Window Horses w reżyserii Ann Marie Fleming to historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, rodzinnej przeszłości, sile twórczości oraz znaczeniu poezji. Bohaterką jest Rosie Ming młoda dziewczyna z Kanady, której przeszłość pozostaje nieznana, choć okoliczności wskazują na ciekawą historię. Rosie jest pół-Chinką, pół-Iranką, którą wychowują chińscy dziadkowe. Bohaterka spędza dni pracując w barze i w szkole. Tym, co ją wyróżnia, jest jej wrażliwość, marzenia i talent. Poznajemy ją w sytuacji, w której wydaje tomik wierszy o Paryżu – mieście, o którym śni, ale nigdy go nie widziała (co jest zresztą tytułem jej książki My eye full poems by a person who has never been to France). Pewnego dnia trafia do niej zaproszenie na festiwal poetycki, który nie odbywa się jednak w Paryżu, a w odległym i nieznanym Sziraz w Iranie. Wyprawa do Azji Centralnej będzie dla niej okazją do odkrycia własnej tożsamości oraz lekcją poezji. Produkcja jest doskonale animowana, a bohaterowie reprezentują różnorodne style (sylwetka Rosie narysowana jest jako uproszczona – składająca się z okrągłej głowy, trójkątnego tułowia i kresek zamiast kończyn – co dodatkowo podkreśla jej niezdefiniowaną tożsamość), przez co zdają się autentyczniejsi, wręcz rzeczywiści. Ogromnym plusem animacji są także graficzne ilustracje wierszy, które dodatkowo nie zostały przetłumaczone z chińskiego i perskiego. Ten zabieg podkreśla nieustannie problematyzowane słuchanie poezji, jako formy najsilniejszego i najpełniejszego doświadczenia estetycznego. Window Horses to nie tylko opowieść indywidualna, ale także obraz piękna różnorodności kulturowej. To także manifest, w którym autorzy propagują zainteresowanie poznawaniem Innych i ich codzienności, jako najlepszego sposobu na poznanie samego siebie.
W kontraście do perskiej opowieści stoi polsko-brytyjski film Twój Vincent w reżyserii Doroty Kobieli i Hugh Welchmana. Film zasłynął rozmachem produkcji – jest to pierwsza animacja zrealizowana całkowicie w technice malarskiej, na którą złożyło się około 65 tysięcy obrazów olejnych, tworzonych przez 7 lat przez blisko 100 malarzy. Wszystkie obrazy zostały namalowanie w stylu zbliżonym do dzieł Van Gogha (niektóre zostały wprost przekopiowane i stały się częścią animacji), któremu ten film został poświęcony. Twój Vincent jest filmem para-kryminalnym. Jego fabuła została zogniskowana wokół śmierci malarza, której przyczyny badane są przez Armanda Roulina – syna przyjaciela rodziny Van Goghów. Oczywiście, obraz duetu Kobiela-Welchman przytłacza rozmachem, ale niekoniecznie w dobry sposób. Ze względu na zastosowaną technikę, animacja rozczarowuje potknięciami estetycznymi oraz widocznym niekiedy brakiem spójności pomiędzy kolejnymi kadrami czy wręcz całymi scenami. Dodatkowo, fabuła jest wręcz banalna, a dialogi wypadają sztucznie, co negatywnie odbija się na całej produkcji, której forma, choć spektakularna, nie ustrzegła się miałkości. Warto to niemniej zobaczyć na własne oczy, fani holenderskiego malarza powinni czuć się zadowoleni.
Opisanie wszystkich filmów, które zostały zaprezentowane podczas festiwalu jest zadaniem wykonalnym, ale niestety nie umożliwi przekazania wszystkich emocji, które towarzyszyły każdej, choćby najkrótszej projekcji. Konkursy ANIMA i ANIMA.PL, a także pełnometrażowe obrazy pokazują, że rola animacji jako społecznego medium jest silnym narzędziem krytycznym oraz całkowicie uprawomocnioną sztuką, nie tylko dla dzieci, do czego przyzwyczaiły nas produkcje wytwórni Disney i Pixar. Wśród blisko setki filmów animowanych, które widzowie mogli oglądać przez prawie cały tydzień, znalazły się historie opowiedziane wprost, jak i te, które swobodnie posługiwały się metaforą i symboliką. Były to opowieści o wszystkich aspektach życia, często zabawne, niekiedy wzruszające, a czasami straszne lub wręcz przerażające. Animacja ma siłę opowiadania o świecie i o nas samych z odpowiednim dystansem. Nie grozi przy tym palcem i nie przestrzega przed niczym – jest formą tymczasowej ucieczki w świat innych praw i możliwości, który pozostawia w widzach wrażenie, że nasza rzeczywistość mogłaby wyglądać inaczej, a to już krok do zmiany.