe idzie, Powergraph 2008.↵
- Michał Cetnarowski (red.), Głos Lema, Powergraph 2011.↵
- Michał Cetnarowski, Podwójna tożsamość bogów…, s. 193.↵
- Tamże, s. 6.↵
- Tamże, s. 72.↵