Dawcy
Adaptacja powieści Nie opuszczaj mnie, o której scenarzysta Alex Garland, bliski przyjaciel Ishigury, myślał, nim jeszcze pisarz skończył swoją książkę, należy do kategorii tych, które tradycyjnie określało się mianem „wiernych”. Zarówno „literze”, jak i „duchowi” prozy.
Ani Ishiguro, ani reżyser Mark Romanek nie sięgają po sztafaż gatunku science fiction, choć często i książka, i film tak są reklamowane. In medias res wprowadzają nas napisy wstępne, informujące o postępach badań medycznych po II wojnie światowej, które to badania za sprawą transplantacji organów pozwalają ludziom żyć sto lat już w drugiej połowie XX wieku. Wszystkie choroby stały się uleczalne. Dziś, w dobie handlu organami i mnożących się nadużyć w tej dziedzinie, opowieść o dzieciach-klonach, hodowanych na dawców organów, nie ma w sobie posmaku fantastyki, sygnalizuje ważki problem etyczny, który stoi przed ludzkością już dziś, a nie w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Pierwszoosobową narratorką zarówno powieści, jak i filmu jest Kathy H., która zaczyna swoją opowieść jako kobieta 28-letnia, wspominając dzieciństwo w szkole-internacie Hailsham, lata nastoletnie spędzone na farmie i lata pracy, którą podjęła jako opiekunka. Kathy nie jest narratorką niewiarygodną, jedynie niekiedy (tylko w powieści) napomyka, że być może czegoś nie zapamiętała dokładnie. W filmie opowieść ma strukturę trzyczęściową i przedstawia zdarzenia w porządku chronologicznym: część I − Hailsham, część II − Farma, III − Zejścia. Prezentowane wydarzenia poddane są selekcji, ale z zachowaniem głównej osi, która je organizuje. Film wcześniej niż powieść informuje zarówno postaci wewnątrz opowieści, jak i widzów, kim są dzieci kształcone w Hailsham i dlaczego są tak wyjątkowe. W powieści ta wiedza dawkowana jest nam stopniowo, małymi porcjami. O tym, że obdarzone imionami, ale pozbawione nazwisk dzieci są klonami, dowiadujemy się stosunkowo późno, podobnie jak bohaterowie, którzy reagują panicznie i próbują szukać swoich pierwowzorów.
W Hailsham dzieci kształcone są nader starannie; szkoła kładzie szczególny nacisk na kreatywność, zachęcając do malarstwa, rzeźby i poezji. Najlepsze prace gromadzi Galeria, kierowana przez protektorkę szkoły, tajemniczą Madame. Dzieci utrzymywane są w stanie wiedzy-niewiedzy o swoim statusie: wiedzą, że różnią się od personelu i ludzi żyjących poza obrębem Hailsham, ale nie zdają sobie sprawy dlaczego. W filmie jedna z nauczycielek informuje je, że nie będą miały żadnej przyszłości. Gdy dorosną, staną się dawcami organów, umrą młodo, bowiem zdolne są przeżyć tylko kilka donacji.
Film znacznie osłabia bardzo istotny w powieści wątek obrzydzenia, a nawet pewnego rodzaju lęku, jaki budzą te dzieci. Personel stara się ich nie dotykać, Madame nie potrafi ukryć odrazy, same dzieci to dostrzegają. W końcowej rozmowie (bardzo rozbudowanej w książce, a znacznie skróconej w filmie) Miss Emily mówi o tym, że społeczeństwo skwapliwie korzystające z klonów odmawia im statusu istot ludzkich, nie chce wiedzieć o tym, skąd się biorą organy, jakby dostarczała je jakaś fabryka. Hailsham było wyjątkiem, tylko tutaj troszczono się o etyczny wymiar problemu. Dzieci otrzymywały wykształcenie, rozwijały swoje zdolności, tworzyły sztukę. Lecz to był eksperyment, któremu szybko położono kres − zabrakło sponsorów, a klony hoduje się teraz na podobieństwo zwierząt i roślin, bez troski o to, co w nich jest ludzkie.
Elegia starego świata
Historia opowiedziana w Nie opuszczaj mnie to przede wszystkim historia miłosna, rozgrywająca się w trójkącie Kathy H., Tommy D. i Ruth C., i historia przyjaźni-nienawiści między dziewczętami. Kathy i Tommy są sobie bliscy od dzieciństwa, świetnie się rozumieją, rodzi się między nimi głębokie porozumienie, które wyzwala czułość. Zazdrosna Ruth, zdolna manipulatorka, umiejętnie zawłaszcza chłopca, choć nie jest nim naprawdę zainteresowana, i w konsekwencji to oni stają się parą. Kathy wyjeżdża, podejmując pracę opiekunki. Spotkają się po dziesięciu latach, gdy Ruth i Tommy są już donatorami. Bliska śmierci Ruth chce naprawić swój błąd i dać im szansę.
Otóż od lat krążyła opowieść o tym, że wychowankowie Hailsham, gdy naprawdę się kochają i potrafią tego dowieść, mogą na kilka lat uzyskać odroczenie wyroku i przeżyć je wolni od powinności opiekuństwa i donacji. Nikt jednak nie wie, co trzeba uczynić i do kogo się zwrócić, by ubiegać się o odroczenie. Ruth daje Tommy’emu adres Madame. Para decyduje się spróbować. Dochodzą do wniosku, że ich prace dostarczane Galerii świadczą o ich osobowości, o tym, co kryją ich dusze, a więc dowiodą szczerości ich uczuć.
Tytuł Nie opuszczaj mnie pochodzi od piosenki, którą Kathy stale sobie puszcza z taśmy. Raz nawet (jeszcze jako dziecko) tańczy do jej wtóru, tuląc do piersi poduszkę. W filmie nie ma tej sceny. W powieści Madame widzi tańczącą dziewczynkę i płacze. Kathy to dostrzega i w ostatniej rozmowie pyta, dlaczego wówczas płakała. „Patrząc tamtego dnia, jak tańczysz (…), widziałam nadchodzący raptownie nowy świat. Owszem, bardziej naukowy i racjonalny. Radzący sobie ze starymi chorobami. Bardzo dobrze. Lecz jednocześnie świat, który jest surowy i okrutny. I zobaczyłam małą dziewczynkę z zamkniętymi oczyma, przyciskającą do piersi ten stary miły świat, o którym w głębi serca wie, że się kończy. Przyciska go do piersi i prosi, żeby jej nie opuszczał”.
Światy ułudy
Biała hrabina sprawia wrażenie swego rodzaju pojedynku między scenariuszem Ishigury a wystawnym spektaklem charakterystycznym dla większości produkcji tandemu Merchant−Ivory. W recepcji krytycznej pojawiały się głosy, w myśl których słabość filmu wynikała w przeważającej mierze z „anemicznego, nadto wyszukanego, idiosynkratycznego scenariusza”. Zarzucano mu brak dramatycznego napięcia, niedostatek wydarzeń, blady wątek romansowy. Plusy odnotowano po stronie realizacyjno-produkcyjnej: kunsztowna inscenizacja, świetna gra aktorska Natashy Richardson i Ralpha Fiennesa, rozmach scen finałowych. O ile w Okruchach dnia Ivory idealnie zrównoważył literackość i filmowość, tutaj poradził sobie z tym gorzej.
Ishiguro pozostał sobą. Jego scenariusz w formie istotnie nader wyrafinowanej realizuje główne wyznaczniki tematyczne, charakterystyczne dla wszystkich powieści tego autora. Motyw wyparcia i samooszukiwania pojawia się w postaci doskonale czystej, bohaterowie dążą do tego, by żyć w świecie ułudy, ignorując rzeczywistość.
Akcja filmu rozgrywa się w Szanghaju, w drugiej połowie lat 30. Todd Jackson, były urzędnik amerykańskiego Departamentu Stanu i dyplomata, traci żonę i dzieci w zamachu terrorystycznym. On sam ślepnie. Fizyczny brak jest tu znakiem ślepoty jako postawy wobec świata. Jackson nie dostrzega otaczającej go rzeczywistości, w której gwałtownie narastają konflikty wewnętrzne Chin (komuniści kontra Kuomintang) oraz spięcia chińsko-japońskie. Żyje samotnie, pielęgnując marzenie o tym, by stworzyć oazę idealnego piękna i harmonii w postaci lokalu wysokiej klasy, innego niż te, po których snuje się w bezsenne noce.
W jednym z takich miejsc spotyka hrabinę Sofię Bielińskaję, dziś tancerkę i hostessę, która ratuje go z opresji, dostrzegając opryszków zamierzających napaść i obrabować niewidomego. Sofia jest emigrantką chroniącą się w Szanghaju wraz z rodziną przed rewolucją, która nieodwołalnie zburzyła jej świat. Mąż Sofii nie żyje, ona pozostała z małą córeczką Katią, teściową i jej córką oraz wujostwem. Rodzina nie ma środków do życia; jedynie Sofia pracuje na ich utrzymanie, wykonując to upokarzające zajęcie. Arystokratyczna rodzina gardzi nią i poniża na każdym kroku, pielęgnując swoje pretensje i iluzje, niepomna na otaczającą ich rzeczywistość. Sofia znosi swój los cierpliwie i z pokorą. Ona nie przynależy nigdzie: ani do świata stworzonego przez Todda Jacksona w otwartym przez niego lokalu „Biała Hrabina”, gdzie Sofia jest główną hostessą, ani tym bardziej do świata, z którego rodzina konsekwentnie ją wyklucza.
Pracując dla Jacksona, Sofia jest wolna od najbardziej upokarzających aspektów swojej profesji, lecz nie zmienia to jej relacji z rodziną ani nie buduje pomostu do świata, w którym jej pracodawca odgrodził się od rzeczywistości. Z czasem ich formalne stosunki ulegają niedostrzegalnym, subtelnym zmianom. Widz raczej może się domyślać niż dostrzegać, że tych dwoje się kocha.
Przekazy Ishigury są zawsze budowane na półtonach, grze aluzji i niuansów, postaci raczej bezwiednie coś zdradzają niż skłonne są ujawniać wprost. Z charakterem ich zachowań korespondują sytuacje, w które wpisuje je Ishiguro, rzadko kulminujące wybuchem, jak w scenie, gdy poirytowany umizgami klienta do Sofii Jackson urządza gwałtowną awanturę. Wtedy już wszystko wiadomo i bohaterom, i widzom, ale gra między postaciami toczy się dalej, jakby żadne z nich nie ośmieliło się kochać. Dopiero brutalna interwencja rzeczywistości – atak Japończyków na Szanghaj – wywołuje decydujący dla ich losów wstrząs.
Tematy osobliwe
O tym, że film Guya Maddina Najsmutniejsza muzyka świata ma cokolwiek wspólnego z Ishigurą, nie pomyślałby żaden znawca jego twórczości literackiej. Natomiast że to jest film Maddina, będzie wiedział na pierwszy rzut oka, rozpoznając jego styl imitujący przełom lat 20. i 30., czarno-białe ziarniste zdjęcia, barwne wstawki wczesnej fazy Technicoloru, dźwięk niekiedy pozbawiony synchronu i nawiązania do ekspresjonistycznej scenografii. Wszelako Maddin przyznał, że pomysł wziął od Ishigury. Pomysł istotnie raczej ekscentryczny. Rzecz dzieje się w latach wielkiego kryzysu w Winnipeg, gdzie niezmiernie bogata baronowa (Isabella Rossellini) ogłasza konkurs na najsmutniejszą muzykę świata z zamysłem promowania swojej wytwórni piwa, jako że prohibicja dobiega końca. Nagroda jest wysoka, więc muzycy przybywają ze wszystkich stron. Komediowe perypetie, które rozwija reżyser, zapewne w żadnej mierze nie pochodzą ze scenariusza Ishigury.
W tym miejscu warto przypomnieć, że scenariusze Ishigury do krótkometrażowych filmów Michaela Whyte’a też były tematycznie osobliwe: Smakosz przedstawiał tytułowego bohatera jako człowieka, który próbował już w swoim życiu wszystkiego, co nadaje się do zjedzenia. Marzy o czymś nie z tego świata, a tym szczególnym posiłkiem ma być duch. Profil Arthura J. Masona jest rodzajem gry z konwencją dokumentalną. Tytułowy bohater, lokaj, nieoczekiwanie zostaje celebrytą, bowiem właśnie ukazała się jego powieść napisana przed wielu laty i uznana przez krytykę za genialną. Młody dokumentalista chce zrobić o nim film, a Mason ledwie pamięta, że w ogóle cokolwiek kiedykolwiek napisał, co wprowadza w jego życie niebywałe zamieszanie.
Można się spodziewać, że Nobel przyznany Ishigurze, choć w środowisku literackim przyjęty nie bez kontrowersji (pisarz wybitny?, a może tylko dobry?), niewątpliwie wzbudzi żywe zainteresowanie filmowców jego twórczością. Ale jego powieści są raczej trudnym materiałem dla adaptatora i niekoniecznie dadzą się wpisać w dominujące obecnie w kinie trendy. Czy Ishiguro będzie jeszcze zainteresowany działalnością scenopisarską? Osobiście wątpię, lecz nie wykluczam takiej możliwości.